Gospodarcza sytuacja Ukrainy jest opłakana, ale inwestorzy wciąż spoglądają w kierunku jednego z największych krajów w Europie. Czy wart jest inwestycji? Jakie warunki pokoju zostaną wynegocjowane? Około 18% powierzchni Ukrainy jest okupowane przez siły rosyjskie. Sytuacja na linii frontu nie daje nadal pewności co do tego, kiedy i w jaki sposób wojna z Rosją może się zakończyć. Ostatnie niepowodzenia ukraińskiego wojska pogorszyły nastroje w Kijowie, ale wg. Bloomberga całe rzesze firm zwiększają obecność w kraju. Według Bloomberga mają perspektywę największej okazji inwestycyjnej od co najmniej II wojny światowej. Zatem nie chcą jej przegapić. Mowa między innymi o firmach z Turcji. Nie tylko o fabrykach Bayraktarów. Wzrost zamówień na zapasowe generatory energii na Ukrainie, sprawił, że turecka Aksa Power Generation wysłała do Kijowa delegację. Oba kraje myślą o tym, co się stanie, gdy bomby w końcu się zatrzymają.
- Także niektóre niemieckie i austriackie firmy planują przedsięwzięcia w zakresie infrastruktury i obrony. Największy w USA, bank JPMorgan Chase czeka na organizację grup do „planowania przedprojektowego”. Z kolei Dania przekazała do tej pory 120 milionów euro (130 milionów dolarów) na odbudowę centrum stoczniowego w Mikołajowie. Szerzej rządy, dyrektorzy generalni i inwestorzy pozycjonują się w oczekiwaniu na odbudowę. Ta według szacunków Europejskiego Banku Inwestycyjnego może wynieść ponad 1 bilion dolarów kapitału publicznego i prywatnego.
- Po skorygowaniu o inflację, to kwota ponad pięciokrotnie wyższa, niż finansowany przez Stany Zjednoczone plan Marshalla, który napędził renesans przemysłu Europy, po klęsce Niemiec. Spojrzenie na działania związane z odbudową, po trzecim roku wojny rzuca nieco więcej światla na odbudowe w kolejnych latach. Na tą chwilę głównie tureckie firmy odbudowują mosty i drogi. Zapewniają generatory energii i mobilne szpitale. Mają nadzieję, że będą miały istotną przewagę, gdy rozpocznie się rywalizacja o duże kontrakty. Ale miejsca moze być więcej. Czy wystarczy go dla wszystkich?
Przyszłość Ukrainy – w rękach inwestorów?
Przyszła mapa Ukrainy będzie zależeć od tego, jak duża jej część zostanie odzyskana przez Kijów. Oraz kiedy i gdzie ponad 25% ludności kraju sprzed wojny zdecyduje się powrócić. Na tą chwilę wg. danych Bloomberga ok. 3,7 miliona obywateli pozostaje wewnętrznie przesiedlonych. Mało tego, prawie 6,5 miliona uciekło za granicę.
- Miliony żyją pod rosyjską okupacją, która nie pośród wszystkich widziana jest jako problem, biorąc pod uwagę kondycję ekonomiczną obu państw. Mniej więcej 156 tys. km2, czyli obszar wielkości niemal połowy Polski został zaminowany, wg. ukraińskiej minister gospodarki Julii Svyrydenko. Tworzy to potężne ryzyko i wyzwania logistyczne.
- Sam prezydent Zełenski, czyli człowiek odpowiedzialny za projekt odbudowy cytowany przez agencję Bloomberga powiedział, że nie jest nawet w stanie nakreślić obrazu narodu po zakończeniu wojny. Pojawia się pytanie. Jak zagwarantować, że Rosja nie wróci? Oraz czy kraj od dziesięcioleci bezksutecznie walczący z korupcją będzie efektywnie angażował napływający kapitał?
Cytowany przez Bloomberga, ukraińsko-afgański polityk Mustafa Nayyem, szef Państwowej Agencji Rozwoju Infrastruktury i Odbudowy przekazał, że „Mamy szansę na odbudowę lepszą niż w czasach ZSRR (…) Czekamy na maszynę, która będzie działać – tym razem pewnie i przejrzyście – gdy pojawią się fundusze”. Ale obecnie Ukraina stara się uzyskać pomoc na wsparcie działań wojennych. Nie mówiąc o jakiejkolwiek odbudowie kraju. Węgry dopiero na początku lutego 2024 roku wycofały sprzeciw wobec pakietu pomocowego UE, wartego 50 miliardów euro. To jednak kropla w morzu potrzeb i wydaje się, że bez środków z sektora prywatnego, perspektywy państwa są pesymistyczne.
Pomożecie? Pomożemy
Oczywiście nie tylko 'zachodnie’ czy tureckie firmy pracują w kraju. Także ukraińskie firmy energetyczne naprawiają zniszczoną infrastrukturę. Rolnicze odbudowują silosy i szlaki handlowe. Część infrastruktury przywrócono, m.in. most w Hostomelu, koło Buczy. Można nazwać to wspólnym wysiłkiem, który ma umożliwić odbudowę w przyszłości. Co ciekawe, największy ukraiński producent stali, Metinvest BV szacuje, że po rozpoczęciu odbudowy na dużą skalę, nawet 3,5 miliona ton stali będzie potrzebnych do przywrócenia infrastruktury mieszkaniowej i społecznej w ciągu 5 do 10 lat. Ukraińska firma, której siedziba znajduje się na Zaporożu twierdzi, że jest gotowa sprostać całkowicie temu zapotrzebowaniu.
Niemcy upatrują swoich udziałów w części obronnej. Największa w Europie prywatna spółka zbrojeniowa, Rheinmetall ogłosił w lutym plany utworzenia na Ukrainie spółki, produkującej niezbędną amunicję artyleryjską 155 mm. Producent materiałów budowlanych Fixit od 2023 roku buduje nowy zakład produkcji, na zachodzie Ukrainy. Konglomerat chemiczno-farmaceutyczny Bayer AG ogłosił inwestycje w produkcję nasion. Waagner-Biro Bridge Systems, austriacka firma produkująca stalowe wiadukty nad rzekami i dolinami, rozpoczęła już produkcję w zakładzie w zachodniej Ukrainie. Na łamach ostatniego wywiadu, jej CEO Richard Kerschbaumer wskazał, że da jej to 'mnóstwo pracy, na dziesięciolecia’. Mimo rosnącego udziału i roli Turcji, Bloomberg szacuje, że to amerykańskie i europejskie otrzymają lwią część kontraktów.
Erdogan chce kawałek tortu
Według danych przytaczanych przez Bloomberga, tureccy wykonawcy budowlani ukończyli 70 projektów na Ukrainie. W ciągu dwóch lat wojny. Łącznie wyceniono je na około 1 miliard dolarów. Poinformował o tym minister handlu Turcji, Omer Bolat na początku roku. Największy z nich, Onur Group, naprawia zniszczone mosty, takie jak ten w Irpin na obrzeżach Kijowa. Warto podkreślić, że turecka lira stale się osłabia, przez co zyski firm działających poza granicami kraju są zwielokratniane. We współpracy z koreąńskim Samsung, Onur Group budowała mobilne szpitale na Ukrainie.
Turecka firma chce wznowić przebudowę międzynarodowego lotniska Dnipro i zająć się projektami autostradowymi. Spółka przekazała, że ma do dyspozycji 4000 maszyn w Kraju i nie zamierza porzucić inwestycji w Ukrainę. W jej ocenie głównym wyzwaniem jest znalezienie wystarczającej liczby pracowników. Krajowi ciąży masowy pobór, który ogranicza dostęp do pracowników w wieku produkcyjnym. Sama konkurencja o kontrakty będzie wg. Bloomberga ogromna. Turcja oceniła, że doświadczenie w krajach, które zmagały się z konfliktami lub korupcją, da jej przewagę.
Z kolei stambulski Dogus Construction jest obecny na ukraińskim rynku od wielu lat. Firma odbudowuje trzy mosty przy wsparciu Wielkiej Brytanii i spodziewa się w pewnym momencie kontraktów o wartości „kilku miliardów dolarów” wg. przytaczanych przez Bloomberga komentarzy jej przedstawiciela w Ukrainie, Suha Canatana. Rosja odbudowuje się szybciej niż Ukraina, a impas w wojnie może nie potrwać długo. Prezydent Zełenski prosił USA, by podążyły za Europą i odnowiły pakiet pomocowy, choć nawet jeśli tak się stanie, pozostaje pytanie. Skąd sojusznicy Ukrainy będą mogli pozyskiwać coraz mniejsze zasoby amunicji.
Ukraiński renesans?
Firmy twierdzą, że niezależnie od tego, co wydarzy się w najbliższym czasie, w pewnym momencie musi nastąpić odbudowa. W zasadzie nie jest wyceniany scenariusz, w którym to Rosja będzie odbudowywała Ukrainę, nawet jeśli startegicznie zwycięży w wojnie. Jej gospodarka jest za mała, by sfinansować rozwój, który przecież nie może być finansowany ze znikomych środków Ukrainy. Tu w grę wchodzą instytucje takie jak Międzynarodowy Fundusz Waltuowy, który może udzielic Ukrainie preferencyjnych pożyczek, czy Bank Światowy. Oraz potężny, zachodni kapitał prywatny. Większość nastrojów w firmach prywatnych wg. Bloomberga orientuje się na tym, czy są przygotowani do takiego ryzyka.
Węgierska firma inżynieryjna Ganz-Mavag stwierdziła, że jednym z powodów złożenia oferty na zakup hiszpańskiego producenta pociągów Talgo było zwiększenie mocy produkcyjnych w celu zaspokojenia popytu w Europie Wschodniej w ciągu następnej dekady… Napędzanego przez odbudowę Ukrainy, gdy tylko się rozpocznie. W Mikołajowie konsultanci i władze lokalne opracowują plan zagospodarowania przestrzennego wybiegający w przyszłość… Do 2050 roku. Jak powiedział Bloombergowi Jesper Karup Pedersen, dyrektor i kierownik Cowi, duńskiej firmie inżynieryjnej pracującej nad przebudową regionu, wiele z nich pozostaje na papierze, a dalsze postępy nie mogą zostać poczynione przed zakończeniem wojny.
Ponieważ wciąż wiele, zwłaszcza intratnych i najbardziej kosztownych projektów może stać się celem bombardowań. Teraz nawet proste zadania, jak pozyskiwanie pozwoleń od władz lokalnych, są trudne. Stale ludzie są wysyłani na linię frontu, tworząc luki w administracji. W Mikołajowie większość duńskich funduszy została wykorzystana na zakup generatorów, pomp wodnych, grzejników i wsparcie wysiłków związanych z rozminowywaniem miasta. Pierwsze kroki przynoszą efekty. Są oznaki, że ludzie zaczęli wracać do Mykołajewa. Podczas swojej wizyty w mieście w styczniu, ambasador Danii Ole Egberg Mikkelsen powiedział, że pierwszy raz życiu ujrzał tam takie korki. Zatem Dania ma nadzieje, że pogłębi współpracę i rozbuduje kontrakty handlowe. Cytowany przez Bloomberga Mikkelsen mówi: „Mamy podejście, że musimy zrobić coś teraz (…) Nie możemy czekać na zakończenie wojny i konferencje dotyczące odbudowy”. Wciąż próżno szukać takiej inicjatywy wśród polskich władz.
Nowe branże zapuszczają korzenie. Sektor obronny i technologia prawdopodobnie zyskają na znaczeniu i ogólnym wkładzie w gospodarkę Ukrainy. Rolnictwo to obecnie główny motor wzrostu. Ale przechodzi największą reorganizację od dziesięcioleci. Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju, który od początku wojny zapewnił Ukrainie finansowanie w wysokości 3,8 mld euro, zauważył, że nie należy skupiać się tylko na pieniądzach, ale na ludziach. Według cytowanego wcześniej Nayyema, powodzenie największego projektu inwestycyjnego od czasów II wojny światowej wymaga cierpliwości Ukraińców i tego, czy Rosji można zaufać, że będzie przestrzegać jakiegokolwiek porozumienia pokojowego. „Wiele osób myśli w kategoriach „Wojna się skończy (…) ale nie wiemy, kiedy się skończy (…) A nawet jeśli się skończy, co zrobimy z takim sąsiadem? Z pewnością będziemy potrzebować dużo czasu, aby przywrócić terytoria, które zostały wyzwolone lub znalazły się na linii frontu”.
Zboże nie pomoże?
Dla Ukrainy niższy eksport zboża oznacza gospodarczą katastrofę. Dla niektórych inwestorów to… Jeszcze większe okazje inwestycyjne. Eksport zboża z Ukrainy w marcu spadł do ok. 270 tys. ton metrycznych wobec 641 tys. ton w tym samym okresie 2022 roku, wg. ministerstwa rolnictwa. Co więcej, spadają też ceny zbóż. Z kolei w lutym, ku zaskoczeniu wielu analityków Ukraina wyeksportowała 5,8 mln ton różnych zbóż, czyli ok. 11,5% więcej niż rok temu. Ministerstwo nie podało żadnych danych, wyjaśniających to odbicie, ale jest już jasne, że nie zostało ono utrzymane. Z kolei ukraiński związek handlujących zbożem UGA przekazał, że ukraiński łączny eksport zbóż i nasion oleistych wyniósł 6,2 mln ton w lutym wobec 5,4 mln w styczniu i 5,99 mln w grudniu. Odpowiadało za niego ok. 2,5 mln ton pszenicy, 2,9 mln ton kukurydzy, 206 000 ton jęczmienia, 285 000 ton soi i 259 000 ton rzepaku.
Ukraiński eksport zbóż w sezonie handlowym 2023/24 lipiec-czerwiec spadł do około 29,9 mln ton z 32,9 mln ton rok wcześniej. Objął 11,9 mln ton pszenicy, 16,1 mln ton kukurydzy i 1,62 mln ton jęczmienia. Ukraina eksportuje około 95% swojego zboża przez głębokowodne porty Morza Czarnego. Teraz Ukraina spodziewa się finalnych danych ze zbiorów za 2023 rok i szacuje ok. 81,3 mln ton zbóż i roślin oleistych. Nadwyżka eksportowa ma wynieść ok. 50 mln ton w latach 2023/24. Zatem niższe ceny kontraktów na zboże oraz spadające liczby w marcu nie napawają kraju optymizmem. Niektórzy twierdzą, że spowolnienie może się pogłębić, a niektórzy inwestorzy mogą czekać na 'bankructwo’, by kupić ukraińskie aktywa możliwie najtaniej. Kraj może w desperacji, poszukując niezbędnego kapitału wyprzedawać ziemię, lub prywatyzować dziesiątki przedsiębiorstw. Jak wyglądała będzie rola Polski, w kontekście zamieszania wokół importu ukraińskiego zboża? To pytanie pozostaje otwarte, a konkretów na ten temat wciąż brak.
Obligacje uratują Ukrainę?
Jeśli zestawimy 17% yieldu z rocznych obligacji Ukrainy, z ok. 10% możliwymi do wyjęcia z prywatnych pożyczek fixed income (źródło: Howard Marks, OakTree), najwięksi obligatariusze wciąż mogą uznać, że lepiej nie ryzykować. Z drugiej strony yieldy na 10-letnich obligacjach USA to obecnie ok. 4%, co w zestawieniu z rocznym kuponem 17% wygląda marne. Ewentualne bankructwo Ukrainy może 'zostawić inwestorów z niczym’. Z drugiej strony luzowanie polityki monetarnej po obu stronach Atlantyku może zwrócić kapitał siedzący w FICC, w kierunku Ukrainy. Tym bardziej, że jeśli obbudowa ruszy, a pokój zostanie wynegocjowany, prawdodpodobieństwo bankructwa państwa prawdopodobnie spadnie, a wraz z nimi rentowności obligacji.
Teoretycznie Ukraina może liczyć na następujące źródła międzynarodowe w 2024 roku (39-43 mld USD, i nie więcej niż 32 mld USD bez pomocy amerykańskiej). Łączna pomoc w 2024, nawet w najlepszym przypadku wyniesie ok. 1/4 krajowego PKB, które w 2022 wyniosło 160 mld USD:
- 4-5 mld USD od Wielkiej Brytanii, Japonii i Kanady (po 3,4 mld USD w 2022 r. i 6,4 mld USD w 2023 r.).
- 5,4 mld USD przewidziane z MFW
- Do 19,5 mld USD (18 mld EUR) z UE
- 8,5 mld USD z USA, zgodnie z prognozą MFW (do 11 mld USD w najlepszym przypadku)
- Inne źródła mogą zapewnić do 2 mld USD finansowania
Może Cię zainteresuje: