Pierwsze podwyżki dla budżetówki, ale nie dla wszystkich grup

Koalicja sejmowa, która szykuje się do sformowania rządu w najbliższych dnia, obiecywała podwyżki dla budżetówki. W umowie koalicyjnej politycy deklarowali, że nastąpi to w ciągu 100 pierwszych dni po objęciu rządów. Andrzej Domański, który jest doradcą ds. gospodarczych Donalda Tuska stwierdził nawet, że nowy rząd postara się, by podwyżki dla budżetówki obowiązywały już od 1 stycznia 2024 roku. Zastrzegł jednak, że dużo zależy od tego, kiedy rząd Tuska będzie mógł rozpocząć działanie. Okazuje się, że niektóre grupy lada chwila dostaną podwyżkę. Chodzi o podwyżki dla sędziów. Poprawkę w tej sprawie złożyło Prawo i Sprawiedliwość. Choć nie z własnej woli.

Podwyżki dla budżetówki. Póki co tylko dla sędziów

Temat podwyżek dla budżetówki jest ostatnio często poruszany. Kwestia ta interesuje różnego rodzaju służby mundurowe, urzędników państwowych i samorządowych, ale chyba najbardziej nauczycieli. To właśnie tej grupie obiecywano najwięcej w trakcie wyborów. Politycy opozycyjni mówili nawet o podwyżkach wynoszących 30% dla tej grupy zawodowej. Okazuje się, że pierwsi podwyżki w budżetówce dostaną sędziowie i prokuratorzy. Poprawkę w tej sprawie złożyło Prawo i Sprawiedliwość, ale w pewnym sensie nie miało innego wyjścia. Na poprawce, zmieniającej zapisy ustawy dotyczącej tej grupy zawodowej, mają skorzystać również asesorzy i referendarze.

Wspomniana poprawka jest związana z wyrokiem Trybunału Konstytucyjnego sprzed kilku tygodni. Trybunał uznał, że dotychczasowe ustalenia dotyczące wynagrodzeń sędziów były niezgodne z Konstytucją. Zatem rząd Mateusza Morawieckiego realizuje de facto wyrok Trybunału. Zmiany spowodują wzrost podstawy sędziów i prokuratorów, w stosunku do poprzedniej wersji projektu, o 891,68 zł. Nowa kwota podstawy będzie wynosić 7,005,76 zł. Łączny koszt podwyżek to 900 mln zł, które trzeba będzie uwzględnić w budżecie.

Zobacz też: Budżetówka dostanie obiecane podwyżki już niebawem?

Kiedy podwyżki dla pozostałych grup? Premier uspokaja

Podwyżki dla budżetówki były jednym z głównych haseł partii opozycyjnych w wyborach. Aktualnie w tym sektorze zatrudnionych jest około 2 mln osób. Dlatego temat ten nie będzie łatwym do zignorowania przez nowy rząd. Tym bardziej, że deklaracje był dość jasne i konkretne. Politycy mówili o podwyżkach 30% dla nauczycieli oraz 20% dla pozostałych grup. Na piątkowej konferencji Donald Tusk zapewniał: Chcę tez jeszcze raz podkreślić – mamy zagwarantowane środki na podwyżki wynagrodzeń dla nauczycielek i nauczycieli. Te obiecane 30%, gwarantuję, będą wypłacone.

Deklaracje w tej kwestii zawiera też umowa koalicyjna, w której zapisano: Niskie zarobki wypychają z zawodu ludzi zapewniających ciągłość działania naszego państwa oraz edukację dzieci i młodzieży. Powstrzymamy i odwrócimy ten proces. Stosowne akty prawne zostaną przedłożone w ciągu pierwszych stu dni rządów. Zatem pozostałym pracownikom sfery budżetowej pozostaje czekać i mieć nadzieję, że przedwyborcze obietnice zostaną niebawem spełnione.

Co jeśli w tym czasie nie uda się zrealizować tego postulatu. Tusk w trakcie wspomnianej konferencji uspokajał, że: Nawet jeżeli decyzje formalne ze względu na ograniczenia budżetowe zapadną w lutym, marcu, to podwyżki wynagrodzeń dla nauczycielek i nauczycieli będą obowiązywały od 1 stycznia. Zatem pod uwagę brane jest ewentualne wyrównanie, w przypadku opóźnień.

Może Cię zainteresować:

Komentarze