Wydobycie ropy, praca centrum danych zakłócona. Efekty burzy i „niepogody”
Wydobycie ropy oraz gazu w stanie Teksas zostało wtrzymane po tym, jak w jego wybrzeże uderzył huragan Beryl. Dotarł on tam w poniedziałek, od strony Zatoki Meksykańskiej, wywołując wyłączenia – zarówno prewencyjne, jak i wymuszone.
Do tych pierwszych należały właśnie operacje firm wydobywczych i energetycznych. Sama niepogoda w postaci burzy, silnego wiatru i intensywnego deszczu nie jest fizycznym zagrożeniem dla większości instalacji wydobywczych. Przynajmniej tych naziemnych, platformy naftowe na wodach Zatoki Meksykańskiej mogą bowiem podlegać ewakuacji ze względu na potencjalne zagrożenie dla personelu.
Ciągłe wydobycie ropy i gazu okazało się jednak niemożliwe z uwagi na szerokie wyłączenia i przerwy w dostawach prądu. „Wyłączenia” można przy tym uznać za termin nieco eufemistyczny – huragan po prostu pozrywał wiele linii przesyłowych i poprzewracał słupy elektryczne. Skutkiem tego ponad 2,1 miliona użytkowników w Teksasie, a także w Luizjanie i Arkansas, pozostawało bez prądu.
A liczba ta dotyczy tylko użytkowników indywidualnych, nie przemysłowych, których potrzeby i zużycie są znacznie większe. Skutkiem tego praca instalacji wydobywczych, jak również rafinerii, została prewencyjnie wstrzymana przez operatorów. Należały do nich firmy Marathon Petroleum Corp, Phillips 66 oraz Citgo Petroleum. Należą do nich rafinerie paliwowe odpowiednio w Galveston Bay, Sweeny oraz Corpus Christi.
We wtorek miały one jednak powrócić do normalnej pracy. Jest to skądinąd poprawa w stosunku do doświadczeń poprzednich huraganów (jak np. Harvey czy Ida), które wymuszały dłuższe przestoje.
Prąd w niepogodę
Huragan Beryl wywołał także lokalne podtopienia i zalania. W jego wyniku doszło do zawieszenia pracy teksańskich portów nad Zatoką Meksykańską, a także zamknięcia kanałów. Do zakłóceń doszło w komunikacji kolejowej, także zależnej od linii elektrycznych. Ruch pociągów w większości przywrócono we wtorek, po naprawie zasilania. Nie wszędzie jednak to wystarczyło.
W wyniku ekstremalnej niepogody ucierpiała także praca centrum przetwarzania danych w Houston. Centrum to, które należy do firmy Lumen Technologies, dysponowało co prawda własnymi awaryjnymi źródłami zasilania. Praca centrów danych pochłania jednak olbrzymie ilości energii elektrycznej.
Wielkie wolumeny prądu są również niezbędne, by chłodzić masywne kompleksy infrastruktury elektronicznej. Szczególnie w lecie, i szczególnie w Teksasie. I do tego ewidentnie zapasowe generatory okazały się nie wystarczać. Z uwagi na wstrzymanie komercyjnych dostaw prądu do centrum w Houston, musiało ono częściowo zawiesić swoje działanie.
W rezultacie spore połacie Teksasu doświadczyły w poniedziałek zakłóceń lub wyłączeń dostępu do Internetu. Tym jednak, co mogło w najbardziej znaczący sposób ucierpieć, były operacje obsługujące rozwój AI, a także wydobycie kryptowalut.
Huragan z wizytą gospodarską
Teksas w ostatnim czasie intensywnie rozwija się gospodarczo, przyciągając inwestycje i relokacje wielu firm. W tym także wielu z sektora technologicznego i informatycznego, a także kryptowalutowego. Wiele z nich otwiera tam także swoje filie. Sprzyja temu korzystny system podatkowy, stosunkowo niskie koszty energii oraz brak uciążliwego przeregulowania (z którym borykają się firmy technologiczne m.in. w Kalifornii).
Skutkiem zakłócenia tego wszystkiego, wstępne szacunki mówią o spowodowanych przez huragan Beryl stratach rzędu 28-32 miliardów dolarów.