Prezydent traci stanowisko. Krytyczne orzeczenie, wybory za 60 dni

Zgodnie z orzeczeniem Sądu Konstytucyjnego Republiki Korei, prezydent Yoon Suk Yeol utraci najwyższy urząd w kraju. To następstwo podjętej na początku grudnia ubiegłego roku próby wprowadzenia stanu wyjątkowego. Jej daleki od przewidywanego przebieg pociągnął za sobą szereg następstw, z których czołowe dotyczyły właśnie politycznej przyszłości Yoona.

Cztery miesiące temu, uzasadniając swój krok, prezydent argumentował, że kraj jest zagrożony przez Koreę Północną – nie tylko w sposób bezpośrednio militarny, ale także poprzez powiązania, jakie reżim Kim Dzong-Una miał zdołać nawiązać z wieloma przedstawicielami południowokoreańskiego establishmentu politycznego.

Prezydent w zawieszeniu

Niezależnie od wiarygodności oficjalnego uzasadnienia lub jego braku, decyzja, a zwłaszcza przebieg próby wprowadzenia stanu wyjątkowego okazały się jednak przeprowadzone nieudolnie. W żaden sposób nie przeszkodziły bowiem tamtejszemu parlamentowi – w którym większością dysponuje opozycja – w podjęciu prawnej kontrakcji.

Parlament unieważnił wówczas decyzję Yoona, a sam prezydent stanął w obliczu impeachmentu. I w istocie, w otoczeniu politycznej burzy oraz żywiołowych niepokojów w kraju deputowani przegłosowali odsunięcie Yoona od władzy. Tymczasowo pełniącym jego obowiązki został premier Han Duck-Soo. Prezydent znalazł się w próżni, oczekując na sądowy finał.

Samo procedowanie impeachmentu w parlamencie rychło nabrało skądinąd cech nieomal komicznych. Po dwóch tygodniach parlamentarzyści uchwalili bowiem impeachment także premiera Hana (za to, że nie chciał nominować do składu Sądu Konstytucyjnego oczekiwanych przez opozycję kandydatów). „Tymczasowo” zastąpił go kolejny w kolejce starszeństwa minister finansów, Choi Sang-Mok.

I konsekwencje zawieszenia

Sąd Konstytucyjny, który zgodnie z procedurą podejmuje finalną decyzję dot. oddalenia lub podtrzymania impeachmentu, uprzednio przywrócił premiera Hana, który powrócił do sprawowania obowiązków jako tymczasowy prezydent. Sam zawieszony prezydent Yoon usłyszał dziś jednak diametralnie odmienny werdykt – jego odsunięcie uznano za zasadne i ważne.

Jak stwierdził w jednomyślnym orzeczeniu ośmioosobowy skład, prezydent dopuścił się „poważnej zdrady zaufania ludzi”, dopuszczając się działań „wykraczających poza jego kompetencje” i popełniając „czyny, które godziły w Konstytucję i prawo”. W rezultacie tego, zgodnie z tamtejszą konstytucją Republikę Korei czekają nowe wybory. Powinny one odbyć się w ciągu 60 dni od werdyktu.

Na wieść o orzeczeniu na ulicach Seulu doszło do zaciekłych manifestacji obydwu stron, z obydwu stron dochodziło także do przypadków samopodpaleń czy strajku głodowego. Nastroje w gospodarce Korei zdają się odzwierciedlać te w polityce – panuje wysoka niepewność, kurs wona jest najsłabszy od lat, bank centralny „pompuje płynność” do obiegu finansowego, zaś Koreańczycy jęli masowo kupować kruszce.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.