Puder dla niemowląt zawierał szkodliwe elementy. Gigant zapłaci setki milionów, ale to nie zakończy jego problemów

Koncern Johnson & Johnson zawrze ugodę ze stanowymi prokuratorami dotyczącą nieuczciwego marketingu. Chodzi o ukrywanie informacji o potencjalnej szkodliwości talku, który wykorzystywała do produkcji pudru dla niemowląt. Ugoda zamknie ten aspekt sprawy – na firmę potencjalnie czekają jednak dziesiątki tysięcy kolejnych pozwów.

Johnson & Johnson „wstępnie” zgodził się zapłacić 700 milionów dolarów „kary”. Określenie „kara” ujęte jest w cudzysłowie, firma bowiem nie przyznaje się w ten sposób do winy (a wprost przeciwnie – bardzo, ale to bardzo chce tego uniknąć), a jedynie płaci „odczepne”.

Ma to umożliwić zamknięcie śledztw, prowadzonych przeciw niemu przez ponad 40 stanowych prokuratorów generalnych. Sprawy te dotyczą pudru dla niemowląt, który J&J sprzedawał. I reklamował – nie wspominając jednak w reklamach o możliwych zagrożeniach.

Chodzi tutaj o talk, substancję będącą elementem wielu produktów kosmetycznych i pielęgnacyjnych. Niestety w talku wykorzystywanym przez J&J do produkcji pudru stwierdzono, i to już w latach 70′, mikroskopijne ślady azbestu.

Zobacz też: Zgoda SEC na ETF jest przereklamowana. Weterani Citibanku z propozycją własnego…

Azbest? Oj tam, szczegóły

Ta ostatnia substancja naturalnie nie kojarzy się ze zdrowiem – ani konsumentom, ani sędziom w kolejnych procesach. Tym bardziej że chodzi o produkt dla małych dzieci, wybitnie wrażliwych na ew. toksyczne substancje. Kierownictwo koncernu miało być przy tym dobrze świadome zagrożenia. Tyle że w trosce o sprzedaż fakt ten skrzętnie ukrywało.

Stąd i jego problemy prawne. Śledztwo prowadzone przez stanowych prokuratorów generalnych stanowi tutaj jedynie ich część. Ma jej grozić ponad 50 000 (słownie: pięćdziesiąt tysięcy) spraw sądowych dotyczących skutków stosowania niebezpiecznego pudru. W tym od osób, u których szkodliwy talk miał wywołać nowotwory.

Te, które już od dekady się toczyły, zdążyły zaowocować koniecznością zapłaty odszkodowań opiewających na 6,5 miliarda dolarów. I choć prawnicy koncernu zdołali niektóre z tych wyroków podważyć, czekają na nich dziesiątki tysięcy kolejnych, potencjalnych skarg.

Zobacz też: ChatGPT pojedzie twoim Volkswagenem. Na razie jako „pasażer”, ale plany sięgają…

Jak tu się wykręcić

Johnson & Johnson od kilku lat prowadzi w związku z tym strategię „redukowania ekspozycji prawnej” związanej ze sprawą. Perspektywa majaczących na horyzoncie, miliardowych odszkodowań jest zmorą dla kursu akcji firmy i jej szans na przyciąganie inwestorów. Stąd też kosztowna ugoda z prokuratorami generalnymi – mimo faktu, że wspomniane 700 milionów dol, które firma zgodzi się zapłacić, to znacząco więcej, niż przewidziane przez nią na ten cel 400 milionów.

Wcześniej, dwukrotnie próbowała ona przetransferować wszystkie prawne obligacje do spółki-córki, a następnie ogłosić jej bankructwo. I dwukrotnie wnioski upadłościowe zostały odrzucone. Oferowała ona przy tej okazji fundusz wart 9 miliardów dol. na pokrycie odszkodowań. Uwzględniając jednak skalę potencjalnych skarg, nawet tyle mogło być za mało.

Koncern Johnson & Johnson do dziś oficjalnie utrzymuje, że wykorzystywany przezeń talk jest bezpieczny. W 2020 r. wycofała jednak wszystkie zawierające go produkty (przynajmniej w USA i Kanadzie), zastępując go skrobią kukurydzianą.

Może Cię zainteresować:

Komentarze