Obłąkany projekt klimatyczny: przyciemnić słońce! Zatwierdzono program geoinżynieryjny o nieprzewidywalnych konsekwencjach
Władze Wielkiej Brytanii szykują się do realizacji projektu, którego określenie jako „megalomanii” byłoby najpewniej zbytkiem łaski. W ramach idei, która prędzej byłby na miejscu na kartach postapokaliptycznej powieści fantasy (najpewniej jako przyczyna owej cywilizacyjnej apokalipsy) lub podobnego w tonie filmu sci-fi, tamtejszy rząd wpadł na pomysł, w jaki sposób realizować swoją świecką świętość, czyli „agendę klimatyczną”. Otóż chce przyciemnić słońce. Ot tak, po prostu.
Pomysły tego typu kiedyś gwarantowałyby głoszącemu je wizytę w poradni zdrowia psychicznego i emocjonalnego. Z pewnością trafili by tam także działacze kultów ruchów „klimatycznych”, które z nudną powtarzalnością przewidują co kilka lat rychły koniec świata – jeśli tylko, naturalnie, ludzkość natychmiast nie wdroży ich totalitarnej, ekologicznej utopii (np. w postaci natychmiastowego, bezwzględnego i bezwyjątkowego zakazu korzystania z paliw kopalnych, jakichkolwiek).
Obecnie jednak można niekiedy odnieść wrażenie, że podobne poradnie nie tylko przestały pełnić swoją funkcję, ale też na odwrót – to pensjonariusze takich placówek wyruszyli na podbój sceny politycznej oraz organów administracyjnych. Trudno bowiem inaczej wyjaśnić nieprawdopodobną wprost beztroskę, z jaką brytyjski rząd podjął właśnie decyzję, która może okazać się katastroficzna w najbardziej dosłownym i bolesnym tego słowa rozumieniu.
Wyłączmy sobie (i innym) słońce
Podległa rządowi Agencja Zaawansowanego Rozwoju i Innowacji (Advanced Research and Invention Agency, ARIA) ma bowiem ogłosić rezultaty zatwierdzonych i finansowanych przez siebie badań, mających na celu właśnie zredukowanie ilości światła słonecznego, jakie dociera do ziemi. Co gorsza, spodziewane jest, że w ciągu kilku tygodni program eksperymentów w atmosferze – odtwarzających na żywo scenariusz, który najpewniej doprowadził niegdyś do wyginięcia dinozaurów – zostanie skierowany do wdrożenia.
Metody, za pomocą których brytyjski rząd chce przyciemnić słońce, nawiązują do najgorszych wzorów sowieckich. Jedną z rozpatrywanych jest Sunlight Reflection Methods (SRM). Sprowadza się ona do rozpylania chemikaliów w górnych warstwach chmur (co określono oficjalnie jako Stratospheric Aerosol Injection). Ma to sprawić, że chmury będą jaśniejsze – a tym samym odbijać będą promienie słoneczne. Inny wariant to Marine Cloud Brightening (MCB), w ramach którego woda morska byłaby rozpylana w powietrzu, aby zwiększyć objętość i zdolności refleksyjne chmur.
Skądinąd, podobne w założeniu projekty geoinżynieryjne już na świecie realizowano. W Związku Sowieckim władze miały zwyczaj rozpylać chemikalia w powietrzu, aby rozpraszać chmury i zapewnić doskonałą pogodę na parady i uroczystości państwowe. Bardziej praktyczny wymiar mają działania rodem z Półwyspu Arabskiego. Tamtejsze bogate, lecz pustynne państwa „naftowe” próbują bowiem po prostu zwiększyć ilość opadów. Wszystkie te działania miały jednak wymiar lokalny – i żadne nie umywały się pod względem skali do megalomańskich wręcz ambicji brytyjskich urzędników.
To „dla klimatu”
Projekt ten to skądinąd kolejny przypadek, w którym brytyjskim politykom i urzędnikom wydaje się, że ich władza nie ma granic. Słońce, na wypadek, gdyby wyniosłe towarzystwo z Westministeru i Whitehall tego nie zauważyło, świeci bowiem nie tylko nad Wyspami Brytyjskimi, ale też nad wszystkimi innymi krajami globu. Tymczasem brytyjscy decydenci zdają się żyć w przekonaniu, że wolno im uznaniowo decydować o sprawach całego świata, bez konieczności nawet konsultowania tego z innymi krajami.
A że kwestia może być problematyczna, świadczą doniesienia zza Atlantyku. W USA władze Agencji Ochrony Środowiska (Environmental Protection Agency, EPA) otworzyły właśnie postępowanie przeciwko firmie Make Sunsets. Firma ta miała celowo rozpylać w atmosferze dwutlenek siarki – także po to, aby odbijać promienie słoneczne w imię „walki ze zmianami klimatycznymi”. Niewykluczone, że zagadnienie to stanie się kolejnym punktem zapalnym w trudnych ostatnio relacjach transatlantyckich.
Czyżby rząd (niegdyś) Wielkiej Brytanii naprawdę chciał doprowadzić do nawrotu Mrocznych Wieków, rodem ze wczesnego Średniowiecza, nie tylko w przenośni, ale też najzupełniej dosłownie?