Twarz jako dowód osobisty – WEF 'zachęca’ do miast 15-minutowych

Jak zapewne nie jest tajemnicą, w ostatnim tygodniu miało miejsce Światowe Forum Ekonomiczne (WEF). Szacowne grono polityków, przemysłowców i innych przedstawicieli elity (szczególnie we własnym mniemaniu), o szerokich horyzontach i jeszcze szerszych ambicjach na ułożenie świata po swojemu, zebrało się w Davos, by dyskutować o rozmaitych odkrywczych ideach.

Oczywiście, tegoroczne forum było nieco mniej optymistyczne niż zwykle. Czy to wybór Donalda Trumpa i jego zapowiedź wprowadzenia ceł na granicach oraz reindustrializacji USA, czy wizyta Javiera Milei, który miał światowej elicie kilka szczerych słów od serca do powiedzenia, raczej słabo korespondowały z globalizmem pojmowanym jako niepowtrzymany proces historii.

A z takim właśnie oglądem rzeczywistości zwykło się, słusznie lub nie, kojarzyć Davos.

Twarz jako zasób kontrolny

Jednym z omawianych w tym roku tematów były twarze. Ludzie twarze – pojmowane jako zasób. Nie z punktu widzenia zwykłych prostaczków, naturalnie (no bądźmy poważni), a z punktu widzenia wielmożnych obradujących. Jednemu z rzeczonych, Pervinder Johar, przyszło do głowy podzielić się z publiką, w jaki sposób twarz każdego człowieka wpisuje się w jego wizję „postępu” i „szczęśliwej przyszłości”.

Twarz, jak wiadomo, to unikalny zestaw cech, które posiada każdy bez wyjątku. Co więcej, nader trudno jest swoją twarz ukryć przed publicznym wzrokiem – a jeśli ktoś to czyni, używając maski, to od razu to widać. Ogromnie trudno też zmienić jej rysy, a potrzebne są do tego kosztowne zabiegi plastyczne. Słowem, do swojego oblicza miażdżąca większość ludzi na świecie jest na stałe przywiązana.

Dlaczego więc by nie wykorzystać tej cechy do powszechnej kontroli ludności…?

Jak WEF widzi (swoją) przyszłość

Pomysł taki poddano pod rozwagę w toku panelu zatytułowanego “Empowering People with Digital Public Infrastructure”. Zdaniem pana Johara – cudowna idea cudownie! W przyszłych 15-minutowych miastach, do których panie i panowie z Davos chcieliby (totalnie dobrowolnie) przesiedlić miliony, nie będzie bowiem potrzeba dowodów osobistych.

Także elektroniczna tożsamość – element spotykający się z coraz większą niechęcią publiki, i ze zrozumiałych względów – stanie się niepotrzebna. Wystarczy zaprogramować kamery, sensory oraz inne systemy wszechobecnej inwigilacji, które i tak będą każdego śledzić, by traktowały twarz każdego „obywatela” takiego miasta jako jego ID.

Fakt, że takowe systemy będą w 15-minutowych miastach obecne, zdaniem szanownych zgromadzonych jest chyba tak oczywisty, że nawet nie wymaga komentarza.

Dla dobra postępu

Pomysł Johara bynajmniej nie jest w Davos odosobniony. Samo forum z upodobaniem zadaje pytania (i od razu sufluje nań odpowiedzi), które sprawiają, że pozbycie się podejrzeń wobec szanownego grona bywa cokolwiek utrudnione. Nawet gdyby ktoś tego pragnął. A tak zupełnym przypadkiem i oczywiście bez związku – pan Johar to prezes spółki Avathon.

Firma ta produkuje sprzęt do inwigilacji. I imię „bezpieczeństwa” naturalnie.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.