Ten metal szlachetny drożeje szybciej niż złoto i srebro. Pociąg ucieka?
Podczas gdy inwestorzy-„tradycjonaliści”, którzy wybierają metale szlachetne, skupiają się przede wszystkim na złocie i srebrze, na czoło wyścigu o najbardziej obiecujące aktywo inwestycyjne wysunął się niespodziewanie…pallad. Jego cena gwałtownie rośnie, a analitycy sektorowi prognozują, że jeszcze do końca tego roku może ona przebić swoje historyczne szczyty.
Złoto, srebro zostają w tyle. Pallad wrzuca piąty bieg
W ostatnich tygodniach pallad podobnie jak cały sektor metali szlachetnych zanotował imponujący wzrost wartości. Aktualnie jego cena wynosi około 1 160 dolarów za uncję i zyskała ponad 15% tylko w samym październiku. Co jeszcze bardziej istotne, cena palladu zdecydowanie pozostawała na tyłach peletonu w ostatnich latach, teraz jednak zaczyna się „rozkręcać”. Wielu obserwatorów rynku metali szlachetnych przecierało dzisiaj (24 października) oczy ze zdumienia widząc, jak kurs tickera PA.F wrzuca piąty bieg i rośnie…o 10%, tylko w ciągu kilkunastu godzin. Ktoś „duży” ewidentnie skupuje.
Analitycy finansowi zauważają, że jeśli obecny trend się utrzyma, pallad może stać się jednym z najlepiej radzących sobie metali szlachetnych w 2024 roku. „Obserwujemy znaczący wzrost zainteresowania metalem ze strony inwestorów instytucjonalnych i indywidualnych” – mówi jeden z dealerów polskiego rynku metali szlachetnych. „Potencjalne zakłócenia w dostawach i rosnący popyt mogą jeszcze bardziej podnieść jego cenę”.
Nie tylko spekulacja
Głównym czynnikiem fundamentalnym napędzającym wzrost ceny palladu są obawy związane z podażą tego metalu na rynku globalnym. Rosja, która jest jednym z największych producentów tego kruszcu, stoi w obliczu potencjalnych sankcji ze strony krajów zachodnich. Dalsze ograniczenia eksportu mogłyby znacząco zmniejszyć dostępność metalu na rynkach międzynarodowych.
Dodatkowo rosnący popyt na pallad w przemyśle motoryzacyjnym, zwłaszcza w produkcji katalizatorów samochodowych, zwiększa znacząco presję zakupową. Wprowadzenie bardziej restrykcyjnych norm emisji spalin w wielu krajach powoduje, że producenci samochodów potrzebują coraz więcej tego surowca do spełnienia nowych, coraz to bardziej wyśrubowanych standardów ekologicznych.
I wreszcie: pragmatyzm. W obliczu niepewności na globalnych rynkach finansowych, także obawy o powrót złowieszczej inflacji, inwestorzy konserwatywni stale szukają alternatywnych aktywów, które mogłyby im przynieść wyższe niż inflacja zwroty, albo chociaż zachować aktualną wartość posiadanych oszczędności. Pallad w tym przypadku świetnie wpisuje się w politykę dobrze zdywersyfikowanego portfela inwestycyjnego, który „dopełnia” niejako delikatnie już przegrzane pozycje w złocie i srebrze.