Tak, to *z pewnością* pomoże: blokada komunikatora Signal, z uwagi na „powiązania z CIA”
Kilka dni temu Roskomnadzor, instytucja odpowiedzialna w Rosji za cenzurę Internetu i telekomunikacji, zablokowała aplikację Signal. Blokada zbiegła się czasowo z przekroczeniem przez siły ukraińskie rosyjskiej granicy w obwodzie kurskim, niejasne jest jednak, czy ma to jakiś związek.
Jak to bywa w Rosji, wszystko co złe musi być dziełem wrażych tajnych służb i ich niecnych knowań. I tak, wedle rosyjskiej wersji oficjalnej, Signal to aplikacja „powiązana z CIA”, która to CIA ma, zdaniem Roskomnadzoru, dysponować do niej backdoorami.
Nie chodzi o to, że backdoory jako idea nie podobają się rosyjskim władzom i urzędnikom. Wprost przeciwnie – rzecz jednak oczywiście w tym, kto nimi dysponuje. Kreml nie może znieść, że (jeśli faktyczne owe istnieją), nie do niego należy kontrola nad nimi. Dość czytelnie to zresztą wyrażono.
Signal of defiance
W urzędowym komunikacie znalazło się bowiem wyjaśnienie, że Signal „narusza rosyjskie prawo” w zakresie „wymogów (…) niezbędnych, by zapobiec wykorzystywaniu komunikatora do celów terrorystycznych i ekstremistycznych”. Nietrudno się domyśleć, jak wygląda owo niezapobieganie.
Innymi słowy, Signal nie donosi rosyjskiej bezpiece na swoich użytkowników. Nie pomaga jej też w ich inwigilowaniu. W skrócie – oferuje faktycznie to, do czego do zaprojektowano, czyli szyfrowaną komunikację end-to-end, zamiast jedynie jej iluzji. Ku frustracji aroganckich, autorytarnych władz.
W pewnym sensie, rosyjska blokada jest najwyższą formą uznania i reklamy, jaką open-source’owy Signal oraz jego twórcy z Open Whisper Systems oraz Signal Foundation mogli sobie wypracować. Z aplikacji tej często korzystali w Rosji opozycjoniści i dziennikarze.
Raz jeszcze do wyłomu?
Nie sposób stwierdzić, czy będą mogli korzystać nadal. W teorii blokada Roskomnadzoru (a także jego surowe zakazy i bełkot o rosyjskim prawie) mają to uniemożliwić. Instytucja ta ma jednak zaszczytną historię kompromitujących porażek w starciu z pomysłowością użytkowników.
Szerokim echem odbiły się upokarzające dla rosyjskich władz starania o zablokowanie w Rosji aplikacji Telegram. Pomimo blokady tysięcy adresów i zakłócenia normalnego funkcjonowania Sieci w całym kraju, ludzie nadal go używali.
Podobne doświadczenia były udziałem szeregu innych krajów, których władzom zachciało się uzurpować prawo do kontrolowania komunikacji swoich obywateli. Z Signalem będzie podobnie? Można mieć nadzieję…