Efekt motyla? Morderstwo Polaka w Szwecji przez „imigrantów” impulsem do żądań zmian w kraju

Bulwersujące morderstwo Polaka w Sztokholmie, którego – w istocie bez powodu – dopuściło się grono imigrantów, wzbudziło reakcje na skalę całego kraju, których „zwyczajne” zbrodnie z reguły nie wywołują.

Michał (vel Mikael) Janicki został, jak wiadomo, zamordowany poprzez postrzał w twarz, gdy odprowadzając swoje dziecko na basen, spotkał grupę degeneratów z lokalnego gangu. Sam fakt przejścia obok nich oraz – jak twierdzą doniesienia – wymiany jakichś słów wystarczył, by ci popełnili zbrodnię.

Fakt ten rozniósł się i wywołał szok w Szwecji – być może ze względu na zupełną bezsensowność i porażającą brutalność tej zbrodni – choć w istocie nie powinien. Nie w sensie etycznym – morderstwo Michała Janickiego z pewnością może i powinno wstrząsnąć – co z uwagi na fakt, że sytuacje takie stanowią coraz częstszą normę na przedmieściach Sztokholmu, gdzie gnieżdżą się tysiące „azylantów” z trzeciego świata. Których kolejne rządy entuzjastycznie ściągały w ramach budowy tzw. „wielokulturowego społeczeństwa”.

Jak wynika z relacji tych mieszkańców, którzy jeszcze nie zdążyli się stamtąd wyprowadzić, imigranckie przedmieścia stanowią tak zwaną no-go zone dla policji. Są one niepodzielnie opanowane przez etniczne gangi. Zachowania członków tychże dorabiają się określeń w stylu „zezwierzęcone” czy „socjopatyczne”. W oczywisty sposób statystyka codziennej, brutalnej przestępczości notuje tam stratosferyczne poziomy – o ile w ogóle przestępstwa są tam odnotowywane.

Święte krowy postępowego społeczeństwa

Co już od pierwszych chwil tej tragicznej sprawy rzuca się w oczy to kwestia określenia sprawców oraz ich przynależności grupowej. Nawet w tak rażącej sytuacji często spotyka się bezosobowe, wykastrowane określenia morderców w rodzaju „młodzieży”, ewentualnie dookreślonej jako „imigranckiego pochodzenia”. Tymczasem owe eufemistyczne pojęcia w bezpośredni sposób zacierają jasną odpowiedzialność.

Jakże zastanawiająco często bowiem, gdy mowa o kryminalnych dokonaniach „młodzieży” czy „imigrantów” bez dokładnego wskazania, chodzi o bandytów pochodzenia afrykańskiego lub bliskowschodniego, nader często muzułmanów.

Czy tak było i w tym przypadku? Szwedzka policja, cóż za zaskoczenie, nikogo na razie nie ujęła. Można jednak założyć, że gdyby sprawcą był rodowity Szwed lub choćby osoba o bielszym odcieniu skóry, nie omieszkano by tego faktu wszem i wobec nagłośnić. Tymczasem gdy mordercami okazują się muzułmanie lub czarnoskórzy – a okazują się nieporównanie częściej niż wynikałoby to z ich procentowego udziału – często słyszy się wtedy o „młodzieży”.

Morderstwo jako zjawisko społeczne

Choć morderstwo to można określić jako „tragiczne” – biorąc pod uwagę, że chodzi o rodzica, który zginął na oczach swojego dziecka – to określenie to dalece nie wyczerpuje tematu. Za absolutnie szokujące (szczególnie większości mieszkańców RP, którzy nie mieli osobistego kontaktu z przedstawicielami grupy demograficznej, która dokonała zbrodni) można bowiem uznać totalną pogardę dla życia oraz nieprawdopodobną arogancję morderców, nie spodziewających się żadnych konsekwencji.

Rzecz jednak nie w ocenach natury etyczno-moralnej, które w zależności od opinii będą bardziej bezkompromisowe lub zniuansowane, ale nie zmienią zasadniczego obrazu sytuacji. Co i owszem, może zmieniać, to powszechny szok, który miałby potencjał do przełożenia się na konkretne działania lub wybory polityczne szwedzkiego społeczeństwa.

Zmusiło to także do reakcji polityków. Premier Ulf Kristersson miał odwiedzić miejsce zbrodni i wygłosić oświadczenie. To, jakkolwiek zawiera wszystkie właściwe punkty oraz deklaruje nieugiętą walkę z gangami, nie zawiera najważniejszego, czyli konkretów.

Kristersson jest przedstawicielem Umiarkowanej Partii Koalicyjnej (Moderatów) – ugrupowania centrowego. Tworzy ona obecnie rząd z partiami Liberałów oraz Chrześcijańskich Demokratów. Choć nie odpowiada ono bezpośrednio za politykę tolerowania napływu nielegalnych imigrantów (ta spada na konto szwedzkiej lewicy), to zdaniem części opozycji, jej działania w celu odwrócenia jej skutków są niewystarczające.

To jest zresztą cechą także i innych partii. Nawet teraz przedstawiciele, przykładowo, Socjaldemokratów, potępiając morderstwo i zapowiadając działania, słowem nie wspomnieli o jego aspekcie etniczno-kulturowym. Tak postąpiła b. premier, Magdalena Andersson, deklarując, że potrzebne są konkretne działania, jakieś.

Ale jakie, o jakim charakterze i zwłaszcza wobec kogo? Tego trzeba się domyśleć (nie żeby było to trudne).

A może by tak coś więcej?

Jeśli zaś mowa o koalicji rządzącej, to nie sposób nie wspomnieć, kto do niej nie wszedł. Chodzi o ugrupowanie Szwedzkich Demokratów, które przez dłuższy czas było izolowane przez pozostałe partie.

A powstało ono zresztą właśnie w proteście przeciwko, między innymi, napływowi afrykańskich i bliskowschodnich imigrantów, którzy nie integrowali się i przynosili ze sobą ogromne problemy społeczne i kryminalne – a mimo to przeznaczano na ich potrzeby ogromne kwoty z budżetu państwa.

W związku ze zbrodnią jego lider zażądał dużo radykalniejszych kroków przeciw imigranckiej przestępczości.

Domaga się on odbierania szwedzkiego obywatelstwa imigrantom popełniającym przestępstwa, radykalnej redukcji socjalnych benefitów dla tych grup, zamknięcia możliwości korzystania z monstrualnie nadużywanego systemu azylowego czy usprawnienia masowych deportacji imigrantów bez prawa pobytu w Szwecji.

Chce także „wypowiedzieć wojnę” gangom oraz skończyć z notorycznie (a zdaniem krytyków – patologicznie) łagodnym prawem oraz wymiarem sprawiedliwości. Efektem bowiem obecnych rozwiązań w tej kwestii jest podejrzenie, że nawet gdyby morderców Michała Janickiego schwytano, całkiem realne byłoby, że otrzymaliby oni (zwłaszcza jeśli formalnie byliby nieletni) najwyżej kilkuletnie wyroki więzienia. I to w szwedzkim więzieniu, w opinii wielu reprezentującym standard hotelu, i to wcale nie najtańszego.

Mała kropelka do czary

Nie wiadomo, czy nawet te postulaty by pomogły. Warto bowiem pamiętać, że nader często reprezentantami patologii kryminalnych są, prócz niedawnych „azylantów”, przedstawiciele drugiego czy trzeciego pokolenia przybyszów z Afryki i Bliskiego Wschodu.

Niewątpliwie natomiast w cichy, lecz wręcz radykalny sposób ewoluuje charakter debaty publicznej w Szwecji. Jeszcze do niedawna jakakolwiek krytyka imigracji i imigrantów, szczególnie tych o nie-białej skórze, nieodmiennie spotykała się z zalewem ścieku oskarżeń o rasizm. To samo dotyczyło wezwań do walki z przestępczością czy krytyki zjawisk „socjalnego pasożytnictwa”.

Oczywiście dalej można je usłyszeć. Zmienia się jednak stosunek do nich ze strony szerokich kręgów społeczeństwa – z bezkrytycznego do przepełnionego coraz większą frustracją. Morderstwo pana Michała jest ogromną tragedią. Byłoby coś ironicznego w tym, gdyby na zmianę nastawienia szwedzkiej milczącej większości wpłynęła śmierć człowieka, który zginął właśnie ze względu na swój brak milczenia w obliczu mętów.

Komentarze