Elon Musk rozpoczął na Twitterze ankietę, w której pyta, czy powinien przywrócić konto Donalda Trumpa

Jak sam przyznał (Musk), w myśl sentencji Vox Populi, Vox Dei (co wg encyklopedii PWN oznacza „głos ludu jest głosem Boga”), rozpoczął dziś na Twitterze ankietę, w której zapytał osoby śledzące go o to, czy powinien przywrócić konto Donalda Trumpa? Na marginesie – osoby nie śledzące Muska także mogą wziąć udział w ankiecie. Jeśli są więc wśród was zwolennicy, fani, przeciwnicy czy wrogowie Donalda Trumpa – zapraszamy do głosowania. Można to zrobić tutaj:

Choć nie widać tego w tweecie osadzonym powyżej – w momencie powstawania tego materiału 52,5% z aż 7,9 mln osób zagłosowało na” tak”, a 47,5% na „nie”. Walka jest więc naprawdę zacięta. Przypomnijmy, że Elon Musk posiada niecałe 117 mln followersów, dzięki czemu jego ankiety mogą naprawdę odzwierciedlać wolę ludu i nabierać realnego statystycznego znaczenia, w przeciwieństwie do ankiet przeprowadzanych pod kościołem lub na jarmarku bożonarodzeniowym na 50 osobach. Mogą, choć nie muszą – w końcu nikt nie jest w stanie zweryfikować, ile głosów oddali uprawnieni do głosowania dorośli, a ile trolle lub kilkuletnie dzieci „zmotywowane” przez rodziców.

Zobacz też: Crypto.com wysłało 320,000 ETH na zły adres

Pomijając sam fakt przywrócenia lub nieprzywrócenia byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych, jak słusznie zauważył w komentarzach do ankiety znany nam Michael Saylor, w twitterowych ankietach drzemie ogromny, wciąż nie bardzo wykorzystany potencjał.

https://twitter.com/saylor/status/1593776329694003202

Wpis Saylora wywołał słuszną dyskusję na temat możliwości Twittera w kontekście badania opinii populacji krajów, kontynentów lub nawet całej ludzkości, na poszczególne tematy. Co najlepsze, badanie odbywa się praktycznie w czasie rzeczywistym i zdanie ludu jest znane niemal natychmiast. Oczywiście, jeśli to „narzędzie” miałoby dawać miarodajne wyniki, niezbędne jest całkowite wyeliminowanie lub przynajmniej mocne ograniczenie kont trolli.

Wracając do potencjału twitterowych ankiet – użytkownik o nicku NachoBusiness słusznie zauważył, że w ciągu zaledwie 4 godzin, w ankiecie Elona Muska głos oddało ok. 4,8 mln ludzi, czyli znacznie więcej od całej populacji Arizony, której głosy liczono przez 7 dni, i które to liczenie doprowadziło do „miliarda” zarzutów o oszukiwanie – wysuwanych zarówno przez Domokratów, jak i Republikanów. Klasyka.

Przypomnijmy, że konto Donalda Trumpa zostało zawieszone ponad rok temu po tym, jak jego zwolennicy dokonali „szturmu na Kapitol”. Choć sam Trump odciął się od osób, które „wtargnęły” wtedy na Kapitol i powiedział, że nie dość, że nie ma z nimi nic wspólnego, to w dodatku uważa, że zostali tam wysłani przez Demokratów w celu wywołania wśród wyborców negatywnego nastawienia do jego osoby. Słowo „wtargnęły” wziąłem w cudzysłów celowo – dziś wiadomo już, że zwolennicy Trumpa, prawdziwi czy nie, po prostu weszli do Kapitolu przez otwarte (przez ochroniarzy) drzwi.

Jak dotychczas Elon Musk przywrócił już konta innych użytkowników Twittera, których zachowanie nie spodobało się poprzedniej „władzy”. Są wśród nich m. in. znany z YouTube’a, uznany za kontrowersyjnego – pewnie dlatego, że mówi to co myśli – psycholog i nauczyciel akademicki, Jordan Peterson, czy amerykańska komik (komiczka? haha) Kathy Griffin.

Zobacz też: Czy ten program pilotażowy to początek końca ludzkiej wolności?

Komentarze