Budżetówka czeka na podwyżki, a są urzędy, gdzie brakuje pieniędzy na bieżące wynagrodzenia

Po tym jak nowy rząd został oficjalnie zaprzysiężony i powoli zaczyna pracę, cała budżetówka wyczekuje konkretów w sprawie obiecanych podwyżek. Przypomnijmy, mowa była o 30% dla nauczycieli i 20% dla wszystkich grup. Choć pojawiały się też zapowiedzi podwyżek 30% dla wszystkich pracowników budżetówki. Póki co nowa ekipa rządząca sygnalizuje, że w niektórych urzędach mogą być problemy z wypłatą bieżących wynagrodzeń.

Budżetówka czeka na podwyżki, a KPRM nie ma nawet na bieżące pensje

Jan Grabiec, który właśnie objął funkcję szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów ocenił, że środki finansowe, jakie zostawiła po sobie ustępująca ekipa, nie są wystarczające, by wypłacić pracownikom pensje grudniowe. Według relacji polityka, w wyniku naruszenia dyscypliny finansów publicznych, w kasie KPRM brakuje 3 mln zł. Co się stało z pieniędzmi?

Podczas konferencji prasowej KPRM polityk poinformował, że przyczyn luk w budżecie jest kilka. Pierwsza wiąże się z tzw. dwutygodniowym rządem. Jak ocenił J. Grabiec, wydatki na odprawy i ekwiwalenty za niewykorzystany urlop nie były przewidziane w projekcie budżetu. Ponadto nowy szef KPRM ocenił, że problemy finansowe spowodowało zatrudnienie przed wyborami dodatkowych 100 osób. Jak powiedział polityk, sprawa ta będzie badana. Dodał również, że trudno oprzeć się wrażeniu, że miało to związek z kampanią wyborczą i zadaniami, które nie powinny być realizowane przez rząd.

Zobacz też: Budżetówka dostanie obiecane podwyżki już niebawem?

PiS reaguje na zarzuty

Piotr Müller, były już sekretarz stanu w KPRM, odpowiedział na te zarzuty na swoim koncie na X (dawniej Twitter). Polityk napisał: Mógłbym zażartować, że tam gdzie pojawia się Platforma, to zawsze zaczyna brakować pieniędzy. Napisał również, że liczby wyrwane z kontekstu są manipulacją. Przy okazji wytknął, że Donald Tusk, ustępując ze stanowiska premiera w 2014 roku, otrzymał ekwiwalent za około 100 dni niewykorzystanego urlopu.

Sprawa zyskała spory rozgłos, a pracownicy sfery budżetowej zapewne obawiają się, czy nie jest to delikatny sygnał, który oznacza wycofywanie się z obietnicy podwyżek. Nowy rząd zobowiązał się w umowie koalicyjnej, że budżetówka otrzyma podwyżki w ciągu pierwszych 100 dni od rozpoczęcia jego działania. Zatem licznik oficjalnie ruszył. Czy rząd wywiąże się z obietnicy podwyżek dla pracowników budżetówki?

Może Cię zainteresować:

Komentarze