Pentagon w ogniu rewolucji finansowej. Największy budżet wojenny globu na głowie

Pentagon czekają ogromne zmiany. Sam ten fakt nie budzi niczyjego zaskoczenia, zważywszy, że Donald Trump wspominał o potrzebnie reformy w amerykańskich siłach zbrojnych już od dawna. Okazuje się jednak, że prócz reform o charakterze politycznym, mogą go czekać również zasadnicze przeobrażenia w sensie finansowym i organizacyjnym.

W minionym tygodniu doszło do zatwierdzenia przez amerykański Senat kandydatury Pete’a Hegsetha na stanowisko sekretarza obrony. Zatwierdzenie to (jakkolwiek minimalną większością głosów) otwiera nowej administracji pełną paletę możliwości dot. potencjalnych reform organizacyjnych i finansowych obrębie Departamentu Obrony (zarządzający nim „acting secretary„, czyli pełniący obowiązki, takich możliwości nie mieli).

Suma wszystkich nieprawidłowości

Nominację Hegsetha, weterana sił specjalnych, a potem działacza organizacji na rzecz weteranów oraz prezentera w Fox News, łączy się przede wszystkim z postulatami wyrugowania lewicowych, „progresywnych” postulatów światopoglądowych, jakie w okresie administracji Bidena jego sekretarz obrony, Lloyd Austin, z uporem forsował na wszystkich szczeblach sił zbrojnych USA.

Prócz tego, a także dalszego ich przeorientowania strategicznego pod kątem potencjalnego, pełnoskalowego starcia z Chinami, istotnym polem jest także wiecznie zapalna kwestia pieniędzy. Tych nigdy nie ma za dużo – zaś programy zbrojeniowe, które prowadzi Pentagon, wręcz słyną ze swoich astronomicznych kosztów i wiecznego niedotrzymywania dyscypliny budżetowej.

Zdaniem krytyków, taki stan rzeczy utrzymywał się nieprzypadkowo. Ciągłe, gigantyczne i nieustannie przekraczające kosztorysy wydatki – których beneficjentem było przede wszystkim grono największych korporacji zbrojeniowych (jak Boeing, Lockheed Martin, Northrop Grumman, General Dynamics i inne) –miały wynikać z tzw. revolving door pomiędzy wyższymi szczeblami kierownictwa Departamentu a lukratywnymi posadami w tychże korporacjach.

Pentagon jako postaw sukna?

Dotychczas standardem w przypadku zamówień udzielanych przez Pengaton były kontrakty typu “cost plus”. W ramach tychże, rząd federalny płacił marżę oraz zwracał koszty poniesione przez kontraktora. Co oczywiste, sprawiało to, że ten ostatni nie tylko nie miał żadnego interesu w tym, by redukować te ostatnie, ale wprost przeciwnie (zwłaszcza, jeśli marża stanowiła procent wartości zamówienia).

Efektem tego było to, o czym wspomniano – ciągłe, gigantyczne wzrosty kosztów oraz ogromne marnowanie funduszy w Departamencie Obrony. To jednak ma się właśnie skończyć. Z kręgów zbliżonych do Departamentu Rządowej Efektywności (DOGE) pod kierunkiem Elona Muska płynąć bowiem mają propozycje zupełnej zmiany modelu udzielania zamówień.

W myśl założeń, które postuluje DOGE, a także grono zbliżonych do administracji Trumpa inwestorów z Doliny Krzemowej, Pentagon miały nie tylko zrezygnować z kontraktów „cost plus” na dużą skalę, ale też w ogóle odejść od praktyki prowadzenia ogromnych, wieloletnich i wieloetapowych programów (takich jak np. program rozwoju myśliwca F-35).

Nowe pomysły mile widziane

Zamiast tego, miałby zwiększyć ilość niewielkich, weryfikowalnych kontraktów, których koszty będą łatwiejsze do weryfikowania. Pentagon miałby położyć nacisk na zamawianie innowacyjnych rozwiązań (zamiast prowadzić wewnętrzny, zbiurokratyzowany program ich rozwoju samodzielnie). Częstsze miałyby być także kontrakty o sztywnej wartości („fixed price”), które motywują kontrahenta do redukcji kosztów i maksymalizacji efektywności.

Wreszcie – i to być może największa zmiana – znacznie większy kawałek tortu, jakim jest największy budżet obronny świata (842 miliardy dolarów w 2024 roku, czyli niemal 4 procent amerykańskiego PKB) miałby trafić do kontrahentów spoza stałego grona ich odbiorców. Chodzi tak o zabiegające o wojskowe zamówienia firmy z Doliny Krzemowej (jak Palantir czy Anduril), jak i nawet niewielkie startupy, które jednak oferują innowacyjne, nieszablonowe rozwiązania technologiczne.

A tych Pentagon może bardzo potrzebować, patrząc na przewidywane zaostrzenie rywalizacji na polu technologicznym z Chinami. Równie mocno, co uzdrowienia swojego ogromnego, lecz nieefektywnie zarządzanego budżetu.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.