Woke AI: Google nie lubi białych ludzi. Szczególnie mężczyzn

  • Falę kontrowersji, zarzutów oraz jawnej kpiny wywołał bot AI firmy Google, Gemini. Jak donoszą bardzo liczne opinie użytkowników, jego algorytmy są zdeformowane przez wpływ ekstremistycznego światopoglądu woke, jawnie dyskryminacyjnego wobec osób o białej skórze lub europejskim rodowodzie etnicznym.
  • Zwraca on bowiem rażąco upolitycznione, skrajnie lewicowo zabarwione efekty zapytań. Nawet wówczas, gdy efekty te są absolutnie niezgodne z rzeczywistością – ważniejsze okazuje się pozostawanie zgodne ze progresywistyczną ideologią woke’ismu.
  • Google przeprosiła – twierdząc przy tym, że to przypadek i nie jej wina – i obiecała zmiany. Pytanie jednak, skąd w ogóle wziął tak niedorzeczny pomysł, by usiłować ordynarnie zakłamywać fakty w imię ideologii? I jak długo podobne podejście do osób o białej skórze będzie uchodziło za tolerowalne?

Narzędzie sztucznej inteligencji Gemini miało być odpowiedzią Google’a na swego słynniejszego odpowiednika, bota ChatGPT. Na razie jednak zdążyło wywołać tzw. sh*tstorm, którego określenie jako fali publicznych kontrowersji byłoby ogromnym niedopowiedzeniem.

Bot ordynarnie, w rasistowski i wręcz pogardliwy dla kogokolwiek, kto zna historię choćby na poziomie szkoły podstawowej sposób sposób zafałszowuje bowiem odpowiedzi na zapytania, których udziela.

Zobacz też: Brytyjski międzykontynentalny pocisk balistyczny wpadł do morza, niemal zatopił…

Zdjęcie warte tysiąc słów

Co jest istotą problemu, w istocie można od razu wywnioskować po zdjęciach. Bot Google’a w agresywny sposób wpycha wizerunki osób czarnych wszędzie tam, gdzie postacie nie tylkfo mogą, ale wręcz muszą mieć białą skórę. O ile w przypadku kobiet zdarzają się białe postacie, o tyle biały mężczyzna – po prostu nie i już.

Gemini totalnie ignoruje przy tym kwestię ścisłości historycznej – pomimo okazjonalnych zapewnień, że wcale nie, i że jego grafiki są merytorycznie poprawne.

Niechęć bota Google’a (ergo, jego programistów) nie ogranicza się jedynie do postaci faktycznie istniejących. Również amerykański i europejski dorobek kulturowy został poddany kompleksowej urawniłowce, w ramach której wszystkie ślady istnienia białego człowieka i jego dokonań są sumiennie wymazywane i przypisywane czarnym lub kolorowym.

Każdy zapis został zniszczony lub sfałszowany, każda książka została przepisana, każdy obraz został przemalowany, każdy pomnik i każdy budynek uliczny został przemianowany, każda data została zmieniona. A proces ten cały czas trwa, dzień po dniu, minuta po minucie. Historia się zatrzymała. Nic nie istnieje prócz nieskończonej teraźniejszości, w której Partia ma zawsze rację.”

~ George Orwell, Rok 1984

Zobacz też: Twarda wartość do ręki. Recesja napędza popyt na złoto w fizycznej postaci na…

Zamknij się i uznaj swoją niższość, albo jesteś „Białym Supremacjonistą”

Co istotne, algorytm Gemini zawłaszcza kod kulturowy tylko i wyłącznie w jedną stronę. Wyobrażenia postaci o historycznym i etnicznym rodowodzie europejskim – innymi słowy, osoby o białej skórze – niemal bez wyjątku przedstawiane są jako czarni

Podobnie inne elementy związane z kulturą, dziedzictwem i historią białego człowieka w Europie i Ameryce są ordynarnie rugowane i zastępowane przez elementy związane kulturami azjatyckim i (przede wszystkim) afrykańskimi.

W żadnym wypadku nie ma jednak mechanizmu zwrotnego. W wyobrażeniach postaci azjatyckich pojawiają się zawsze Azjaci, w przypadku tych afrykańskich – są zawsze to czarni. Jedynie w przypadku europejskich zamiast osób o europejskim rodowodzie pojawiają się znów czarnoskórzy.

Zupełnie jakby ktoś chciał z całej kultury i dziejów białego człowieka i całej zbudowanej przez niego cywilizacji wyciąć białego człowieka i na siłę wstawić na jego miejsce czarnego. Samo to określenie zresztą, pomimo swojego czysto merytorycznego wydźwięku – po prostu faktem jest, że cywilizację europejską zbudowali biali – uznawane jest za rasizm.

Czasem prowadzi to zresztą do zabawnych sytuacji, gdy kod Gemini zwraca przepuszczone przez ideologiczny filtr wyobrażenia, które stałyby w sprzeczności z wizją woke’ismu, którą usiłują narzucić użytkownikom.

Zabawność takiej sytuacji nie powinna jednak przysłonić tego faktu, że podobnie rasistowskie mechanizmy skierowane przeciw grupie uważanej za gorszy gatunek człowieka Europa niestety przerabiała już w toku swojej historii – zwłaszcza (choć nie tylko) tej do 1945 roku.

Zobacz też: Hongkong wydaje wytyczne dla sektora krypto. Boi się powtórki z FTX?

Myślozbrodnia według Google

O ile przedstawianie historii ewidentnie wychodzi Gemini nader słabo, o tyle jest dziedzina, w której śmiga. Tą dziedziną jest cenzura – nic dziwnego, biorąc pod uwagę, że światopogląd woke fundamentalnie nie dopuszcza, by ktokolwiek inny mógł mieć zdanie niezgodne z jego kanonami ideowo-politycznymi (a jeśli je ma, to znaczy, że jest etycznie zły i zasługuje na szykany, represje i deplatforming).

Bot Google’a nawet nie ukrywa przy tym, że swoje treści cenzuruje ze względów politycznych.

Co więcej, bot – a tak realnie firma Google – ma nawet czelność strofować swoich użytkowników o to, że zadali jej nieprawomyślne według firmy pytanie.

Nie widzi także najmniejszego problemu w faworyzowaniu pytań dotyczących czarnych czy kolorowych przy jednoczesnym uznawaniu dokładnie takich samych standardów postępowania wobec białych za rasizm

W ślad za uprzejmie wyrażonym, choć trudnym do przeoczenia besztem kryje się zresztą jasna sugestia dotycząca tego, jakie poglądy powinien mieć użytkownik – i jakie odstępstwo od linii firmy uznany jest za świeckie świętokradztwo. Sugestia ta jest nawet wyrażona nawet linkami do stosownych (i bynajmniej nie należących do apolitycznych) materiałów.

Zobacz też: Komputer kierowany samym umysłem. Neuralink twierdzi, że pierwszy pacjent…

„Oj tam, to tylko przypadek” – no chyba że jednak to nie przypadek

Google – ustami niejakiego Jacka Krawczyka, podobno odpowiedzialnego za cały projekt Gemini – pierwotnie zamieściło oficjalne oświadczenie, które zresztą zdążyło już usunąć. Nie usunęło jej jednakże z pamięci Google Cache, nad którą notabene sama firma ma kontrolę.

Odpowiedź ta – trudno tu nie odnotować – nie tylko nie zawiera przeprosin, ale wprost też przyznaje, że radykalnie upolityczniony, jaskrawo uprzedzony sposób działania Gemini jest świadomym i celowym zabiegiem.

Aby zrozumieć sens owych zabiegów, warto przyjrzeć się procesom myślowym pana kierownika. Krawczyk, notabene sam będąc biały, zdaje się żyć w rzeczywistości, w której naczelnym nakazem etycznym jest walka z rasizmem rozumiana jako całokształt działań, które najpierw definiują ludzi na podstawie koloru ich skóry, a następnie kosztem białych generują benefity dla innych.

Nie sposób przy tym nie zauważyć, że ten rodzaj walki z rasizmem jest najzwyklejszym rasizmem. Ku opinii tej zresztą zdają się skłaniać nie tylko rzesze internautów i odbiorców. Nawet sami pracownicy Google’a wyrażali zawstydzenie z powodu ordynarnych uprzedzeń firmy przeciw białym.

Przynajmniej niektórzy, i przynajmniej póki dział HR firmy nie odnotował ich myślozbrodni. Niektórzy zaś zdają się po prostu obawiać tego drugiego – bardziej niż odnalezienia się w rzeczywistości, w której nie tylko traktowani są jako ludzie gorszej kategorii ze względu na swoją skórę, ale też wymaga się od nich ideologicznego konformizmu mogącego śmiało konkurować ze standardami sowieckimi.

https://twitter.com/razibkhan/status/1760545472681267521

Pozostali zaś, tak jak pan Krawczyk, którego trudno określić inaczej niż ideologiczny wyznawca i dewot woke’ismu – najprawdopodobniej nie widzieli w uzasadnionej „różnorodnością” dyskryminacji białych niczego złego. Albo nawet uznawali to za coś progresywnego.

Google pierwotnie zapowiadało, że wprowadzi zmiany i aktualizacje do swojego bota AI. We czwartek po południu jednak Gemini został zupełnie zawieszony, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa ze względu na tak miażdżącą krytykę, jak i tabuny złośliwych, którzy jęli wyszukiwać kolejne absurdy i niedociągnięcia zawarte w narzędziu.

Zobacz też: Największy wydobywca złota świata podaje wyniki. Pozbędzie się kopalni, pomimo…

Nazizm w stylu woke

Truizmem jest stwierdzenie, że rasizm – nawet pozostawiając na boku kwestie ideowe i polityczne – był i pozostanie uprzedzeniem po prostu krzywdzącym. Nie tak dawno wydawało się zresztą, że powoli będzie się on stawał kwestią przyszłości.

Tymczasem jednak progresywistyczne, pseudo-antyrasistowskie ruchy lewicowe i sączona przez nie ideologia woke’ismu zjawisko to doprowadziła w ostatnich latach wręcz do eksplozji. Tyle że z wektorem skierowanym przeciw osobom o europejskim pochodzeniu etnicznym.

Agresywny, represyjny rasizm przeciw białym dla lewicowych „antyrasistów” wydaje się dla nich nie tylko akceptowalny, ale wręcz pożądany. Bo tak. Bo ma to być odpowiedź na pojmowaną przez nich wizję świata, wedle której wszyscy ludzie dzielą się na „uciskających” i „uciskanych”, arbitralnie i uznaniowo dzielonych na te kategorie na podstawie swojej rasy, religii czy płci.

I wedle owej wizji wszelka dyskryminacja, szykany czy niesprawiedliwość, które spotykałyby tych, których kolor skóry czy wyznanie miałby wedle kanonów progresywizmu stawiać w gronie „uciskających”, jest pozytywna i stanowi słuszne zaspokojenie chęci odegrania się przez „uciskanych” za ową wyimaginowaną opresję.

Jakiekolwiek z kolei działania czy wypowiedzi, które miałyby walczyć z tymi niesprawiedliwościami, owocowały wybuchami słownej, politycznej i społecznej agresji ze strony ruchów i środowisk progresywistycznych.

Stąd też nie powinny dziwić efekty działania bota Google’a, który uchodzi za jedną z firm najbardziej na świecie przeżartych lewicowo-postępową wizją woke. Światopogląd taki jest tam zarówno oficjalnym stanowiskiem firmy, jak rodzajem politycznego wyznania, które – drogą negatywnej selekcji – stanowi absolutnie dominującą postawę polityczną pośród jej pracowników.

Warto bowiem wspomnieć, że podobne uprzedzenia bynajmniej nie ujawniają się w postępowaniu Google’a po raz pierwszy. Nie chodzi przy tym o czynione przez firmę donacje polityczne czy wsparcie przez nią kandydatów, którzy realizowaliby jej interesy, To bowiem uznawane jest w Ameryce za względnie normalne (jakkolwiek deprawujące i dalekie od wizji założycieli USA).

Chodzi tu o wielokrotnie pojawiające się zarzuty o świadome manipulowanie wynikami wyszukiwania, przecieki danych do faworyzowanych przez siebie, lewicowych środowisk politycznych, ułatwianie progresywistycznym kandydatom komunikacji wyborczej oraz skryte zmniejszanie zasięgów tym, którzy w pogardzie mieliby hasła woke’istowskie.

Choć nie miejsce tu na rozważanie remedium na sytuację, w której przeżarta ekstremistyczną ideologią korporacja usiłuje narzucić całemu światu (a już zwłaszcza USA) swoje rasistowskie wizje, to odnotować trzeba pozytyw, jakim jest sam fakt, że ideologiczne skrzywienie bota Gemini wywołało tak powszechną i tak miażdżąco krytyczną. Co dowodzi, że Google nie jest behemotem, którego nie można pokonać.

Może Cię zainteresować:

Komentarze