Finance Critic: 10 szokujących przepowiedni na 2020 | Część II
Powoli zbliżamy się do końca roku 2019. Nastaje więc czas podsumowań, refleksji ale także i wróżenia tego co stanie się w 2020. Wraz z nadejściem nowego roku, symbolicznie zamkniemy drugą dekadę XXI wieku. Ta nowa, trzecia dekada, może przynieść wiele zmian na światowych rynkach, w światowej gospodarce oraz globalnej polityce. Jak co roku, analitycy duńskiego Saxo Banku publikują najczarniejsze i najciekawsze scenariusze na kolejny rok. Przyjrzymy się im zatem i dodajmy od siebie kilka słów.
Nacjonalistyczny Trump
Opodatkowanie wszystkich przychodów generowanych za granicą zakłóci dostawy i spowoduje wzrost inflacji. Rentowność amerykańskich dziesięcioletnich obligacji skarbowych zabezpieczonych przed inflacją w 2020 r. wyniesie 6% dzięki wzrostowi zainteresowania inwestorów w miarę wzrostu wskaźnika CPI. 2020 r. rozpocznie się relatywną stabilizacją polityki handlowej po tym, jak administracja Trumpa i Chiny dojdą do porozumienia w sprawie co najmniej tymczasowego zawieszenia broni w kontekście taryf celnych, polityki walutowej i kupna produktów rolnych.
Jednak już na początku 2020 r. gospodarka amerykańska zacznie się dusić.
Deficyty w handlu z Chinami nie ulegną istotnej poprawie, a równocześnie nie będzie możliwy realistyczny wzrost zakupów produktów rolnych przez Chiny. Ze względu na badania opinii publicznej prognozujące spektakularną porażkę w wyborach prezydenckich w 2020 r., Trump zacznie wykazywać nerwowość, a jego administracja w ramach ostatniej deski ratunku spróbuje nowego podejścia, aby odzyskać kontrolę nad protekcjonistyczną narracją: podatek „America First”.
W ramach tej koncepcji amerykański podatek dochodowy od osób prawnych zostanie całkowicie zrekonstruowany tak, aby sprzyjać produkcji w Stanach Zjednoczonych zgodnie z deklarowanymi zasadami „sprawiedliwego i wolnego handlu”. Plan ten zniesie wszelkie dotychczasowe taryfy, nakładając zamiast tego zryczałtowany podatek od wartości dodanej w wysokości 25% na wszystkie przychody brutto na rynku amerykańskim generowane z produkcji zagranicznej.
Wywoła to głośne protesty ze strony partnerów handlowych, ponieważ będą to w istocie stare taryfy w nowym wydaniu, jednak administracja odpowie, że firmy zagraniczne mogą przenieść swoją produkcję do Stanów Zjednoczonych w celu uniknięcia podatku.
Komentarz:
Przed Trumpem najważniejszy rok jego kadencji, czyli rok kolejnych wyborów prezydenckich. Obecny prezydent nie zamierza odpuścić i bardziej niż z przeciwnikami politycznymi, będzie mierzył się z gospodarką, inflacją i wycenami na giełdowych parkietach. Trump za wszelką cenę będzie chciał utrzymać niskie stopy procentowe i wysokie wyceny akcji oraz nieruchomości. Jest to dla niego być albo nie być. W takiej sytuacji podatek „America First” nie wydaje się aż tak abstrakcyjny i nawet wizja bycia znienawidzonym przez świat nie wydaje się przeszkadzać prezydentowi USA. I tak w zasadzie już większość jest mu przeciwna tyle tylko, że czasami ludzie sami nawet nie wiedzą dlaczego.
Natomiast wojna handlowa wydaje się przynosić pożądane przez Trumpa efekty. Coraz bliżej do podpisania wstępnego porozumienia pomiędzy dwiema największymi gospodarkami świata (przynajmniej tak to z pozoru wygląda). Warto jednak zaznaczyć, iż w owym porozumieniu to jakoby Chiny zgadzają się na rozejm ze względu na problemy gospodarcze.
Szwecja na kolanach
W Szwecji nastąpi szeroko zakrojona i pragmatyczna zmiana nastawienia w miarę działań na rzecz lepszej integracji imigrantów i przeciążonych usług socjalnych, doprowadzając do wdrożenia istotnego bodźca fiskalnego i zdecydowanego umocnienia SEK. Jak często miało to miejsce w przypadku szwedzkiej polityki, podobnie jak na początku lat 90., kiedy to Szwedzi posunęli się za daleko w progresywnym opodatkowaniu, doprowadzając do załamania gospodarki, obecnie spowodowali, że poprawność polityczna w odniesieniu do imigracji dotarła do punktu, w którym społeczeństwo stało się politycznie niepoprawne.
Rząd ignoruje dużą i stale rosnącą grupę obywateli, którzy kwestionują tę politykę, tym samym wykluczając ich z ogólnej debaty.
Mimo iż demokracja parlamentarna powinna zapewniać głos w debacie wszystkim grupom istotnej wielkości, główne partie polityczne podjęły nietypową wspólną decyzję o zignorowaniu przeciwników imigracji, których liczba przekroczyła już 25% ogółu szwedzkich wyborców.
Zarówno uzasadnienie polityków, jak i ich intencje były dobre: otwartość i równość dla wszystkich oraz zabezpieczenie szwedzkiego otwartego modelu gospodarczego. Jednak każde, zbyt daleko posunięte działanie może przytłaczać, a wszystkie modele muszą być modyfikowalne w przypadku zmiany okoliczności, aby mogły dalej funkcjonować. Pozostałe kraje nordyckie będą mówić o „warunkach panujących w Szwecji” jako o zagrożeniu, a nie jako o modelu najlepszych praktyk. Szwecja znajdzie się w recesji, a ze względu na swój status małej, otwartej gospodarki, będzie niezwykle wrażliwa na globalne spowolnienie. To poczucie kryzysu, zarówno społecznego, jak i gospodarczego, zapewni mandat do zmian.
Komentarz:
Już dzisiaj Szwecja jest krajem z wielkimi problemami. Gospodarka wygląda jeszcze w miarę przyzwoicie (średnia wzrostu PKB za ostatnie lata to 3%), aczkolwiek nastroje społeczne są fatalne. W Sztokholmie jest wiele miejsc, gdzie kobiety boją się wychodzić z domu same po zmroku, a policja ma problemy z kontrolą imigrantów w niektórych dzielnicach miasta. W mediach wielokrotnie mogliśmy usłyszeć o gwałtach na szwedzkich kobietach popełnionych przez przybyszów z zagranicy. System socjalny jest rozdmuchany, a miliardy koron są pompowane w kieszenie niepracujących imigrantów, na co nie zgadzają się pracujące osoby. Dlaczego osoba, która wykonuje wysiłek i pracuje ma dzielić się z tymi, którzy pracować mogą ale tego nie robią?
Kwestią czasu jest więc, kiedy pracujący ludzie (Szwedzi, jak i przybysze z zagranicy) zaczną się buntować przeciw polityce, która pozwala na ograbianie ich i utrzymywanie na państwowym garnuszku młodych i zdolnych do pracy imigrantów. Czyżby kolejny przypadek upadku socjalizmu?
Triumf demokratów w USA
Wybory w Stanach Zjednoczonych w 2020 r. zapewnią demokratom kontrolę nad Białym Domem i obiema izbami Kongresu. Akcje dużych spółek z sektora opieki zdrowotnej i branży farmaceutycznej spadną o 50%. Sondaże na 2020 r. nie wyglądają obiecująco dla Trumpa, podobnie jak elektorat. Marginalny wyborca Trumpa w 2016 i 2020 r. jest stary i biały, czyli należy do grupy demograficznej, która zanika w kategoriach względnych, ponieważ najliczebniejszym pokoleniem Amerykanów są obecnie milennialsi, a zatem osoby w wieku 20-40 lat, które są znacznie bardziej liberalne.
Milennialsi, a nawet najstarsi przedstawiciele „pokolenia Z” w Stanach Zjednoczonych, w coraz większym stopniu motywowani są niesprawiedliwością i nierównością napędzaną przez manipulowanie rynkiem aktywów przez bank centralny, a także obawami przed zmianami klimatycznymi, w kontekście których prezydent Trump pełni rolę piorunochronu buntu jako osoba zaprzeczająca zmianom klimatycznym. Wyborcy lewicowi kierują się wyłącznie niechęcią do Trumpa, czemu wyraz dają zarówno kobiety z zamożniejszych przedmieść, jak i milennialsi.
Demokraci zdobędą zatem przewagę ponad 20 mln głosów, zwiększą kontrolę nad Izbą Reprezentantów, a nawet do pewnego stopnia przejmą władzę w Senacie. Powszechna opieka zdrowotna i negocjacje w sprawie cen leków znacznie ograniczą rentowność całego sektora.
Komentarz:
Wynik wyborów prezydenckich w USA jest na razie niewiadomą i zależy głównie od stanu gospodarki i wycen na rynkach akcji. Aczkolwiek Trump wygrał ostatnie wybory, ponieważ przekonał i zmobilizował starszych, białoskórych Amerykanów. Demokraci celują w młodszą część społeczeństwa, która mniej skupia się na cenach nieruchomości, podatkach czy wycenach akcji. Dla nich liczą się między innymi ekologia, system socjalny oraz poszanowanie innych.
Największym problemem Trumpa jest on sam. Większość ludzi go nie lubi, ponieważ czasami jest arogancki, szowinistyczny i zachowuje się jak rasowy biznesmen. Wycofał się on także niedawne z paryskich ustaleń klimatycznych i otwarcie mówi o swojej przychylności do ropy, gazu czy węgla. Zdecydowanie nie przysparza mu to głosów młodszej części społeczeństwa. Jeżeli dołożymy do tego pogarszający się stan gospodarki i krach na akcjach, to demokraci mają sporą szansę na zgarnięcie stołka Prezydenta, a także i Izby Reprezentantów.
Węgry poza UE
Węgry od momentu przystąpienia do UE w 2004 r. odnosiły imponujące sukcesy gospodarcze. Jednak piętnastoletnie małżeństwo wydaje się być w tarapatach po tym, jak UE wszczęła procedurę przewidzianą w art. 7, powołując się na nakładane przez Węgry – a w istocie premiera Orbána – coraz surowsze ograniczenia dotyczące wolnych mediów, sędziów, pracowników naukowych, mniejszości i grup działających na rzecz praw człowieka. Władze Węgier odpowiadają, że kraj ten po prostu się zabezpiecza, chroniąc swoją kulturę przed masową imigracją.
To niemożliwe do utrzymania status quo, a obie strony będą miały trudności z dojściem do porozumienia w 2020 r., kiedy procedura przewidziana w art. 7 będzie powoli procedowana w systemie UE. Premier Orbán otwarcie mówi wręcz, że Węgry są związane „braterstwem krwi” z renegatem – Turcją, w przeciwieństwie do reszty Europy, co stanowi istotną zmianę retoryki, która zbiega się w czasie z transferami z UE, ale zaniknie w ciągu najbliższych dwóch lat. Węgierska waluta, forint (HUF) straci na wartości, a kurs w parze EUR/HUF wyniesie 375, ponieważ rynki będą się obawiały wycofania lub odwrócenia przepływów kapitałowych, gdy przedsiębiorstwa z UE będą ponownie rozważać swoje inwestycje na Węgrzech.
Komentarz:
Węgry bardzo mocno zyskały na przystąpieniu do UE, a ostatnie lata to złoty okres wzrostu tego kraju (wzrost PKB w 2019 szacowany na ponad 4%). Z drugiej strony, coraz częściej możemy usłyszeć krytykę płynącą z Budapesztu w stronę Brukseli i vice versa. Orban otwarcie chwali Putina i marzy o rosyjskich Węgrach z silną władzą prezydencką. Droga do takiego układu jest jednak okupiona spowolnieniem gospodarczym lub recesją, a także załamaniem wartości waluty (podobnie jak to było w Rosji kilka lat temu). Węgierscy przedsiębiorcy na pewno straciliby na wyjściu z UE, a zagraniczny kapitał inwestycyjny może zacząć omijać ten kraj szerokim łukiem ze względu na zbyt duże ryzyko polityczne.
Nie możemy jednak wykluczać politycznej a może i nawet gospodarczej koalicji Orbana, Putina, Erdogana i Łukaszenki. A taki układ byłby bardzo ciekawą przeciwwagą dla Unii Europejskiej.
Azja buntuje się przeciwko petrodolarowi
Azjatycka, wspierana przez Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych, cyfrowa waluta rezerwowa obniży indeks dolara amerykańskiego o 20% i spowoduje spadek wartości dolara o 30% w stosunku do złota. Aby stawić czoła pogłębiającej się rywalizacji handlowej i słabościom związanym z rosnącymi zagrożeniami ze strony Stanów Zjednoczonych w odniesieniu do dolara amerykańskiego i kontroli nad finansami światowymi, Azjatycki Bank Inwestycji Infrastrukturalnych utworzy nowe aktywo rezerwowe, azjatyckie prawo ciągnienia, czyli ADR, przy czym 1 ADR odpowiadać będzie 2 dolarom amerykańskim, co uczyni z ADR największą jednostkę walutową na świecie. Celem tego posunięcia jest dedolaryzacja handlu regionalnego.
Lokalne gospodarki zawrą wielostronne porozumienie w sprawie prowadzenia całego handlu w tym regionie wyłącznie w ADR, przy czym najwięksi eksporterzy ropy naftowej – Rosja i kraje OPEC – chętnie podpiszą taką umowę ze względu na rosnące uzależnienie od rynku azjatyckiego. Redenominacja znacznej części światowego handlu i oddzielenie jej od dolara amerykańskiego spowoduje, że Stany Zjednoczone będą odnotowywać coraz mniejszy napływ środków na finansowanie swojego podwójnego deficytu. W ciągu zaledwie kilku miesięcy USD straci na wartości 20% w stosunku do ADR i 30% w stosunku do złota, przez co cena złota spot w 2020 r. znacznie przekroczy 2 000 USD za uncję.
Komentarz:
Chin od lat walczą z monopolem petrodolara. Do tego trendu ostatnio dołączyły się Iran, Turcja oraz Rosja. Chiński Ludowy Bank Centralny już od jakiegoś czasu intensywnie pracuje nad opracowaniem cyfrowej wersji lokalnej waluty, która byłaby w pełni niezależna od wpływów Banku Rozrachunków Międzynarodowych. W przypadku sukcesu możemy być pewni, że mocny wpływ Chin na państwa w regionie przekona je do posługiwania się nową, cyfrową walutą w międzynarodowych rozliczeniach. Do tego trendu zapewne będzie chciało się dopisać więcej krajów, które już mają dość negatywnej dominacji petrodolara i dyktowania warunków przez Waszyngton.
Jeżeli Pekin zrealizuje swoje plany, na pewno będzie miało to negatywny wpływ na wycenę dolara i wprowadzi zamieszanie na arenie międzynarodowej. W czasach niepokoju wszyscy dobrze wiemy, że złoto spisuje się nie najgorzej. A słabnący dolar pomoże w wybiciu jego wyceny. Czyżby czas więc na kolejną część hossy na złocie i prawdziwy wystrzał srebra?
Pierwszą część „Szokujących prognoz na 2020 r.” możecie przeczytać tutaj.
Z racji nadchodzącego 2020 roku, chciałbym życzyć Wam wraz z całym zespołem Bithub.pl samych sukcesów i spełnienia zaplanowanych celów, oby był on bardziej łaskawy dla kryptowalut, niż 2019.
Maciej Kmita
Od Redakcji
Czy zapisaliście się już do newslettera Bithub i odebraliście swój Kurs Analizy Technicznej Bitcoina i Kryptowalut Alternatywnych? Możecie to zrobić z poziomu strony głównej naszego serwisu lub poniższego artykułu:
Zachęcamy również do głosowania w nominacjach do nagród Nexus 2019. Oddaj swój głos już teraz i weź udział w losowaniu kryptowalutowych gadżetów!