Kropla do czary: ustawa sprzyjająca powrotowi kruszców do obiegu płatniczego przyjęta przez kolejny stan

Alabama zwalnia obrót nimi z podatków. Dołącza w ten sposób do grona stanów, które oficjalnie traktują złoto i srebro jako pieniądze. Grono to w ciągu ostatnich kilku lat zanotowało gwałtowny wzrost – zbiera się to z coraz większym upadkiem zaufania do Fed i (bez)wartości dolara.

Zaledwie niedawno rozeszły się wieści o tym, że stan Nebraska przyjął prawo zwalniające z ciężarów obrót złotem i srebrem. Tymczasem kilka dni później podano do wiadomości, że kolejny idzie w jego ślady. Gubernator Alabamy, Kay Ivey, podpisała bowiem ustawę SB 297. Ustawę, co ciekawe, poparli zarówno Republikanie (mający w stanowej legislaturze większość rządzącą), jak i Demokraci.

Jest to o tyle niecodzienne, że ci ostatni są często sceptyczni wobec wysiłków mających na celu fiskalną ochronę obrotu kruszcami, które niejednokrotnie mają za szkodliwe z punktu widzenia dochodów podatkowych, samo zaś złoto i srebro – jako anarchronizm.

Politycy republikańscy dla odmiany (przynajmniej ci lokalni) wskazują na tradycyjną i zapisaną w amerykańskiej konstytucji rolę, którą pełni złoto i srebro. Co do zasady sprzeciwiając się także nadmiernym wydatkom rządowym i luzowaniu ilościowemu. I widzą w kruszcach ochronę przed szkodliwymi skutkami tychże.

Złoto i srebro – pieniądz, nie towar

Wydawać się to może detalem – bynajmniej jednak tak nie jest. I to nie tylko z uwagi na kwotę samego podatku. Rzecz bowiem w tym, że opodatkowanie transakcji złotem i srebrem stanowi efektywną zaporę przed wykorzystaniem ich w roli środka płatniczego w codziennych transakcjach.

Na mocy uchwalonego tego aktu zniesione zostają podatki od zysków kapitałowych, uzyskanych przy okazji obrotu, sprzedaży lub kupna złota oraz srebra. Zyski te (lub, w teorii, także straty) nie będą zaliczać się do dochodów brutto (adjusted gross income) podatnika.

Te bowiem – jeśli traktowane przez fiskus jako „zyski kapitałowe”, niezależnie od absurdalności takiej klasyfikacji – byłyby obciążone dodatkową opłatą. W skali makro stawia je to na z góry niekorzystnej pozycji w stosunku do innych form płatności.

Cesarz jest nagi

I, zdaniem krytyków, właśnie o to chodzi – by nie opłacało się płacić czymkolwiek innym niż państwowym pieniądzem papierowym. Procesów ekonomicznych nie da się jednak zatrzymać administracyjnymi zakazami. W miarę druku kolejnych i kolejnych miliardów dolarów bez pokrycia, papierowa waluta Fed w naturalny sposób traci wartość.

To, wraz z coraz większą nieufnością wobec federalnych władz monetarnych oraz niechęcią wobec ich prób wymuszonego pozostawania przy dolarze skłania do poszukiwania alternatyw nie tylko indywidualne osoby, ale także stany. Zgodnie z konstytucją jedynym, co wolno im ustanowić jako środek płatniczy, jest złoto i srebro. Od dawna jednak tego nie czyniły, nie wtrącając się w kwestie monetarne władzom federalnym.

Przez większość historii Ameryki miało to zresztą uzasadnienie. Silny, oparty na parytecie złota dolar dawał poczucie pewności. Teraz jednak – wraz z kolejnymi rekordami emisji banknotów z Fed – coraz częściej z tej furtki korzystają. Obecnie w 13 stanach USA – a zatem więcej niż 1/4 – kruszce są zwolnione z ciężarów fiskalnych.

Jesteś zainteresowany zakupem srebra lub złota inwestycyjnego? Sprawdź ofertę FlyingAtom.Gold!
Komentarze