Trump pozywa brazylijskiego sędziego za próbę cenzury
Donald Trump uderza w brazylijskiego sędziego, uważanego za architekta postępującej w ostatnich miesiącach w Brazylii cenzury politycznej. Tym razem Trump czyni to nie w roli prezydenta USA, lecz głównego udziałowca swojej grupy medialnej – jakkolwiek rozdzielenie tych dwóch funkcji, szczególnie biorąc pod uwagę wyrazisty styl wyrazu Trumpa oraz sposób prowadzenia przez niego działań politycznych, może być w tym przypadku utrudnione.
Trump Media & Technology Group Corp., firma będąca właścicielem preferowanej przez prezydenta USA platformy komunikacyjnej, portalu Truth Social, złożyła pozew w sądzie federalnym w Tampie na Florydzie. Współskarżącym jest także Rumble Inc., właściciel popularnego portalu wideo o tej samej nazwie. Pozwanym jest natomiast niejaki Alexandre de Moraes, sędzia brazylijskiego Sądu Najwyższego.
Już sama ta sytuacja przedstawiać się może cokolwiek oryginalnie, na tym jednak nie koniec. De Moraes bowiem to także b. minister i bliski sojusznik polityczny lewicowego prezydenta Brazylii, Luiza Inácio Lula da Silva. Pozew ten ma zatem charakter zdecydowanie bardziej medialny niż prawny, i zwiastować może kolejny międzynarodowy konflikt polityczny. Polityczne jest jednak także tło jego złożenia.
Poszło o nakazy sądowe – te brazylijskie – które de Moraes wystosował wobec Trump Media oraz Rumble’a. Nakazywał w nich firmom szeroko zakrojone, kompleksowe blokady kont i treści. Podobne nakazy w ciągu ostatniego roku stały się w Brazylii nieomal codziennością, zaś sędzia w przeszłości groził, w przypadku nieposłuszeństwa, grzywnami oraz aresztem dla pracowników zaadresowanych mediów.
Trump nie lubi być kneblowany
Jednak Truth Social i Rumble treści nie tylko nie usunęły (o czym Chris Pavlovski, prezes Rumble’a, w szyderczym tonie poinformował go publicznie), ale też zrewanżowały się własnym pozwem – w USA. Właśnie tym złożonym w sądzie federalnym w Tampie. Zarzucają sędziemu łamanie wolności słowa i prasy wynikającej z I poprawki do konstytucji USA.
Konstytucja ta nie obowiązuje, rzecz jasna, w Brazylii (nie żeby miało to wielkie znaczenie, jako że ochronę wolności słowa przewiduje również konstytucja brazylijska – z niewielkim, jak się okazuje, skutkiem). Rumble i Trump Media wskazują jednak, że de Moares nie ma nad nimi, jako firmami amerykańskimi, jakiejkolwiek władzy. Mimo to, usiłuje im wydawać rozkazy.
Argumentują także, że kontynuuje on w ten sposób bezprecedensową, samowolną uzurpację władzy, która nabrała charakteru międzynarodowego. Nawet w Brazylii stanowić ma to aberrację ustrojową, zaś sędzia de Moares a sędzia de Moares stanowi tam obecnie niemal jednoosobowy urząd cenzorski, usiłujący kontrolować całość obiegu informacyjnego (w tym tego internetowego w kraju).
Tkacz sieci cenzury
De Moares, w teorii jedynie jeden z sędziów brazylijskiego sądu najwyższego, obecnie skupił w swoim ręku bezprecedensową władzę. Wykorzystując sądowe narzędzia „zabezpieczające” oraz zarzuty „o zniewagę sądu”, rozpoczął działania cenzorskie na ogromną skalę. Skierowane są nie nie tylko wobec przeciwników rywali prezydenta Luli, ale też wobec mediów, dziennikarzy, a nawet przypadkowych internautów.
Zasłynął tym, gdy wdał się w ostry konflikt z Elonem Muskiem, gdy ten ostatni odmówił podporządkowania się dyrektywom dot. cenzurowania portalu X/Twitter i blokowania na nim osób oraz treści krytycznych wobec władzy socjalistów w Brazylii. W konsekwencji, sędzia próbował zablokować portal w całej Brazylii, a także nakładać gigantyczne grzywny na internautów, Muska i jego firmy (w tym Starlinka).
Sam Musk w trybie pilnym ewakuował wówczas swoje firmy z Brazylii, aby chronić pracowników przed „tymczasowym” aresztowaniem z nakazu de Moraesa. Teraz ten ostatni sam może potencjalnie doczekać się grzywien i/lub nakazu aresztowania. Najprawdopodobniej, podobnie jak jego własne nakazy, nieegzekwowalnych. Choć Donald Trump z pewnością nie miałby nic przeciwko, by przy jakieś okazji jednak je zrealizować.