#NiedzielnyWywiad. O teraźniejszości i przyszłości rynku kryptowalut rozmawiamy z Alexandrem Mearnsem, CEO i Mohammadem Hassan, głównym analitykiem w Eurekahedge

Eurekahedge od ponad piętnastu lat dostarcza inwestorom danych oraz narzędzi analitycznych obejmujących szerokie spektrum rynków. W 2013 r. spółka, „skuszona” korzystnym rozwojem wydarzeń na rynku kryptowalut, uruchomiła indeks Crypto-Currency Fund Index, rejestrujący wyniki funduszy inwestujących w cyfrowe waluty. O teraźniejszości i przyszłości rynku kryptowalut rozmawiamy z Christine Chng, Head of Communications & Events w Eurekahedge

Indeks Crypto-Currency Fund Index uruchomiliście jeszcze w 2013 r., zanim kryptowaluty stały się tematem mainstreamowym. Co skłoniło was do wejścia na tak niepewny wówczas rynek?

W ciągu ostatnich lat w obszarze działania funduszy hedgingowych zrobiło się tłoczno. Nowi managerowie zaczęli rozglądać się za alternatywnymi strategiami i źródłami zysków, aby się wyróżnić i zyskać uznanie inwestorów. Rozwój funduszy kryptowalutowych sprawił, że wiele przedsięwzięć działających w obszarze Forex przeniosło się na rynki walut alternatywnych, takich jak Bitcoin. Nasza decyzja związana z uruchomieniem indeksu funduszy kryptowalutowych wynika z chęci zapewnienia inwestorom i managerom funduszy skutecznego benchmarku, który umożliwi im szacowanie zysków, jakie mogą wygenerować ich kryptowalutowe portfolia. Indeks może pomóc również tym, którzy rozważają wejście na ten szybko rozwijający się rynek, dostarczając pożytecznych informacji i wglądu w poziom ryzyka i rentowności związany z inwestowaniem w kryptowaluty.

Inwestorzy coraz liczniej napływają na rynki kryptowalutowe i blockchainowe. Jak zmieniła się sytuacja od momentu, gdy zaczęliście działalność w tym obszarze? Czy można mówić o wzroście bezpieczeństwa i stabilności?

Rynek zdecydowanie staje się bezpieczniejszy, ale ryzyko wciąż pozostaje. Wraz z pojawiającymi się co chwilę kolejnymi rekordami kapitalizacji, jest jedynie kwestią czasu, zanim do akcji wkroczą regulatorzy – i to jest obecnie największą niewiadomą. Niedawno władze Australii uznały, że regulacja rynku kryptowalut nie należy do ich zadań, ponieważ nie ma związku z dziedziną bezpieczeństwa. Niebawem okaże się, jak tę kwestię postrzegają inni regulatorzy lub czy zmienią swój punkt widzenia w tej sprawie. To, jak świat „poukłada się” z kryptowalutami, jest zasadniczo największą niewiadomą: czy będą miały możliwość swobodnego rozwoju czy ich masowa adopcja zostanie zahamowana.

W nieodległej przeszłości, na przestrzeni czternastu miesięcy między grudniem 2013 r. a styczniem 2015 r. Eurekahedge Crypto-Currency Fund Index stracił niemal 73 proc. swojej wartości ze swojego „piku” w 2013 r. Dla porównania Bitcoin Price Index stracił wówczas 81 proc. swej wartości. Nie ma powodu, by sądzić, że to się nie może powtórzyć. Warto podkreślić, że część inwestorów patrzy na współpracę z kryptowalutowymi funduszami hedgingowymi przez pryzmat inwestycji wysokiego ryzyka, zważywszy na bardzo pokaźne zyski, jakich mogą one być źródłem – jeśli sprawy w obszarze kryptowalut nadal będą przybierać pomyślny obrót.

Jakie branże i dziedziny gospodarki pobudzają rynek kryptowalut w największym stopniu? I jak to wygląda na planie geograficznym: jakie kraje mają największy udział w kryptowalutowym boomie?

Banki, banki centralne i spółki finansowe. A z krajów: Stany Zjednoczone, Hong-Kong, Singapur, Australia – w tych państwach wiedza na temat kryptowalut wydaje się największa. Spora część zainteresowania pochodzi również z krajów Europy, a także z Rosji.

Rosnąca popularność kryptowalut skłania do dywersyfikacji. W jakie waluty inne niż Bitcoin warto inwestować?

Doradzałabym dywersyfikację z zachowaniem należytej staranności. Tym bardziej że na rynku funkcjonuje ponad siedemset walut, więc należy być wyjątkowo ostrożnym, by nie skończyło się na inwestycjach w „aktywa” w rodzaju Paycoin czy Coinye. Najważniejsze czynniki, jakie należy tu wziąć pod uwagę, to płynność i głębokość rynku, które stanowią wskaźnik poziomu adopcji danej kryptowaluty, a zatem rzutują na jej przyszłe sukcesy i wzrost wartości – zakładając, że przepisy prawne dotykają wszystkich walut w równym stopniu.

Wyjaśniają one również fakt, że Bitcoin pozostaje na prowadzeniu pod względem kapitalizacji rynkowej, mimo dostępności rozmaitych alternatywnych walut. Im powszechniejsza jest adopcja danej kryptowaluty, tym chętniej jest ona akceptowana jako „legalny” czy „uznany” środek płatności. Jednocześnie tym większa staje się jej wartość i tym bardziej jest ona postrzegana jako nośnik wartości lub forma lokaty kapitału.

Warto tu wspomnieć, że Ethereum, mimo posiadania wspaniałej architektury, jest obecnie wykorzystywane w dość ograniczony sposób, głównie na użytek ICO (initial coin offering) i tworzenia nowych altcoinów. Duzi gracze rynku kryptowalutowego wykorzystują tę znakomitą opensource’ową architekturę do uruchamiania prywatnych blockchainów. W dodatku wiele ICO to w zasadzie próby wyłudzeń, tzw. spamcoiny. Dlatego należy bardzo ostrożnie podchodzić do tego  typu ofert.

Czy świat dokona przejścia od scentralizowanego modelu gospodarki finansowej do formy zdecentralizowanej? I gdzie właściwie sytuują się kryptowaluty w przestrzeni nośników wartości obejmującej metale szlachetne i waluty tradycyjne? To dwie podstawowe niewiadome przy podejmowaniu długoterminowego ryzyka inwestycyjnego. Jednak ostatecznie od apetytów inwestora zależy to, jak dużej alokacji kapitału dokona na tym rynku.

Ile czasu może upłynąć, zanim kryptowaluty zaczną być stosowane na masową skalę, np. podczas codziennych zakupów? Czy w ogóle do tego dojdzie?

To bardzo trudne do przewidzenia. Na myśl przychodzi tu kilka kwestii.

Po pierwsze, kryptowaluty są obecnie zbyt ulotne, biorąc pod uwagę niepewność dotyczącą ich przyszłych losów. Dlaczego firmy miałyby chcieć świadczyć usługi i sprzedawać towary, przyjmując płatności w kryptowalutach i biorąc na siebie ryzyko, skoro mają do dyspozycji znacznie bezpieczniejszą formę rozliczeń w postaci choćby dolara amerykańskiego? Dwa czynniki mogłyby wpłynąć na zmianę ich nastawienia: ustabilizowanie cen kryptowalut i utrata zaufania do dolara oraz innych walut krajowych.

Po drugie, jeśli stosowanie kryptowalut w rozliczeniach zostanie upowszechnione na duża skalę, do jakiej roli zostaną sprowadzone waluty krajowe? Co się stanie z władzą banków centralnych nad polityką monetarną?

Po trzecie, być może utworzenie walut „korporacyjnych” w rodzaju „Amazon-coina”, „Google-coina” czy „Alibaba-coina” mogłoby wpłynąć na zwiększoną akceptację kryptowalut lub zachęcić klientów tych firm do posługiwania się kryptowalutami w sklepach tych marek. Albo ci giganci mogliby zwrócić się ku Bitcoinowi lub altcoinom i skorzystać z ich płynności. Tak czy siak, zarówno rządy, jak i przedstawiciele nowej cyfrowej gospodarki będą musieli nawiązać współpracę w celu zwiększenia adopcji kryptowalut na rynkach, ale to proces zakrojony na długie lata. By nakreślić jakąś perspektywę – zasadniczo chodzi o to, by pewnego dnia kryptowalutami można było się swobodnie posługiwać w rozliczeniach, a w efekcie, by mogły one zostać zakwalifikowane do koszyka walut rezerwowych MFW.

Rozmawiał Przemysław Ćwik

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!