Prezes HREIT prosi wierzycieli o refleksję i wsparcie. Twierdzi, że spółkę można uratować
Michał Sapota, Krzysztof Piotrowski

Prezes HREIT prosi wierzycieli o refleksję i wsparcie. Twierdzi, że spółkę można uratować

Za nami spotkanie online prezesa HREIT, Michała Sapoty, z wierzycielami. Zgodnie z przewidywaniami miało ono charakter przekazywania informacji, a nie dyskusji. I wedle wcześniejszych zapowiedzi cel był jeden: przekonanie wierzycieli, że postepowanie upadłościowe to najgorsze możliwe rozwiązanie. Alternatywą ma być restrukturyzacja. Do tego potrzebna jest jednak przede wszystkim zmiana nadzorcy sądowego.

Obecny nadzorca sądowy musi odejść. Sapota ma już następcę

Jeszcze przed wideokonferencją prezesa Sapoty było wiadomo, czego można się spodziewać. Znany deweloper od jakiegoś czasu przekonuje, że wyznaczony przez sąd nadzorca – Sławomir Witkowski – nie jest dla jego spółek najlepszym rozwiązaniem. Dlaczego? Bo dąży do umorzenia restrukturyzacji HREIT i BDC. Postawy tej Michał Sapota nie rozumie, czego nie ukrywał podczas wczorajszego spotkania z wierzycielami.

Dla tych ostatnich prezes HREIT ma inną propozycję: Witkowskiego powinien zastąpić Krzysztof Piotrowski. I to on grał pierwszoplanową rolę podczas wideokonferencji. Radca prawny przedstawił się jako kwalifikowany doradca restrukturyzacyjny, który ma na koncie przeszło tysiąc przeprowadzonych postępowań. Następnie tłumaczył widzom, czym różni się postepowanie restrukturyzacyjne od upadłościowego. Wnioski z jego prezentacji były następujące: restrukturyzacja jest lepsza. Dlaczego?

Restrukturyzacja to korzyści. Upadłość to największe zło

Polecany przez Sapotę radca prawny przekonywał m.in., że postepowanie upadłościowe trwa dłużej (do 10 lat), że pozwoli odzyskać zaledwie część zainwestowanego kapitału (mniej niż połowę, może jedną trzecią). Uczestnicy spotkania mogli usłyszeć, że w tym wariancie majątek firmy sprzedawany jest po zaniżonej cenie. Tymczasem restrukturyzacja to zupełnie inny świat: potrwa krócej, inwestorzy mogą odzyskać całość ulokowanego kapitału, będą lepiej traktowani chociażby w zakresie komunikacji.

Przez większą część spotkania nie uczestniczył w nim prezes HREIT. W końcu się jednak pojawił, by przekonywać widzów, że upadłość… to zło. Bo majątek będzie zbywany za niewielką część swojej wartości. Prezes HREIT poprosił nawet wierzycieli o refleksję i wsparcie. Jeśli nie zdecydują się na realizację proponowanego przez niego scenariusza i zmianę nadzorcy, to wszystkich czeka niekontrolowana wyprzedaż majątku spółek. Co ciekawe, zapowiedział też informowanie wierzycieli o sytuacji w prowadzonym przez niego biznesie. Dotychczas wielu moich rozmówców, wierzycieli spółki, zwracało uwagę właśnie na kiepską komunikację ze strony firmy. Intryguje, czy w przyszłym tygodniu rzeczywiście doczekają się maili z wartościowym pakietem wiadomości.

Bank ziemi HREIT pod młotek na aukcjach? Majątek jest ponoć spory

Do czego to zmierza? Na razie trudno stwierdzić. Aby plan Sapoty mógł być realizowany, musi go poprzeć pokaźna część wierzycieli. Ze swoich źródeł wiem, że są oni w tej kwestii podzieleni. Jedni obawiają się upadłości i woleliby jej uniknąć, drudzy nie wierzą w zapewnienia Michała Sapoty i zwyczajnie nie chcą, by restrukturyzował on spółki.

Czy jest się jeszcze o co „bić”? Z wypowiedzi Krzysztofa Piotrowskiego wynika, że tak. HREIT wciąż dysponuje ponoć sporym majątkiem. Chodzi m.in. o pokaźnych rozmiarów bank ziemi, czyli działki, na których były budowane lub miały być budowane bloki. Radca prawny przekonywał, że owe działki można sprzedawać podczas aukcji, by uzyskać możliwie największe wpływy gotówki. Za jakiś czas dowiemy się, czy ta wizja przekonała wierzycieli.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.