Cała rzeka na czerwono. Toksyczny wyciek na ogromną skalę

Rzeka Sarandí, na przedmieściach Buenos Aires, zabarwiła się na krwistoczerwono. Ten przywodzący na myśl biblijną pierwszą plagę egipską fenomen ma jednak podłoże znacznie bardziej prozaiczne – zaś zamiast krwi w wodzie znalazły się związki, ujmując eufemistycznie, nieorganiczne. Zaś jego znacznie niestety wykracza poza sam aspekt kolorystyczny.

Sarandí to stosunkowo niewielka rzeka, która uchodzi do Río de la Plata – granicznej rzeki pomiędzy Argentyną i Urugwajem (na wysokości Buenos Aires bardziej zasługującej na miano gigantycznego estuarium przechodzącego w morską zatokę).

W niedalekiej odległości od ujścia przepływa ona przez miejscowość Villa Inflamable w okolicy Avellaneda. Są to dalekie przedmieścia Buenos Aires, ok. 9 mil (~ 14,5 kilometra) na południe od argentyńskiej stolicy. Właśnie tam najpierw argentyńscy internauci, potem zaniepokojeni mieszkańcy, a na samym końcu (czy kogoś to dziwi…) stosowne służby i urzędnicy dostrzegli opisany fenomen.

Czerwona rzeka – internetowym hitem

Tym ostatnim byłoby o tyle trudno zamieść incydent pod dywan, że zdjęcia, na których rzeka jarzy się na czerwono, błyskawicznie trafiły do Internetu. A na tę intencję może dyskretnie wskazywać sposób ich reakcji.

Oficjele miejscy Avellaneda pobrali bowiem próbki, i stwierdzili obecność toksycznych zanieczyszczeń. Po czym złożyli oficjalną skargę do regionalnego Ministerstwa Infrastruktury i Usług Publicznych prowincji Buenos Aires – i tyle. Dostojne Ministerstwo przyjęło skargę i poinformowało, że rozpoczyna śledztwo w sprawie incydentu.

Tymczasem trująca woda dalej płynie, i nie wiadomo, by ktokolwiek cokolwiek z tym robił.

Przemysł swoje, urzędnicy też swoje

Przyczyną całego incydentu jest najprawdopodobniej aktywność miejscowych zakładów przemysłowych. W wodzie, którą zawiera rzeka, wykryto bowiem próbki aniliny. Jest to toksyczna substancja stosowana m.in. w przemyśle farmaceutycznym. Czy w barwnikach przemysłowych.

Zupełnym przypadkiem, w pobliżu Villa Inflamable znajdują się liczne garbarnie oraz zakłady przetwórcze, które mogą owe barwniki wykorzystywać. Mieszkańcy okolicy wskazują też na to, że incydent może nie być przypadkiem odosobnionym. W przeszłości woda miała już bowiem barwić się na zielono, niebiesko czy brązowo. Na jej powierzchni pływały zaś dziwne, oleiste substancje.

Lokalni oficjele w przeszłości informowali zaś, że planują projekty infrastrukturalne, które uniemożliwiłyby lokalnym zakładom zrzut nieczystości do rzeki. Oczywiście, póki co niczego nowego się nie doczekano. I – biorąc pod uwagę głębokie cięcia budżetowe w Argentynie – tak będzie zapewne jeszcze długo.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.