Armagedon na Giełdach

Nazywam się Andrzej Nurkowski i jestem inwestorem indywidualnym z długoletnim doświadczeniem na GPW. Opracowałem prognozę długoterminową zarówno dla WIG w Warszawie jak i dla giełd światowych, a w szczególności Wall Strett .

Prognoza ta została opracowana na podstawie analizy technicznej, a w szczególności teorii fal Elliotta w czystej formie. Zjawiska tzw. około rynkowe takie jak: inflacja, stopa bezrobocia, polityka USA wobec Chin, wybory prezydenckie, poczynania FED, pandemie, konflikty wojenne itp. nie maja w dłuższym czasie większego znaczenia na giełdę. Giełda odczytuje te informacje i w krótkim czasie mogą powstać jedynie chwilowe turbulencje które w krótkim czasie zakłócają naturalny jej przebieg.

W dalszej części tego postu będę starał się udowodnić to.

W chwili obecnej uważam, że jesteśmy już na etapie KRACHU STULECIA na rynkach światowych i w Polsce który zniweluje Hossę która zaczęła się na Wall Strett w 1932 r. po krachu w 1929 roku.

To nie są dane wyssane z palce, ale opracowane na podstawie kilkunastoletniej obserwacji rynków światowych jak i nasze polskiego rynku.

Odnoszę się teraz do sytuacji na naszej giełdzie, ponieważ jest to nam najbliższy temat.

Na poniższym rysunku zaznaczyłem aktualna sytuację na indeksie WIG.

Uważam, że od siedmiu lat tzn. od 8.05.2015 roku znajdujemy się na etapie korekty płaskiej rozszerzonej A/B/C (zgodnie z opisem fal Eliotta).

Początek fali nastąpił 8.05.2015 r. na poziomie 57 379 pkt.

  • koniec fali „A” był 19.01.2016 r. na poziomie 42 152 pkt
  • koniec fali „B” był 28.06.2021 r. na poziomie 67 999 pkt.

Obecnie zmierzamy do końca fali „C” która w mojej ocenie zakończy się na poziomie 28 490 pkt.

Niestety trudno mi określić czas tej „korekty”, bo z czasem mam zawsze największy problem. Jednak poziom dna o którym pisze – jeśli moja prognoza się sprawdzi – powinien być wyznaczony z błędem mniejszym niż 1%. To nie są moje przechwałki i nie zamierzam nikomu zaimponować, ale na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat znalazłem kilka takich formacji na WIG i dokładność z jaka obliczyłem dno fali „C” wyniósł 0,2 %. Myślę że teraz będzie podobnie, oczywiście jeśli moja prognoza się sprawdzi.

Na rysunku również zaznaczyłem dwa nietypowe zachowania indeksu w czasie trwania tej formacji A/B/C. Jest to fałszywe wybicie w marcu 2020 r. w dół i fałszywe wybicie w górę które nastąpiło po dojściu WIG do poziomu 67 999 pkt. w dn. 28.06.2021 r.

Jest to dla mnie bardzo ważny punkt odniesienia o którym pisze szczegółowo w moim blogu widmokrachu.pl, ponieważ wyznaczyłem go na przełomie 2018/2019 jak zorientowałem się, że WIG porusza się od 8.05.2015 roku w formacji fali korekcyjnej płaskiej rozszerzonej A/B/C.

Po tzw. fałszywym wybiciu z formacji A/B/C w marcu 2021 WIG powrócił bardzo precyzyjnie do poziomu nieznacznie wyższego od 67 339 pkt wyznaczonego w dn. 24.01.2018 roku.

Według moich obliczeń WIG, po dotarciu do poziomu 67 339 pkt. w dn. 24.01.2018 powinien po jakimś czasie (w tym przypadku po 4 latach) wybić się nieznacznie powyżej tego poziomu i zacząć korektę ustanawiając dno fali „C” w naszym przypadku 28 490 pkt.

Zdaje sobie sprawę, że taka prognoza może być całkowita abstrakcją, ale tak ja to widzę i chciałem się tym z Wami nią podzielić. Nie oczekuje niczego w zamian, ale jeśli moja prognoza się będzie coraz bardziej potwierdzała tzn. WIG zacznie mocno spadać, niezależnie od tego co się będzie działo na świecie i opinii tzw. większości to będzie oznaczało, że mogę mieć rację. Jak WIG na przestrzeni np. roku (a z określeniem czasu zawsze mam największy problem) spadnie do poziomu WIG 28 490 pkt i zacznie rosnąć to będzie znaczyło, że mam rację.

W czerwcu 2021 jak WIG doszedł do poziomu 67 999 pkt zająłem pozycje krótką na kontraktach na WIG40 i utrzymuje ją do dzisiaj. Zamierzam ją zamknąć jak WIG dotrze do poziomu 28 490 pkt.

Czy mam racje? Na całe szczęście nie muszę polegać na opinii tzw. ekspertów od giełdy z tytułami czy bez. Uważam, że zarówno oni jak i tzw. większość nie ma racji i powiedziałbym bardzie dosadnie – nie mają zielonego pojęcia co się dzieje na rynku.

Czas to wszystko zweryfikuje. To, że dzisiaj nikt mnie nie zna i nie należę do tzw. „ekspertów” nie znaczy, że nie mogę mieć racji.

Na przestrzeni ostatnich 10 lat wysłałem ok. 100 różnych emaili do analityków, doradców inwestycyjnych i innych fachowców od rynków finansowych z moja prognozą KRACHU STULECIA. Niestety bez odzewu. Dlatego opracowałem swojego bloga, aby podzielić się swoimi spostrzeżeniami. Aby bardziej uwiarygodnić to co pisze i prognozuje od czerwca 2021 kiedy otworzyłem pozycje krótką na kontraktach zamieściłem swój portfel i wyniki które aktualizuję na bieżąco. Nie zawsze było dobrze, ale najgorsze przetrwałem dzięki temu, że mocno wierze w to, co widzę na wykresach.

Jeśli to, co pisze i moja prognoza Cię zainteresuje zapraszam do mojego bloga widmokrachu.pl i kontaktu.

W ostatnich dniach mieliśmy potężne załamanie giełdy po rozpoczęciu wojny na Ukrainie. Wszyscy – dosłownie wszyscy komentatorzy rynków kapitałowych sądzą, że to załamanie giełdy w Warszawie indeks WIG spadł o ok. 11%. Wynika bezpośrednio z wojny na Ukrainie. Ja mam inne zdanie na ten temat i postaram się to poniżej przedstawić to i udowodnić.

Tak jak pisze od dłuższego czasu uważam, że zjawiska tzw. około rynkowe nie maja większego wpływu na to co się dzieje na giełdach. Zdarzają się oczywiście chwilowe turbulencje na rynku i tak było tez teraz po wybuchu wojny na Ukrainie. Wojna wybuchła w dn. 24.02.2022 i WIG spadł w tym dniu ok. 11 % do poziomu 56 086 pkt. by w następnych dniach powrócić  do poziomu 61 659 pkt.. Nieznacznie niżej od poziomu 62 826 pkt. z dn. 23.02 tzn. w przeddzień rozpoczęcia wojny. To tak jakby wystraszyć stado dzikich koni mustangów, spanikowane gwałtownie uciekają, ale potem jak ochłoną to zawsze wracają do punktu wyjścia. Piszę o tym również w innym przypadku na blogu na naszym indeksie WIG z dn. 20 lipca 2020 r. pt. „Krach się rozpoczął”. Wtedy ten czas powrotu do punktu wyjścia trwał 15 miesięcy, teraz trwał on 7 dni.

Ten gwałtowny spadek o 11 % na WIG traktuje jako jedynie chwilową turbulencje w długoterminowej „korekcie” WIG która rozpoczęła się w dn.  5 listopada 2021 na poziomie 74 813 pkt i moim zdaniem dążymy w tej korekcie do poziomu 28 490 pkt. który stanowi koniec fali „C” korekty płaskiej rozszerzonej siedmioletniej, którą przedstawiłem na powyższym rysunku. Oczywiście to jest tylko moja prognoza, co do której jestem przekonany w 95%. Natomiast tzw. większość inwestycyjna tzn. 99 % inwestorów pewno uważa to za bzdury. To, że jestem w mniejszości i nikt mnie nie zna „dzisiaj” nie znaczy, że nie mam racji. Na powyższym rysunku przedstawiam również odnośnik do tego gdzie jesteśmy i dokąd zmierzamy .W chwili obecnej jesteśmy na poziomie WIG 58 386 pkt. to znaczy w ok. 1/3 przedstawionej korekty. Przed nami jeszcze 2/3 korekty która rozpoczęła się 5 listopada 2021 roku. O tym czy mam rację nie zdecydują eksperci od giełdy, którzy nie maja zielonego pojęcia co się dzieje na giełdzie, a to, że indeks WIG spadnie do poziomu 28 490 pkt. który wyznaczyłem 2 lata temu.

Jeśli można wyznaczyć dno „korekty” z wyprzedzeniem 2 lata, to będzie jednoznacznie znaczyło, że czynniki zewnętrzne nie maja większego wpływu na to co się dzieje na giełdzie i analiza techniczna sprawdza się bardzo precyzyjnie.

Zapraszam do dyskusji.

Jeśli jakiś watek mojej prognozy jest niejasny proszę o komentarz, a wyjaśnię to.

Aby uwiarygodnić to co piszę przedstawiłem swoje 2 portfele inwestycyjne :

  1. Oparty na pozycji krótkiej na kontraktach terminowych na WIG 40
  2. Oparty na złocie, srebrze i TFI Querkus short

W czerwcu 2021 zająłem pozycję krótka na kontraktach terminowych i będę ja utrzymywał aż WIG spadnie do poziomu 28 490 pkt.

Na dzień dzisiejszy na portfelu na kontraktach mam zysk 226 %, a na bardzo bezpiecznym funduszu opartym na złocie, srebrze i Querkus short 25,9 %.

Nie zawsze było tak dobrze. W październiku 2021 na kontraktach miałem stratę 60%, czego nie ukrywałem i otwarcie przedstawiłem w swojej prognozie, ale przetrwałem to, bo byłem bardzo przekonany do swojej długoterminowej prognozy.

Komentarze