Jaki kryzys? 'Sektor publiczny’ z rekordowymi podwyżkami – na koszt podatnika

Pracownicy niemieckiego sektora publicznego dostaną rekordowe podwyżki. Pomimo niezbyt nastrajającej optymizmem sytuacji gospodarczej, a także problemów budżetowych i perspektyw olbrzymich wydatków na horyzoncie, Niemcy będą musiały znaleźć kolejne miliardy. Po to, by uważani za jednych z najlepiej opłacanych pracowników dostali jeszcze więcej.

Podwyżka jest efektem arbitrażu, do jakiego doszło pomiędzy przedstawicielami „publicznych pracodawców” (czyli organów republiki federalnej, niemieckich krajów związkowych oraz samorządów lokalnych) a związkami zawodowymi reprezentującymi liczne grono tamtejszych pracowników sektora publicznego. Do samego arbitrażu doszło przy tym z tego względu, że trzy rundy negocjacji pomiędzy stronami nie przyniosły efektów. Oczekiwania z obydwu stron były po prostu odmienne.

W myśl orzeczenia arbitrów, niemiecki sektor publiczny otrzyma podwyżki – i to niemałe. Około 2,5 miliona pracowników ma bowiem zainkasować wynagrodzenia większe o 5,8%. Podwyżka ma zostać przeprowadzona w dwóch fazach. Najpierw, w kwietniu, płace doczekają się podniesienia o 3%, kolejne 2,8% zaś – w maju. Wszystko to przełoży się na gigantyczne wydatki, jakie Niemcy będą musiały ponieść – gdy już teraz mają problemy budżetowe.

Związki zawodowe domagały się skądinąd wyższej, bo 8-procentowej podwyżki. Jak przyznali przedstawiciele związku Verdi, negocjacje były „trudnych”, zaś samego rezultatu nie postrzegają jako jednoznacznego sukcesu. „To niełatwy rezultat w niełatwych czasach”. Nastroje w szeregach związkowców były zresztą na tyle bojowe, że kierownictwo związku musiało przeforsować rezultat wbrew wewnętrznej opozycji. Większość członków głosowała bowiem przeciwko.

Niemcy w ciekawych czasach

Od lat uchodzące za przemysłowego giganta Niemcy zmagają się ze spowolnieniem, deindustrializacją i odpływem produkcji za granicę. Nie tylko do (nieco) tańszej Europy Środkowej, ale także (przede wszystkim) poza granice Unii Europejskiej. Powodem jest w dużej mierze narastająca nieopłacalność produkcji w kraju. Nie tylko – choć także – z uwagi na nieżyciowe przepisy ekologiczne UE, przekładające się m.in. na wysokie ceny energii, ale też koszty pracy.

Do tego wszystkiego dochodzą też wielkie wydatki, jakie trzeba będzie ponieść na odbudowanie zaniedbanych przez całe dekady zdolności obronnych kraju. Niemcy wydawały na obronność rekordowo mało, mimo posiadania najsilniejszej gospodarki w UE. Teraz, pod wpływem wiadomych zawirowań w relacjach transatlantyckich, nastroje publiczne raptownie się w tej kwestii zmieniły. Na tyle, że wprowadzono ostatnio poprawki do konstytucji, umożliwiające sfinansowanie zbrojeń kredytem.

Pytanie, czy podwyżki też będą musiały zostać w ten sposób sfinansowane – czy też w budżecie znajdzie się na tyle pieniędzy – pozostaje niejasne.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.