Dane dla Polski są jednoznaczne. To już nie jest kryzys. To katastrofa

Co dzisiaj jest problemem Polski? Odpowiedzi będzie wiele: od braku rąk do pracy, przez wysoką inflację i kiepskie perspektywy dla szybkiej obniżki stóp procentowych, po wysoki deficyt budżetowy. A to czubek góry lodowej. W mijającym tygodniu GUS zaprezentował jednak znacznie większy powód do niepokoju: Polacy rodzą się w niewystarczającej liczbie. Ubywa nas naprawdę szybko.

Sto lat temu Polaków rodziło się cztery razy więcej

GUS podał kilka dni temu, że liczba ludności Polski na koniec 2024 roku spadła poniżej 37,5 mln. W stosunku do stanu sprzed roku ubyło nas około 147 tys. i rok zamknął się w wynikiem 37,490 mln. Ktoś powie: raz na wozie, raz pod wozem. Tym razem nas ubyło, ale może za rok będzie lepiej – Polacy zakasają rękawy (chociaż tu w grę wchodzą chyba inne części garderoby) i po kłopocie – zrobi się nas więcej. Cóż, na to szanse są niewielkie.

Urząd wskazał w swoich statystykach, że w ubiegłym roku zarejestrowano około 252 tys. urodzeń żywych, czyli o ponad 20 tys. mniej niż w 2023 roku. Instytucja zauważyła, że zeszłoroczny wynik to najniższa liczba urodzeń odnotowana w całym okresie powojennym. Garść liczb dla porównania? Bardzo proszę. Otóż krótko po odzyskaniu przez Polskę niepodległości na świat przychodziło już niemal 1 mln Polaków rocznie. Czasem nawet ponad milion. Przed drugą wojną światową wynik się pogorszył, ale wciąż było to grupo ponad 800 tys. urodzeń. A trzeba zaznaczyć, że mowa o czasach, gdy Polaków było znacznie mniej niż dzisiaj. Sto lat temu było nas poniżej 30 mln.

Nawet krótko po wojnie rodziło się znacznie więcej dzieci

Polacy rozmnażali się z przytupem przed wojną, a potem przestali? Nie. Krótko po zakończeniu konfliktu, w 1946 roku, żywych urodzeń było ponad 620 tys. Jasne, to znacznie mniej niż dekadę wcześniej. Ale przypomnę, że w ubiegłym roku liczba urodzeń spadła do około 252 tys. Dziesięć lat po wojnie na świat przyszło niemal 800 tys. dzieci, a po wprowadzeniu stanu wojennego na początku lat 80. ubiegłego stulecia rodziło się rocznie ponad 700 tys. dzieci. Potem przeważnie było już z górki. Ale jeszcze w połowie poprzedniej dekady, czasie, który większość z nas doskonale pamięta, liczba urodzeń wynosiła około 370 tys.

Nie jest tajemnicą, na co uwagę i tym razem zwraca GUS, że obecna liczba urodzeń negatywnie wpłynie na wyniki w przyszłości. Bo za kilka dekad będzie jeszcze mniej kobiet, które będą mogły rodzić dzieci. Na ten proces nakłada się inne negatywne zjawisko – wciąż wysoki poziom emigracji. Dotyczy on zwłaszcza osób młodych. Jednocześnie w społeczeństwie rośnie udział osób starszych. GUS podał, że Polacy w wieku 80 lat i więcej w 2000 roku stanowili 2 proc populacji (770 tys.). W 2023 roku było to już niemal 5 proc. (ponad 1,6 mln osób).

Polacy znikają. Mieszkań przybywa

Co to dla nas oznacza? Nic dobrego. Wspominałem już kiedyś, że będzie rosło obciążenie dla systemu emerytalnego i podatkowego, że kłopoty będzie miała służba zdrowia, która już teraz kiepsko działa, że w turbulencje wpadnie rynek pracy. Naprawdę nie chodzi tylko o to, że spadniemy w globalnym rankingu ludności i przez to w jakiś sposób utracimy prestiż. Wątpliwy zresztą. Dlatego wciąż mnie zastanawia: kto będzie mieszkał w tych mieszkaniach, których ponoć wciąż nam tak bardzo brakuje?

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
1 komentarz
  1. MACIEJ napisał

    Niedobrze. To może osłabić Minotaurusa.

Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.