Bojkot Igrzysk na horyzoncie? Skandal podważa ekonomiczne i wizerunkowe powodzenie Olimpiady w Paryżu
Igrzyska Olimpijskie w Paryżu zaczęły się z przytupem – od burzy na tle światopoglądowym i kryminalnym. Chodzi oczywiście o uznaną za skandaliczną oprawę inauguracji Igrzysk. Ich bojkot mógłby podmyć optymistyczne założenia dot. powodzenia wydarzenia. Tak w sensie finansowym, jak i politycznym i kulturowym.
Gwoli kronikarskiego wyszczególnienia informacji, którymi wczoraj i dziś żyła spora część Internetu: inscenizacje „artystyczne”, które miały „uświetnić” ceremonię rozpoczęcia, zdobyły olbrzymie zainteresowanie – tyle że bynajmniej nie w pozytywnym sensie.
Inscenizacje owe zawierały imitację scen z obrazu Ostatnia Wieczerza.
Tyle, że w wykonaniu osobników płci niewiadomej (stwierdzenie „płci obojga” jawi się tu bowiem jako niewystarczające pojęciowo), odzianych jako „drag queens”.
Ich estetyka dla większości komentujących jawiła się nader często jako raczej odstręczająca. Imitacja ta, w oczywisty sposób założona i odebrana jako szyderstwo, wywołała (przypuszczalnie) zamierzoną reakcję.
Igrzyska Olimpijskie w wersji woke
Percepcji dość chamskiego despektu wobec wszystkich odłamów Chrześcijaństwa dość szybko poczęły towarzyszyć wezwania do bojkotu całego wydarzenia.
Na tym zresztą kontrowersyjność oprawy bynajmniej się nie kończy. Miała ona bowiem – będąc i tak uznawana za nasyconą treściami o podtekście seksualnym – zawierać aluzje nie stroniące od skojarzeń pedofilskich. W samych inscenizacjach biorą udział dzieci, tymczasem sceny te zawierały takie „elementy wizualne” jak uchwycone poniżej.
Sceny takie pociągnęły za sobą głosy wezwania do rodziców, by nie dopuścili do tego, by ich dzieci oglądały transmisje z Paryża. Transmisje te zresztą mogą (zwłaszcza w krajach muzułmańskich) zostać resztą ocenzurowane lub w ogóle odcięte.
Z punktu widzenia tych ostatnich będzie to zresztą kolejny już powód do niechętnego stosunku do imprezy. Organizatorzy już uprzednio zakazali bowiem muzułmańskich zasłon głowy dla kobiet, co uznano (nie tylko w wykonaniu samych muzułmanów) za naruszenie wolności religii – i narzucanie francuskiej ideologii laickości.
Macronowi się podobało…
Problem jest tym bardziej zapalny, że francuskie władze bynajmniej nie odżegnują się od oprawy. Prezydent Macron dość otwarcie przyznał w reakcji na krytykę, że przekaz był zamierzony i nie ma tu mowy o nieporozumieniu
Radykalnie odmiennego zdania była francuska opozycja, zgadzając się raczej z nastrojem większości komentujących.
Wedle założeń francuskiego rządu (oraz w szczególności prezydenta Macrona), tegoroczne Igrzyska Olimpijskie miały pokazać reszcie świata żywiołowość francuskiej kultury i gospodarki. W tym celu poniesiono wielkie koszty i przygotowano cały szereg nowinek oraz atrakcji.
Ciężko stwierdzić, jak w założenia te wpisuje się wywołanie skandalu, który wywołał falę wezwań do bojkotu. Bojkotu zarówno samych rozgrywek sportowych, jak i całej marki Igrzysk w Paryżu oraz ewentualnie także powiązanych z nią produktów i usług.
Wezwania te mogą w oczywisty sposób podmyć finansowy sukces wydarzenia. Nie wspominając naturalnie o tym, że cel wizerunkowy, jakim było zaprezentowanie atrakcyjności Francji, może teraz być sporo trudniejszy.