Bańka na rynku nieruchomości w końcu pęka. Co z cenami?
W wielu polskich miastach liczba oferowanych mieszkań rośnie. Z drugiej strony ich ceny pozostają wysokie, a spadki sprzedaży nie powodują obniżek cen.
Jak wynika z najnowszego raportu Otodom Analytics , październik 2024 roku okazał się kolejnym miesiącem, w którym do oferty wprowadzono więcej mieszkań niż sprzedano. Na chwilę obecną w największych miastach naszego kraju dostępnych jest już ponad 53 tys. nowych lokali. Jednak mimo wyraźnie rosnącej podaży nie przekłada się to na obniżenie cen. Te dalej rosną,choć po raz pierwszy od 15 miesięcy tempo wzrostu spadło poniżej 10 proc. rocznie. Dodajmy, że w kilku miastach, takich jak Łódź, Wrocław i Warszawa, ceny wzrosły odpowiednio o 20 proc., 13 proc. i 12 proc.
Stolica najbardziej stabilna
Warszawa, która jest największym rynkiem mieszkaniowym w Polsce, jest uznawana za lidera stabilności pod kątem cen na polskim rynku nieuchomości. W październiku deweloperzy sprzedali tu 1258 mieszkań, jednocześnie wprowadzając na rynek 1148 nowych lokali, co pozwoliło na zachowanie względnej równowagi. Jednak nawet w stolicy liczba ofert znacząco wzrosła – i to aż o 52 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. Warto spojrzeć też na Kraków i Wrocław – tam wybór dla kupujących był jeszcze większy, odpowiednio o 110 proc. i 90 proc. Wnioski są oczywiste – mimo rosnącej podaży rynek jeszcze nie wpadł w spiralę obniżek cenowych. Wynika to prawdopodobnie z dużego zapotrzebowania na mieszkania w dużych miastach.
Co ciekawe, we wszystkich dużych miastach odnotowano spadek liczby sprzedanych mieszkań. Liderem są tu Katowice – odnotowano tam aż 50-procentowy spadek sprzedaży w stosunku do roku poprzedniego. Z kolei w Krakowie, Poznaniu, Warszawie i Wrocławiu sprzedaż zmniejszyła się o 20-25 proc.. Eksperci tłumaczą ten trend mniejszym zainteresowaniem programem „Bezpieczny Kredyt 2 proc.”, który wcześniej wspierał wzrost popytu na nieruchomości.
Należy jednak zauważyć, że wspomniany spadek sprzedaży nie wpłynął jednak na obniżenie cen mieszkań. Te wzrosły średnio o 9% rok do roku, co stanowi najniższy wzrost od ponad roku. W niektórych miastach wzrosty były jeszcze bardziej wyraźne. Tak było na przykład w Łodzi, gdzie ceny mieszkań poszybowały w górę o 20 proc. Z kolei w Warszawie i Wrocławiu wzrost ten wynosił odpowiednio 12 proc. i 13 proc. Ale jest i wyjątek od tej reguły w postaci Wrocławia – w październiku 2024 roku miasto to jako jedyne odnotowało miesięczny spadek cen o 1 proc.
Nieruchomości raczej nie stanieją
Mimo pewnych optymistycznych sygnałów, analitycy są zdania, że do końca roku nie wydarzy się nic, co mogłoby diametralnie zmienić sytuację na rynku mieszkaniowym. Niestety, żaden program wsparcia kredytobiorców nie jest aż tak skuteczny, jak wcześniejsze działania. Sytuacji nie poprawiają też stopy procentowe, które pozostają na tym samym poziomie. W związku z tym rynek pozostaje względnie stabilny, choć nasycenie mieszkań w największych miastach może wywierać presję na deweloperów w przyszłości.