Pfizer płacił 'wziątki’ lekarzom, by ci nadmiarowo przepisywali jego leki

Koncern Pfizer zawarł ugodę, w wyniku której zapłaci niemal 60 milionów dolarów kary. Kara ta wynikać ma z „wątpliwych etycznie” praktyk, jakich dopuszczano się w ramach podmiotów należących do koncernu. Praktyki te, co oczywiste, przyniosły im dodatkowe zyski, system ochrony zdrowa naraziły na straty finansowe, zaś pacjentów – zarówno na straty, jak i potencjalne skutki zdrowotne.

Dokładniej chodzi tutaj o Biohaven Pharmaceutical, spółkę zależną, którą Pfizer przejął w 2022 roku. W ramach tejże wypracowano ożywiony schemat manipulowania systemem przepisywania leków. W sposób w istocie bardzo prosty – koncern oferował „korzyści” (czyli innymi słowy po prostu łapówki) lekarzom i profesjonalistom medycznym. Miała ona płacić im tzw. wziątki w wysokości i 100 tys. dolarów.

Łapówki te były zakamuflowane w formie „honorariów za wystąpienia”, pseudo-profesjonalnych „szkoleń” w luksusowych ośrodkach wypoczynkowych, „biznesowych” spotkań w drogich restauracjach etc. Podobnych sposobów powszechnie używają amerykańscy politycy w celu ominięcia ustawowych zakazów przyjmowania profitów majątkowych w zamian za przysługi polityczne.

Big Pharma w formie

To, czego obecna spółka zależna koncernu Pfizer oczekiwała w zamian, było dość oczywiste – chodziło o masowe przepisywanie recept na jej produkty. Nawet wtedy, gdy było to zbędne – celem było to prostu tu, żeby wmusić kupno leku. W tym konkretnym przypadku był to lek na migrenę pod nazwą Rimegepant, alias Nurtec ODT. Środek bynajmniej nie krytyczny dla życia i zdrowia pacjentów, ale jakże zyskowny.

Oczywiście, za te sute zyski koncernu ktoś musiał zapłacić. Tym kimś byli nie tylko pacjenci, którzy w wyniku tak szeroko promowanego „zaufania” do medycznych ekspertów kończyli, przyjmując niepotrzebny lek, za który musieli naturalnie słono zapłacić. Słono zapłaciły także państwowe programy Medicare, Medicaid czy Veterans Health Administration, które refundują niektóre medykamenty.

Cały skandal został ujawniony przez whistleblowera, Patricię Frattasio, byłą reprezentantkę handlową Biohaven. Z oczywistych względów dysponowała ona rozeznaniem, jak praktyki te wyglądają i jak długo trwały (przez lata). Tą wiedzą podzieliła się z federalną prokuraturą z zachodniego okręgu stanu Nowy Jork, która praktyki firmy uznała za jawne pogwałcenie ustawy False Claims Act.

Pfizer ma załatwione

Sprawa właśnie zakończyła się ugodą firmy z prokuraturą, która jednak w opiniach niektórych komentatorów pozostawia niesmak. Spółka zależna koncernu Pfizer zapłaci bowiem łącznie 59 746 277 dolarów i 54 centy kary. Wielu zauważa, że to wręcz rażąco mało w stosunku do zysków, jakie molochy tzw. Big Pharmy mogą osiągać w wyniku manipulacji rynkiem i narażania zdrowia pacjentów na szwank.

Co więcej, Biohaven i owszem, zapłaci – ale nie przyzna się do winy (!) i dalej będzie mogła twierdzić, że „nie ma sobie nic do zarzucenia”. Z obiektywnie niewielkiej, jak na zyski koncernu Pfizer, kwoty do zapłaty, niemal wszystko dostanie państwo: 9,5 miliona trafi do organów stanowych, 50,2 miliona – do federalnych. Whistleblowerce, pani Frattasio, rząd musi zapłacić 8.4 mln.

Poszkodowani i oszukani pacjenci nie dostaną natomiast w ramach ugody nic. Podobnie nic nie wiadomo na temat jakichkolwiek konsekwencji, które miałyby spotkać skorumpowanych lekarzy. Pfizer zapłaci, zatem sprawa ta (zresztą nie pierwsza taka) dla firmy jest prawnie zamknięta. Przynajmniej aż do następnego przypadku, w którym slogan „trust the science” spotka się praktyką działania Big Pharmy.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.