Polskie firmy coraz częściej bankrutują. A restrukturyzacje nie zawsze im pomagają
Tylko w pierwszym kwartale bieżącego roku liczba bankrutujących przedsiębiorstw i firm poddających się restrukturyzacji wzrosła. Spore kłopoty przeżywa też – jeszcze do niedawna konkurencyjny w całej Europie – polski sektor transportowy.
Z najnowszych danych Centralnego Ośrodka Informacji Gospodarczej wynika, że tylko w pierwszych trzech miesiącach 2024 roku mieliśmy do czynienia z ogłoszeniem upadłości przez 112 polskie firmy. Dla porównania, w analogicznym okresie w 2023 r., podmiot odnotował upadłość 105 przedsiębiorstw.
Niepokojące statystyki
Przypomnijmy, że w Polsce procedura ogłaszania upadłości firmy regulowana jest przez ustawę o postępowaniu upadłościowym i naprawczym. Ogłoszenie upadłości może nastąpić na wniosek samej firmy (upadłość z wniosku dłużnika) lub na wniosek wierzycieli (upadłość z wniosku wierzycieli). Procedura upadłościowa jest prowadzona przez sąd, a jej celem jest zabezpieczenie interesów wierzycieli oraz ewentualne naprawienie sytuacji finansowej firmy.
Jak się okazuje, powyższe dane to nie jedyne informacje, którymi powinniśmy się niepokoić. W naszym kraju niepokojąco szybko rośnie bowiem liczba restrukturyzacji. W pierwszym kwartale 2024 r. było ich 1166 – oznacza to aż 10-procentowy wzrost w porównaniu z rokiem poprzednim. Co więcej, bardzo często są to ciągnące się wiele lat skomplikowane procesy, polegające na wprowadzaniu zmian w strukturze organizacyjnej, operacyjnej, finansowej lub strategicznej przedsiębiorstwa w celu poprawy jego kondycji i efektywności działania. Bardzo często celem restrukturyzacji jest redukcja kosztów, poprawa rentowności, zwiększenie konkurencyjności lub rozwiązanie problemów finansowych.
Cytowana przez „Puls Biznesu” Sylwia Szerenos, doradca restrukturyzacyjny w Continuum Restrukturyzacje, zauważa, że mimo ogólnego poprawienia płynności finansowej i zwiększenia zamówień, sytuacja w zakresie bankructw i restrukturyzacji się pogorszyła. Choć sektory produkcyjny, usługowy i handlowy nie mają specjalnie na co narzekać, transport boryka się z trudnościami spowodowanymi spadkiem liczby zleceń i brakiem nowych inwestycji. Z drugiej strony przez nasz kraj przetacza się fala zwolnień. Jednym z czynników wpływających na tę sytuację jest wzrost płacy minimalnej. Innymi słowy, wielkie korporacje szukają oszczędności gdzie tylko mogą, często decydując się na przeniesienie biznesu gdzie indziej. Efekt tego jest taki, że coraz więcej osób z dnia na dzień traci pracę, także w branżach, w których zwolnień mało kto by się spodziewał (zaledwie kilka dni temu w naszym serwisie pisaliśmy o redukcjach zatrudnienia, które objęły dobrze opłacanych pracowników branży IT).
Czekając na lepsze czasy
Pomimo optymistycznych nastrojów panujących w sektorach produkcyjnym, usługowym oraz handlowym, najwięcej problemów ma branża transportowa, która boryka się z trudnościami wynikającymi przede wszystkim z powodu spadku liczby zleceń i braku nowych inwestycji. Eksperci uważają jednak, że póki co nie ma powodu do panicznych reakcji. przypisując tę sytuację ubiegłorocznemu spowolnieniu gospodarczemu. Ich zdaniem perspektywy dla firm są nadal obiecujące, co ostatecznie powinno skutkować dodatnim bilansem.