Absurd! Odwrót Wagnera spod Moskwy w ostatnim momencie przed szturmem. O co w tym chodzi?

Jak wynika z docierających z Rosji informacji, po krótkim i barwnym epizodzie w postaci buntu Jewgienija Prigożyna i jego Grupy Wagnera, zajęciu przezeń Rostowa, Woroneżu i szeregu innych miast, rajdzie na Moskwę, nalotach, ostrzałach, niszczeniu dróg, wysadzaniu składów i temu podobnych aktywnościach, pomiędzy Prigożynem a Władimirem Putinem zawarty został rozejm.

Szczegółowe warunki tegoż nie zostały podane do publicznej wiadomości. Wiadomo natomiast, że na jego podstawie jednostki Wagnera ogłosiły, że wycofują się z zajętych miast. Także formacja wysłana na Moskwę ma dokonać odwrotu na południe. Z kolei władze rosyjskie mają wstrzymywać działania przeciwko Grupie Wagnera i Prigożynowi osobiście; w najbliższym czasie ma dojść do umorzenia postępowania karnego przeciwko jemu samemu oraz jego stronnikom.

Jak poinformowała agencja RIA Novosti, w uzgodnieniu porozumienia o rozejmie kluczową rolę odegrać miał Aleksandr Łukaszenka, prezydent Białorusi.

Wedle wypowiedzi Jewgienija Prigożyna, jego działania nie stanowiły próby przejęcia władzy, lecz reakcję na posunięcia wrogich sobie aktorów (w pierwszym rzędzie ministra obrony Siergieja Szojgu oraz szefa Sztabu Generalnego, Walerija Gierasimowa):

„They were going to dismantle PMC Wagner. We came out on 23 June to the March of Justice. In a day, we walked to nearly 200km away from Moscow. In this time, we did not spill a single drop of blood of our fighters. Now, the moment has come when blood may spill. That’s why, understanding the responsibility for spilling Russian blood on one of the sides, we are turning back our convoys and going back to field camps according to the plan.”

Czego można spodziewać się po pakcie?

Niektórzy obserwatorzy skłonni są upatrywać w dwudniowym buncie zwycięstwa Prigożyna. Twierdzi tak np. Igor Striełkow vel Girkin, lamentując, ze porozumienie oznacza faktyczne faktyczną kontrolę Prigożyna nad Rosją, której oficjalne władze będą zmuszone do ustępowania przed żądaniami dawnego kucharza Putina.

Jeszcze inną poszlaką, jak faktycznie brzmi układ Putina z Prigożynem, jest plotka – należy podkreślić, że w żaden sposób nie potwierdzona – że Szojgu może lub już miał zostać aresztowany przez Federalną Służbę Ochrony (tj. osobistą gwardię Putina).

Krążą także doniesienia o ucieczkach oligarchów z najbliższego otoczenia rosyjskiego prezydenta – np. Arkadija Rotenberga, który miał wyjechać do Azerbejdżanu, czy Władimira Potanina, który podobno odleciał do Turcji. Biorąc pod uwagę, że persony owe mogły, ujmując eufemistycznie, nie cieszyć się przesadną sympatią Prigożyna i jego stronników, nie sposób wykluczyć, że elementem porozumienia będą także formalne przetasowania w elicie władzy (te nieformalne zaszły w wyniku buntu samoistnie).

Co dalej?

Pomijając absurd, którym emanuje cała sytuacja – o wewnątrzrosyjskiej sprawie, z rosyjskim (formalnie) buntownikiem, rozmawia prezydent (formalnie) niezależnej Białorusi – to nie sposób nie zadać od razu kilku istotnych pytań.

Zawszeszenie działań jest bowiem dla Wagnera irracjonalne z militarnego punktu widzenia – jego oddziały marnują swój główny atut, jakim jest praktyczna bezbronność moskiewskiego centrum władzy, ogołoconego z wartościowych jednostek wojskowych, które znajdują się na Ukrainie albo w innych odległych miejscach.

Z kolei dla rosyjskiego establishmentu takie zawieszenie również jest irracjonalne – tyle że ze względów politycznych. Władza w Rosji opiera się na sile. Akceptując zawieszenie w próżni nierozstrzygniętego starcia, rosyjskie władze przyznają wszem i wobec, że nie mają siły tego dokonać. A to z kolei wprost godzi w ich legitymację do sprawowania rządów.

Nawet jeśli zatem doszło do kompromisu pomiędzy Putinem i Prigożynem (a przede wszystkim – pomiędzy ich stronnikami i zapleczem), to układ ten będzie w ogromnym stopniu niestabilny. Na to wszystko może (i najprawdopodobniej nawet musi) mieć wpływ sytuacja na froncie na Ukrainie, której oddziały, korzystając z zamieszania, podjęły działania zaczepne.

Wszystko zatem wskazuje, że następne miesiące (a może nawet i lata) będą w Rosji egzemplifikacją pojęcia „ciekawych czasów” – w najgorszym tego chińskiego pojęcia rozumieniu.

Komentarze