Dolar stracił… 97% wartości. Nikt o tym nie mówi, a to największa iluzja w świecie finansów?
Gdy patrzymy na dolara powierzchownie, wszystko wygląda jak z podręcznika. Globalna dominacja, status waluty rezerwowej, gigantyczny rynek długu. Przecież grube ryby trzymają go sejfach od Tokio po Riad. Ale wystarczy wczytać się w dane, by zrozumieć, że pod tą elegancką wełnianą marynarką skrywa się stara, zmęczona życiem koszula.
Dolar stracił 97% wartości. Jak to możliwe, że najsilniejsza waluta świata tak naprawdę ciągle topnieje?
Amerykański dolar od 1913 roku stracił… 97% swojej siły nabywczej. Dziewięćdziesiąt siedem procent. To nie literówka. To nie błąd. To prawda, która pokazuje, jak bardzo zmienił się świat… i jak bardzo zmieniają nas decyzje banków centralnych.
Wbrew pozorom nie był to jeden wielki wybuch, który zmiótł wartość dolara z powierzchni ziemi. To proces powolny, nawarstwiający się przez pokolenia. Z pozoru wszystko niby jest stabilnie. Z pozoru jest okej i wszystko gra, ale w rzeczywistośc z roku na rok jest coraz gorzej.
Najważniejsze kamienie milowe? Cała historia zaczyna się w 1913 roku, kiedy powołano Rezerwę Federalną i Stany pierwszy raz dostały walutę o elastycznej, sterowalnej podaży. Potem przyszły lata 30. i częściowe odejście od standardu złota, które jeszcze bardziej poluzowało ograniczenia.
Ostateczny przełom nastąpił jednak w 1971 roku. Decyzja Nixona o rozwodzie dolara ze złotem otworzyła puszkę Pandory. Od tego momentu każde kolejne dziesięciolecie tylko potwierdzało trend. Im więcej luzowania, tym mniejsza siła nabywcza. I tak aż do dziś.
Po kryzysie 2008 roku rozpoczął się gigantyczny program skupu aktywów, który sprawił, że dolary płynęły szerokimi strumieniami. Po pandemii z kolei skala ekspansji monetarnej weszła na poziomy, które kiedyś nie śniły się nawet ekonomistom obdarzonych najbujniejszą wyobraźnią.
Wszystko to razem tworzy jeden logiczny wniosek: dolar nie traci wartości dlatego, że wydarzył się jakiś pojedynczy błąd czy katastrofa. On traci ją dlatego, że od ponad stu lat podstawą jego funkcjonowania jest system, który z założenia osłabia walutę z pokolenia na pokolenie. I jedyne, co zmienia się w tej historii, to tempo spadku. Raz łagodniejsze, raz dramatycznie przyspieszone, ale zawsze skierowane w dół.
Dolar wciąż dominuje, ale… nie jest święty
To kluczowa puenta. Możemy się śmiać z upadków innych walut, ale dolar sam w sobie jest projektem, który od ponad stu lat powoli traci siłę nabywczą. Nie dlatego, że ktoś zrobił błąd. Dlatego, że tak działa współczesny pieniądz papierowy. Fiat z definicji traci wartość. To funkcja, nie wada.
Historia 97-procentowego spadku wartości dolara to nie tylko ciekawostka dla ekonomicznych nerdów. To przestroga. I jasny sygnał, dlaczego rośnie zainteresowanie aktywami, które nie poddają się drukowaniu – jak złoto, nieruchomości czy Bitcoin.
