BlackRock zdecydował i policzkuje Fed. Wall Street powstrzyma podwyżki stóp?

Największy na świecie fundusz zarządzający aktywami zaskoczył inwestorów opublikowanym, najnowszą analizą w której krytycznie odnosi się do polityki forsowanej przez banki centralne. Przypomnijmy, że BlackRock zarządza aktywami o wartości bliskiej 10 bln USD, w szczycie hossy 2021 roku było to ponad 20 bln USD czyli równowartość rocznego amerykańskiego PKB. W najlepszym interesie funduszu leży rozwój gospodarki, a wysokie stopy procentowe uderzają w jego model biznesowy.

Dla nas wizja walki funduszu z Fedem nie jest jednak zaskoczeniem ponieważ śledząc wypowiedzi CEO, Laurenca D.Finka od początku roku mogliśmy spodziewać się takiej narracji BlackRock. Funduszowi zupełnie nie w smak jest głęboka recesja i spadek wolumenu inwestycyjnego. Firma zarabia przede wszystkim na usługach powiernictwa i obrocie instytucjonalnych klientów zatem rynkowa tezauryzacja brzmi dla BlackRock wyjątkowo groźnie, a w najgorszym przypadku może nawet podkopać pozycję i wpływy największej na świecie korporacji finansowej. Czy lobbying bankierów z Wall Street sprawi, że Fed zmieni tory i uwolni zagonione do klatki byki?

Potężny rywal czy przyjaciel Fedu?

Fundusz należy do tzw. Big Three czy trójki największych funduszy w Stanach Zjednoczonych, do której należy też State Street i Vanguard. CEO BlackRock, Laurence D. Fink określany jest w środowisku bankierów 'królem Wall Street’ i w przeszłości bywał m.in. najczęstszym rozmówcą szefów Rezerwy Federalnej oraz pierwszą osobą, do której z prośbą o pomoc zwracał się Biały Dom gdy zawalił się amerykański system finansowy. To między innymi Fink pomagał dźwignąć rynek finansowy po krachu 2008 roku i miał wpływ na europejską politykę finansową w dobie kryzysu w Grecji, który pogrążył Deutsche Bank. Wokół osoby Finka narosło wiele mitów i teorii spiskowych choć w każdej legendzie jest ziarno prawdy. Popularny 'Larry’ należy m.in. do elitarnej organizacji Kappa Beta Phi, do której należą najpotężniejsze osoby z Wall Street. Wpływy Black Rock są potężne, analizy amerykańskie wskazują że grupa kontroluje ok. 90 % amerykańskich mediów głównego nurtu. Sukces gigant zawdzięcza przede wszystkim opartemy na sztucznej inteligencji oprogramowaniu ALADDIN, które instytucje finansowe wykorzystują do zarządzania ryzykiem i aktywami. Niewykluczone, że wraz z BlackRock jednym głosem przemówi Vanguard i State Street ponieważ funduszom zdarzało się już w przeszłości łączenie sił w 'szczytnym celu’.

Wstęp, czyli o niedźwiedziu

Tytuł artykułu Black Rock brzmi wymownie: „Oszczędź niedźwiedzia: debata o inflacji, która powinna się toczyć”. Analitycy we wstępie przytaczają krótką historię o niedźwiedzie imieniem Knut, który narodził się w zoo, w Berlinie w 2006 roku i został odrzucony przez matkę. Niektórzy twierdzili, że niedźwiedź ten powinien zostać zabity niż miałby być wychowany wyłącznie przez ludzi. Dyrektor zoo w Aachen powiedział wówczas, że „Ludzie powinni mieć odwagę by pozwolić niedźwiedziowi umrzeć’. Prostety i zainteresowanie mediów ostatecznie jednak oszczędziły Knuta. Zdaniem BlackRock bankierzy przypominają obecnie zarządzających słynnym ZOO w Aachen, a polityka „pozwólmy niedźwiedziowi (przyp.red. gospodarce) umrzeć” może doprowadzić Stany do potężnej recesju. Zdaniem analityków bank centralny woli by ogspodarka umarła niż aby oczekiwania inflacyjne zakotwiczyły na wysokich poziomach (tj. pełne przekonanie ludzi, że trwała inflacja jest oczywista). Nie ma jednak idealnego rozwiązania w tej sytuacji a BlackRock wskazuje na potrzebę pilnej debaty by znaleźć konsensus w postaci względnych, możliwych zalet spośród istniejących rozwiązań.

Banki ignorują koszt wzrostu?

Analitycy podkreślają, że kompromisu między wzrostem a inflacją nie ma, gdyby takowy istniał bankowość byłaby łatwa a decyzje Fed głądkie. Zatem bankierzy muszą zarządzać w taki sposób by osiągnać kompromis między jednym a drugim. W przeszłości banki prowadziły politykę 'forward guidance’ by zapewniać rynek i przyszłych działaniach. Według BlackRock brakuje tego w obecnej debacie o inflacji podczas gdy jest to potrzebne bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Analiza podkreśla, że obecny system sprawia, że możliwość kompromisu między inflacją a wzrostem jest jeszcze cięższa do osiągnięcia z powodu ograniczeń produkcyjnych gospodarki. Jednocześnie na horyzoncie nie widać by ograniczenia produkcji spowodowane problemami w łańcuchach dostaw zniknęły szybko. Banki centralne są więc między młotem a kowadłem i zarządzają wyłącznie inflacją nie patrząc na kondycję gospodarki i ryzyko recesji. BlackRock 'policzkuje’ za to zarówno Powella z Fedu jak i Isabel Schnabel z EBC, któa wskazywała przywrócenie zaufania do banków centralnych wymaga szybkiego powrotu inflacji do celu.

Banki jednak ukrywają koszt swoich słów, czyli drugą stronę medalu ponieważ każda podwyżka i komunikacja rodzi konsekwencje. Według BlackRock by obniżenie inflacji w USA do celu Fed wynoszącego 2% wymaga bardzo głębokiej recesji w USA, z około 2% efektem ujemnym we wzroście gospodarczym kraju i nawet 3 milionami bezrobotnych oraz jeszcze dotkliwszej recesji w dotknięcej kryzysem energetycznym Europie. Co więcej – nie ma innej możliwości ponieważ podwyżki stóp muszą zaszkodzić wzrostowi inaczej przejdą bez echa. Bank centralne wciąż wierzą, że jastrzębia narracja spowoduje spadek oczekiwań inflacyjnych i samospełniająca się inflacyjna przepowiednia przeminie. BlackRock jednak wskazuje, że oczekiwania inflacyjne są w pewnym sensie losowe i nikt nie wie kiedy się odwrócą, są zakotwiczone dopóki przestają takie być. Często wspomina się lata 80-te gdy szef Fed, Volcker walczył z inflacją podwyżkami stóp do rekordowych 22%. Obecnie jednak oczekiwania inflacyjne są zakotwiczone i mają silne uzasadnienie, którego nie miały w latach 70-tych, być może dlatego wówczas bankowi centralnemu udało się je zdławić i doprowadzić inflację do celu.

Według BlackRock Fed unika debaty!

Fundusz wskazuje, że skupiony na obniżeniu oczekiwań bank ignoruje koszty wzrostu stóp procentowych. Debata musi jednak zostać przeprowadzona, zwłąszcza odnośnie tego ’jakie tempo będzie odpowiednie’ by w końcu osiągnąć inflację 2%? EBC opowiada się za solidną kontrolą czyli unikaniem za wszelką cenę debaty o oczekiwaniach inflacyjnych, bez względu na prawdopodobieństwo utrzymania się ich na wysokim poziomie. Z kolei Fed myśli, że może skutecznie walczyć z inflacją jednak wg. Black Rock to nic więcej jak życzeniowe myślenie i mydlenie oczu. Miękkie lądowanie wydaje się obecnie skrajnie nieprawdopodobne. Z kolei Bank Anglii zjada własny okon, z jednej strony wskazuje na recesję konieczną by obniżyć inflację, z drugiej strony brytyjski parlament wydaje pieniądze i prowadzi nierozsądną politykę fiskalną by oddalić widmo recesji. Chyba BlackRock ma rację… Coś tu nie tak?

Musi być jakaś alternatywa

BlackRock w swoim stylu punktuje problemy by na końcu przyjść z proponowanym rozwiązaniem. Według analityków banki centralne mogłyby ograniczyć skutek niskiego wzrostu gospodarczego jeśli wydłużyłyby czas przywrócenia inflacji do poziomu porządanego (w USA to 2%). Dzięki temu gospodarka złapałaby oddech i nową równowagę powolnego odzyskania mocy. Kosztem jaki należałoby ponieść jest wyższa inflacja utrzymująca się przez dłuższ okres czasu. Ale jeśli oczekiwania inflacyjne zakotwiczą się w społeczeństwach na stałe to rozwiązanie stanowić będzie poduszkę powietrzną i amortyzację dla takiego scenariusza. Bo nie ma nic gorszego dla wzrostu niż podnoszące stopy procentowe banki i nie reagująca na nie inflacja. Podsumowując zamiast obniżania inflacji przez destrukcję popytu banki centarlne mogą tworzyć presję na popyt i przyzwyczaić się do wyższej inflacji.

Zdaniem BlackRock inflacja spadałaby wolniej w scenariuszu gdzie Fed daje gospodarce czas na znalezienie równowagi pozwalając 'sprawom się toczyć’ w miarę powolnego odzyskiwania mocy produkcjnych (Fink wielokrotnie wskazywał na problemy z podażą, które stoją za zwyżkami cen).

BlackRock usiądzie z Fedem do stołu?

Analitycy uważają, że gospodarki są dziś w pozycji podobnej do niedźwiedzia Knuta z przytoczonej opowieści. Niedźwiedzia uratowały głosy sprzeciwu mediów i społeczeństwa, tak teraz BlackRock chce wyjść jako reprezentant Wall Street i wyraźnie zasygnalizować swój sprzeciw w stosunku do działań Fedu. Nie zapomnijmy, że Fink to zapalony Demokrata, który swego czasu proponowany był jako kandydat do fotela Sekretarza Skarbu. Z pewnością część polityków poparłaby scenariusz proponowany przez fundusz. Tym bardziej jeśli okaże się, że wysokie stopy procentowe rzeczywiście nie pomagają inflacji ostygnąć lub, że… dzieje się to zbyt wysokim kosztem.

BlackRock uczciwie przyznaje, że motywacje ludzi decydujących o gospodarce mogą nie być zbieżne z najlepszym interesem społeczeństwa i zwykle karmią tylko krótkoterminowe potrzeby. Dla przykładu przypomnijmy sobie stymulowanie gospodarki w czasie pandemii COVID, która nota bene być może nie potrzebowała tak silnej stymulacji. Obecnie scenariusz widzimy odwrotny. Fed niedawno próbował obudzić rynki ze śpiączki za pomocą paralizatora a dziś zaczyna wkładać gospodarkę do trumny nim ta zdążyła otworzyć oczy. Powell chce uniknąć historii szefa Fedu w latach 70-tych Arthura Burns’ea, który pozwolił na rekordowe wzrosty inflacji w USA (15% wynik przy rosnących oczekiwaniach inflacyjnych). Przypomnijmy, że Powell raz pomylił się już w 2021 roku wskazując na niesitotny problem szarżującej inflacji, którą określił mianem 'przejściowej’. Teraz szef Fed prawdopodobnie chce odwrócić efekt błędnych decyzji. Przypomnijmy, Burns podał się do dymisji, a zastąpił go Volcker który z uporem maniaka podnosił stopy dopóki po wielu latach nie zwieńczył kariery sukcesem i nie doprowadził inflacji do celu. Problem w tym, że społeczeństwo niekoniecznie na tym zyskało.

BlackRock apeluje o 'poważną, wybiegającą w przyszłość’ debatę na temat kompromisu. Według funduszu zabijanie gospodarki jest niepotrzebnym krokiem jeśli oczekiwania inflacyjne pozostaną mocne, a wiele argumentów przemawia za tym że tak może się stać. BlackRock sugeruje więc zaciągnięcie hamulca bezpieczeństwa a cała nota jest pełna gołębich wskazówek bo jak inaczej Fed miałby się zachować? Musiałby przestać podnosić stopy lub zakomunikować precyzyjnie jak widzi dalszą ścieżkę podwyżek. Widać ewidentnie, że poziom stresu Wall Street rośnie, a jeśli artykuł ukazał się wczoraj to prawdopodobnie Fed o zdaniu BlackRock dowiedział się na wiele tygodni przed nami.

Cała nota wydaje się jednak przekonująca ponieważ obecne gospodarcze środowisko jak wskazuje fundusz jest 'najtrudniejsze od półwiecza, jest nawet cięższe od kryzysu 2008 roku’. Zdaniem BlackRock polityka 'zrobimy co trzeba’ jest zbyr prosta, a obniżenie inflacji nie jest proste. Na obecnym etapie nie widać pożądanego wyniku zatem trzeba wybrać scenariusz optymalny tj. najmniej zły.

Źródło i inspiracją do powstania artykułu: https://www.blackrock.com/corporate/insights/blackrock-investment-institute/economic-insights/2022/09/missing-inflation-debate?cid=organic-social%3Atwitter%3A%3Ajean_boivin%3A%3A%3A%3A2424664

Ceny artykułów spożywczych w USA rosną szybciej niż kiedykolwiek wcześniej.

Może Cię zainteresuje:

Polecamy nasz kanał YouTube, na początek historia i zagrożenia płynące z Tethera:

Komentarze