Płatności kartą z (nieco) niższymi opłatami – ale tylko na chwilę. Visa, Mastercard usiłują wykpić się od pozwu
Dwaj najwięksi światowi pośrednicy w dziedzinie płatności bezgotówkowych, Visa i Mastercard, ogłosiły ugodę w wieloletnim – i gigantycznym, biorąc pod uwagę wchodzące kwoty, o które chodzi – sporze. Firmy te, mające nieomal duopol na rynku płatności kartą i bezwzględnie go wyzyskujące w celu masywnego, ciągłego narzucania coraz większych opłat, zaproponowały częściowe ograniczenie tych praktyk. Ale z naciskiem na „częściowe”. I tylko na chwilę.
Visa i Mastercard zostały pozwane przez stowarzyszenia reprezentujące sprzedawców detalicznych, zarzucające im, że obie dopuszczają się praktyk monopolistycznych. Chodzi o wymuszane przez przez nie opłaty za transakcje kartą. Określane są one jako „interchange fees” lub „swipe fees”, choć nazwa jest w istocie bez znaczenia – chodzi o to, że operatorzy narzucają je, bo mogą. Co więcej, co roku narzucają także ich podwyżki, zaś łączny poziom tych opłat od 2009 wzrósł czterokrotnie. W ubiegłym roku suma tych „śmieciowych” opłat, trafiających do obydwu wspomnianych firm, sięgnęła 111,2 miliarda dolarów.
Co więcej, prócz samych opłat dochodzi do tego szereg warunków dodatkowych, które utrudniać mają podważenie monopolu dwóch Visy i Matercarda. Takich jak, przykładowo, ten, że choć operatorzy pobierają opłaty od płatności, to sprzedawcom takich opłat (w ich przypadku zachęcających do płatności gotówkowych) nakładać nie wolno. Ci ostatni są też zmuszani do akceptowania płatności wszystkimi kartami tych pośredników, utrudnia im się za to korzystanie z alternatywnych usług płatniczych.
Wszystko to wymuszane jest groźbą totalnego odcięcia sprzedawców od płatności bezgotówkowych. Skuteczność tego szantażu jest zaś oczywista, biorąc pod uwagę sytuację rynkową. Tylko bowiem te dwie firmy kontrolować mają około 80% rynku, i – jak zarzucają stowarzyszenia sprzedawców – działać w zmowie, sztucznie zawyżać opłaty oraz wymuszać praktyki konserwujące ich dominację. Przez to mechanizmy rynkowe w tym sektorze mają być w praktyce fikcją, zastępowane jednostronnym dyktatem dwójki pośredników.
Pośrednicy płatności łaskawie oferują
Pozew złożony przez organizacje reprezentujące handel detaliczny, który owe zarzuty natury antytrustowej wywlókł na światło dzienne, ciągnie się jednak już 20 (sic!) lat. Bez wątpienia wpływ na to ma fakt, że całą sprawa dość bliska jest porównania do prawnej walki Dawida z Goliatem, operatorów zaś stać na to, by procesować się w nieskończoność, niezależnie od racji merytorycznych. Tego samego raczej nie można powiedzieć o stowarzyszeniach reprezentujących drobnych sprzedawców.
Najnowsza propozycja ugody, którą ogłosiły Visa i Mastercard – a którą część powodów miała już jakoby zaakceptować – przewiduje częściowe zaadresowanie skarg sprzedawców. Ale tylko częściowe – i przede wszystkim nie zmieniające sytuacji na rynku. Pośrednicy oferują obniżenie narzucanych przez siebie opłat od płatności kartą, obecnie wynoszących przeciętnie od 2 do 2,5% – o całe 0,1%. Ale nie na stałe, lecz jedynie w ciągu najbliższych pięciu lat.
Dodatkowo operatorzy wielkodusznie zgodziliby się, by sprzedawcy mogli wybrać, płatności którymi kartami chcą honorować, a także umożliwić im pobieranie własnych opłat od transakcji bezgotówkowych, w wysokości do 3%. Jak informują doniesienia prasowe, część uczestniczących w pozwie stowarzyszeń warunki te od razu zaakceptowało. Nie wszyscy jednak – inne bowiem organizacje od razu ruszyły z miażdżącą krytyką wobec warunków ugody.
Nasz monopol ma zostać
Jak zarzucają, obniżki rzędu 0,1%, w warunkach opłat wynoszących 2-25%, są niepoważne. Tym bardziej niepoważne miałoby być ograniczenie obowiązywania ugody do 5 lat – co jednak potem? Znowu powrót do obecnego stanu, rynkowego dyktatu pośredników i jednostronnie narzucanych przez nich podwyżek? Oczywiście, można by znów złożyć pozew – biorąc jednak pod uwagę, że obecny ciągnie się już 20 lat, kiedy w istocie można by się spodziewać rezultatów?
Co jednak być może najważniejsze to to, że ugoda pozostawiłaby bez jakichkolwiek zmian istniejący monopol Visy i Mastercarda – w ramach jej zapisów bowiem firmy „nie mają sobie nic do zarzucenia” i nie przyznawałyby się do żadnych praktyk monopolistycznych. Sprzedawcy zaś, zgadzając się na warunki ugody, milcząco by ten fakt akceptowali, tym samym zaprzeczając swojemu podstawowemu zarzutowi, którego przedmiotem jest cały pozew.
Co istotne, bardzo podobne zarzuty wysunięto już w przeszłości wobec wcześniejszego projektu ugody, także proponowanego przez Visę i Mastercard. Tamta ugoda, także zaakceptowana przez część organizacji reprezentujących sprzedawców, została jednak w czerwcu 2024 roku odrzucona przez nowojorski sąd federalny, który sprawę prowadzi. Sędzia Margo Brodie określiła wtedy ustępstwa pośredników jako „żałosne” (dosł. ”paltry”) i nierozwiązujące istoty problemu.
Także teraz wspomniane stowarzyszenia krytykujące ugodę wzywają sąd do jej zablokowania. Wskazują, że w istocie projekt ten jest kopią wcześniejszego – i różni się od niego jedynie nieco „hojniejszą” obniżką. W dalszym ciągu jednak tymczasowość jej zapisów, a zwłaszcza brak rozbicia monopolu Visy i Mastercarda czynią jej warunki bezprzedmiotowymi, zaś całą ugodę – wyłącznie sposobem na uniknięcie przez te firmy jakiejkolwiek realnej odpowiedzialności za swoje praktyki.
