Magia wyborów: ulgi podatkowe dla górnictwa, które rząd wcześniej chciał zdusić

Kanada rozszerzy ulgi podatkowe dla sektora wydobywczego. Dotyczyć one mają działań poszukiwawczo-badawczych w odniesieniu do nowych surowców. O kroku tym poinformował w niedzielę kanadyjski minister ds. zasobów naturalnych, Jonathan Wilkinson. Minister wyjaśnił, że ma to być ze strony rządu wyraz wsparcia dla inwestycji w nowe projekty wydobywcze i energetyczne.

Ulga na poszukiwanie surowców (mineral exploration tax credit) oferuje inwestorom 15-procentowy upust podatkowy, który przeznaczony jest na inwestycje w akcje mniejszych spółek wydobywczych, a których polem aktywności jest Kanada. Obowiązywanie tej ulgi miało wygasnąć 31. marca bieżącego roku. Na mocy decyzji rządu zostanie jednak przedłużona o dwa kolejne lata.

Z punktu widzenia branży wydobywczej to z pewnością wiadomość pozytywna – każdy dopływ kapitału zapewne się przyda. Nie sposób jednak nie umieścić jej w stosownym kontekście. Ogłoszona przez ministra Wilkinsona decyzja rządu stoi bowiem w jaskrawej, rażącej opozycji do działań, które gabinet premiera Trudeau oraz Partii Liberalnej podejmował w ciągu kilku ostatnich lat swoich rządów.

Emisje ponad wszystko

Premier oraz jego ministrowie zasłynęli bowiem doktrynerskim, zdeterminowanym forsowaniem „zielonej” polityki ekologicznej. W imię tej polityki oraz osiągania abstrakcyjnych „celów klimatycznych” prowadzili działania obliczone nie tylko nie na rozwój, ale wprost przeciwnie, na zniechęcanie i w miarę możliwości przygaszanie działalności sektorów, które produkowały złowrogie emisje cieplarniane.

Czynili to przy tym bez większego oglądania się na konsekwencje ekonomiczne – ekologia, w optyce rządu Trudeau, była ważniejsza. Co warto zaznaczyć, w ustroju federalnym, jakim cechuje się Kanada, nadzór i działania regulacyjne w odniesieniu do działalności wydobywczej należą do kompetencji władz prowincjonalnych. Tamtejsza konstytucja daje im szerokie uprawnienia w zakresie gospodarczej.

Oznaczało to, że kierowany przez Trudeau gabinet miał mniejszy niż by sobie tego życzył zakres narzędzi prawnych w celu realizacji swoich zielonych wizji. Nie znaczy to, że nie próbowali – półtora roku temu rząd federalny przegrał jednak batalię sądową przed kanadyjskim sądem najwyższym o prerogatywy w odniesieniu do polityki wydobywczej.

Kanada na rozdrożu

Teraz zaś ekipa Liberałów raptownie zmienia politykę. Fenomen ten można najprawdopodobniej wyjaśnić kalendarzem politycznym. W tym roku Kanada przeprowadzi bowiem wybory parlamentarne. Odbędą się one najpóźniej do października (choć mogą wcześniej). Sam zaś Trudeau podał się już do dymisji i niedługo zakończy urzędowanie.

W tym kontekście podejmowanie decyzji na dwa lata do przodu stanowi po prostu akt PR-wy. Jej utrzymanie zależeć będzie bowiem od polityki następnego rządu. Co jeszcze bardziej kuriozalne – o ile można się spodziewać, że obecna kanadyjska opozycja tę decyzję podtrzyma, o tyle jeśli u władzy pozostałaby Partia Liberalna – niewykluczone, że znów „klimat” okaże się ważniejszy…

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.