Nowe przepisy! Koniec samodzielnej kontroli prędkości? Transport drogowy pod kontrolą systemu

Jak wiadomo, jedną z największych zdobyczy, jakie zapewnił rzeszom ludzi na świecie rozwój technologiczny i przemysłowy XX wieku, była swoboda indywidualnej komunikacji, którą zapewnił transport drogowy. A to, oczywiście, dzięki samochodowi i jego masowej produkcji, dzięki której stał się on narzędziem osiągalnym nawet dla niekoniecznie zamożnych.

Jak również wiadomo, bynajmniej nie wszyscy są z tego powodu zadowoleni. W szczególności politycy, urzędnicy, aktywiści oraz inni ludzie, którzy zawodowo lub hobbystycznie zajmują się urządzaniem, kierowaniem i regulowaniem życia innych. Niekoniecznie za zgodą tych ostatnich, a nawet wprost przeciwnie – co jednak nie ma znaczenia, bo przecież „eksperci wiedzą lepiej”.

Ostatecznie nie bez przyczyny chłopi byli niegdyś przywiązani do ziemi.

„Uporządkować” transport

W polityce prowadzonej przez rządy wobec ruchu drogowego w ostatnich latach zauważalny jest stały, niepokojący trend. Taki mianowicie, aby wykorzystać kolejną falę rozwoju technologicznego – tym razem tego dotyczącego elektroniki – by zdusić niekontrolowaną swobodę komunikacji. I poddać indywidualny transport samochodowy kurateli jakichś ciał nadzorczych.

Państwa coraz bardziej bezczelnie i agresywnie usiłują uzyskać kontrolę nad indywidualnymi, prywatnie posiadanymi samochodami. Przykładów – takich jak tutaj, tutaj czy tutaj – niestety, nie brakuje. Co więcej, środki technologiczne, takie jak próby przymusowego instalowania w autach zdalnie kontrolowanych narzędzi typu klll switch, rządy uzupełniają tradycyjnymi narzędziami prawnymi.

Powyższe działania budzą jednak opór. Zarówno ten rozproszony i zindywidualizowany, a sprowadzający się do „złośliwego” (z punktu widzenia państwa) unikania narzędzi kontrolnych, jak i ten bardziej publiczny – o charakterze politycznym. I choć przeforsowanie przepisów chroniących kierowców przed agresywną inwigilacją władz nie jest proste, to trend ten będzie się nasilał.

Nie drzwiami, to może oknem…?

Być może właśnie z tego względu niektóre organy – zamiast usiłować wprost wymusić instalację narzędzi kontroli nad ruchem drogowym i kierowcami – wpadają na idee alternatywne. I chcą je przeforsować „dobrowolnie”. Taki pomysł zamierzają właśnie wprowadzić władze odpowiedzialne za transport w amerykańskim stanie Wirginia.

Właśnie wchodzą tam bowiem w życie przepisy, które pozwalają zmusić kierowców, których przyłapano na przekroczeniu prędkości, do instalacji w ich samochodach urządzeń (oczywiście na własny koszt), które automatycznie śledzić będą położenie samochodu oraz zarządzać jego prędkością. W tym celu wykorzystywać maja systemy GPS, i automatycznie pobierać informacje dot. lokalnych limitów prędkości.

Pierwotnie aktywiści, którzy natrętnie stręczyli owe przepisy politykom, domagali się bezwzględnego przymusu instalacji takich narzędzi kontrolnych dla każdego złapanego kierowcy. Nie wymaga naturalnie wiele wyobraźni uzmysłowienie sobie, że niedługo dotyczyłoby to wielu albo niemal wszystkich kierowców, biorąc pod uwagę częstokroć nieżyciowe i absurdalne ograniczenia drogowe.

Ale to przecież „dobrowolne”!

Gubernator Wirginii, Glenn Youngkin, zablokował jednak przepisy w tej wersji. Dopuścił jedynie ich złagodzoną wersję – w myśl której o przymusie instalacji takich narzędzi decydować mają sędziowie, i jedynie w przypadkach, w których będzie to zasadne. Mimo to, otwiera to furtkę do tego, by z czasem coraz więcej samochodów w stanie było zdalnie kontrolowanych przez władze.

Listkiem figowym jest tutaj ich oficjalna, choć w rzeczywistości zupełnie fikcyjna „dobrowolność” – mają bowiem być alternatywną wobec grzywien, aresztu czy utraty prawa jazdy. Prowadzić to może do stopniowego nasycenia dróg Wirginii takimi autami – i, co gorsza, powolnej normalizacji takich rozwiązań w świadomości społecznej.

Jak to często bywa w przypadku każdych nowych przepisów, które ograniczają swobody indywidualnych mieszkańców, jednocześnie zwiększając zakres kontroli rządu nad obywatelem – w kolejce już czekają kolejne jurysdykcje planujące podobne rozwiązania. Zbliżone przepisy uchwalił już Dystrykt Kolumbii (czyli stołeczne miasto Waszyngton), zastanawia się zaś nad nimi stan Maryland.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.