Klaus Schwab podejrzany o korupcję. Usunięty ze stanowiska szef WEF w ogniu zarzutów własnej organizacji
Jak wiadomo od zaledwie wczoraj, Klaus Schwab, współzałożyciel Światowego Forum Ekonomicznego w Davos (World Economic Forum, WEF), odszedł ze stanowiska. Oficjalnie odszedł, wiele sugeruje bowiem, że nie tyle uczynił to z własnej woli, co został do tego zmuszony. 88-letni Schwab pełnił swoją funkcję bez przerwy przez 55 lat, kardynalnie przyczyniając się do obecnego kształtu i znaczenia Forum. W toku jego kadencji stało się ono miejscem zlotów światowej „elity”, gromadząc rozlicznych przedstawicieli rządów, korporacji i NGO-sów dyskutujących o zagadnieniach globalizacji.
Wszystko to brzmi pięknie – wygląda jednak na to, że Klaus Schwab zdołał się narazić również wspomnianej „elicie” zwolenników globalizmu, za której twarz długo uchodził. Wbrew bowiem wcześniejszym planom, ze stanowiskiem pożegnał się gwałtownie w tym tygodniu. I choć zarząd WEF w oświadczeniu chwalił „wspaniałe osiągnięcia” swojego założyciela, to zarazem wszcząć miał wobec niego postępowanie wyjaśniające (i to już w Niedzielę Wielkanocną). Dotyczy ono podejrzeń praktyk korupcyjnych, jakich dopuszczać miał się Schwab w toku swych długoletnich rządów w organizacji.
Tymczasowym prezesem World Economic Forum został Peter Brabeck-Letmathe, dotychczasowy wiceprezes. Brabeck-Letmathe w przeszłości był m.in. prezesem koncernu Nestle. Większości obserwatorów może kojarzyć się ze słynnymi uwagami dotyczącymi wody, które wygłaszał. Zdaniem Brabecka-Letmathe należałoby znieść powszechny dostęp do publicznych źródeł wody. Samej wodzie chciałby on nadać „wartość rynkową”, zaś w stosunku do jej indywidualnego zużycia – ustanowić ścisłe limity. Egzekwowane naturalnie przez „międzynarodowe” ciała nadzorcze.
Nie brałem – a jak brałem, to oddawałem!
Asumpt do wszczęcia śledztwa dać miał list „byłych i obecnych pracowników” Forum. W myśl zarzutów, które rzeczeni podnoszą, założyciel organizacji miał dysponować jej funduszami niemal jak własnymi. Klaus Schwab miał zwyczaj wysyłać pracowników, by podejmowali dla niego w bankomatach „tysiące dolarów” z kont WEF. Przeznaczał je na prywatne potrzeby. Również Forum miało płacić za takie wydatki jak „prywatne masaże w hotelach”, cokolwiek by pod tym pojęciem rozumieć. Schwabowi zarzuca się również, że pozwalał sobie na niestosowne zachowania wobec pracowników (a zwłaszcza pracownic).
Zbliżony stosunek do funduszy WEF prezentowała też jakoby także jego żona, Hilde (notabene też była pracownica organizacji). Miała ona organizować fikcyjne „spotkania” służbowe, by uzasadnić ekskluzywne podróże po świecie na koszt organizacji. Na stałe małżeństwo Schabów miało zaś mieszkać w Villi Mundi – luksusowej posiadłości w Genewie. Kupiono ją za 30 milionów dolarów, a potem jeszcze zmodernizowano, kosztem kolejnych 20 mln. Płacono naturalnie ze środków WEF. W teorii Villę Mundi kupiono na potrzeby Forum. Jak jednak zarzucają whistleblowerzy, Schwabowie korzystali z niej jak z prywatnego domu.
W reakcji Klaus Schwab miał oświadczyć zarządowi Forum, że zarzuty te są całkowicie nieprawdziwe. Nie było, jego zdaniem, żadnych nieprawidłowości – nie podejmował on bowiem żadnych środków z kont organizacji. A w przypadkach, kiedy jednak je podejmował, miał je potem zwrócić. Schwab zagroził pozwem osobom stojącym za oskarżeniami – a także „komukolwiek, kto rozpowszechniałby te nieprawdy”. Zarząd jednak, po konsultacji z zewnętrznymi doradcami prawnymi, wszczął jednak „niezależne” postępowanie sprawdzające.
„You’ll have nothing, and you’ll be happy”
Niedopowiedzeniem byłoby stwierdzenie, że Klaus Schwab oraz World Economic Forum budziły gigantyczne kontrowersje. WEF, słusznie lub nie, w świadomości szerokiej publiki, zdobyło sobie opinię towarzystwa nie tylko snobistycznego, ale przede wszystkim głoszącego bulwersujące, globalistyczne idee społeczno-polityczne i cywilizacyjne. W dodatku kręgi zbliżone do Forum mają swoje pomysły realizować nie poprzez normalny, demokratyczny proces polityczny, lecz poprzez „marsz przez instytucje”, zakulisowe wpływy i wewnątrz-establishmentowy „networking”
Hasła, z którymi często utożsamia się WEF, bardzo do tego sposobu wpływania na rzeczywistość pasują. Niezależnie od (co trzeba zaznaczyć) możliwej przesady w odbiorze publicznym, World Economic Forum bywa kojarzone przez krytyków z pseudo-futurystycznymi hasłami, których wspólnym mianownikiem jest dążenie do progresywnej przyszłości – a w której to przyszłości „światła”, globalna elita, złożona ze środowisk urzędniczych, menedżerskich i eksperckich, żelazną ręką rządzi zatomizowanymi, pozbawionymi podmiotowości i ściśle kontrolowanymi masami. Wszystko w imię „ładu” i „postępu” ludzkości.
Nie mniejsze emocje budził katalog narzędzi mających do tego celu prowadzić. Właśnie z kręgami zbliżonymi do WEF asocjuje się takie pomysły jak miasta 15-minutowe, obowiązkowe profile elektronicznej tożsamości, wysiłki w celu mniej lub bardziej otwartej deindustrializacji, obowiązkowych płatności bezgotówkowych, CBDC, akceptacji masowej, niekontrolowanej imigracji z krajów trzeciego świata, jak również zastępowania indywidualnego posiadania majętności „modelem subskrypcyjnym”, utrudniania spożywania mięsa, używania prywatnych samochodów, nabywania broni palnej, domów czy ziemi na własność.
Klaus Schwab, demiurg na wylocie
Sam Klaus Schwab był twarzą Forum, a co za tym idzie – uosobieniem dla takich oskarżeń. Uczciwie trzeba też przyznać, że nie robił wiele, by podobne zarzuty rozwiać, a wprost przeciwnie. To w znacznej mierze jego dziełem było skupienie się wokół Forum osób entuzjastycznie popierających globalistyczną utopię. W efekcie Schwab bywał żartobliwie przedstawiany jako postać, na której wzorowany mógłby być Ernst Stavro Blofeld, szwarccharakter z filmów z Jamesem Bondem. To wszystko jednak przez długie 55 lat urzędowania zdawało się w ogóle mu nie szkodzić. A nawet wprost przeciwnie.
Zaszkodziły mu natomiast zarzuty znacznie bardziej przyziemne niż oskarżenia o bycie architektem próby pogrzebania starego świata i budowy na jego gruzach nowego, dystopijnego.