Czy Szwajcaria przestała eksportować złoto do Chin?
W sierpniu tego roku Szwajcaria nie sprzedała ani odrobiny złota klientom z Chin. Tak wynika z ujawnionych danych celnych. Jest to znacząca odmiana – patrząc na dotychczasową, historyczną praktykę – i stosunkowo niespodziewana.
Szwajcaria należy do największych hubów handlu kruszcami, w tym złotem, na świecie. Chiny z kolei w ostatnich latach wysunęły się na pozycję największego rynku i nabywcy złota. Zarówno jeśli chodzi o popyt indywidualny, jak i oficjalne i nieoficjalne zapotrzebowanie Ludowego Banku Chin.
Stąd też nie będzie wielkim zaskoczeniem, że Chiny rokrocznie dokonywały w Szwajcarii sporych zakupów. Zmieniło się to raptownie w sierpniu tego roku. Jak podają dane, szwajcarski eksport złota do Chin w tym miesiącu zamarł. Nie zmalał lub stracił na intensywności, lecz spadł do zera.
Choć już w ubiegłych miesiącach chiński popyt oficjalnie słabł, to rzadko można mówić o całkowitym zaniku zjawiska. A co najwyżej – o zmniejszeniu jego skali. Tak drastyczna zmiana sugerować może jakiś pozaekonomiczny czynnik – innymi słowy, świadomą decyzję (z którejkolwiek strony).
Kto z kogo rezygnuje
Tutaj możliwości są naturalnie dwie – albo Szwajcaria podjęła decyzję o wtrzymaniu sprzedaży do Chin, albo też te ostatnie świadomie wstrzymały zakupy w Szwajcarii. To pierwsze wydaje się nieprawdopodobne. Helwecka Konfederacja od dawna była źródłem złota dla bardzo różnych klientów, niejednokrotnie na zasadzie „no questions asked„.
Bardziej realna wydaje się druga możliwość – choć jakie motywy mogłyby za nią stać? Chiny, z jednej strony, faktycznie ograniczyły import złota, i nawet półoficjalnie o tym poinformowały. Z drugiej strony, Ludowy Bank Chin przyłapano na mataczeniu w tej sprawie i zaniżaniu faktycznego stanu swoich rezerw oraz nowych nabytków.
Pewne znaczenie może mieć też szwajcarski eksport nie bezpośrednio do ChRL, lecz do Hongkongu. Stamtąd z kolei złoto może (znów, najpewniej nieoficjalnie) trafiać do Chin kontynentalnych. Warto jednak odnotować, że również wolumen szwajcarskiego złota wyeksportowanego do Hongkongu ostatnio zmalał.
Szwajcaria traci walor utylitaryzmu?
Wspomniane dane celne nie są oczywiście ostateczną wyrocznią. Akurat Szwajcaria jest, co prawda, krajem, gdzie prawdopodobieństwo fałszowania oficjalnej dokumentacji – czy to na odgórne polecenie, czy też w wyniku oddolnej aktywności (jak korupcja) jest raczej niewielkie. Mimo to pamiętać należy, że dane te pokazują tylko wycinek rzeczywistości.
Nie tak dawno pojawiły się doniesienia, w jaki sposób inny znaczący nabywca złota – Arabia Saudyjska – czyniła to „po cichu”. Dostawcą złota dla Saudów również była Szwajcaria, nabywali je oni jednak w sposób, który pozwalał uniknąć umieszczenia tych danych w tych właśnie zapisach celnych, o których mowa.
Czyżby Chiny przerzuciły się na tę samą metodę? Czy też faktycznie szukają innych źródeł kruszcu? Warto bowiem odnotować, że w Szwajcarii silne są ostatnio tendencje do spoglądania dealerom złota na ręce. W szczególności w zakresie etyczności źródeł pochodzenia kruszcu.
Tymczasem są też na świecie ośrodki handlu złotem (vide Dubaj), gdzie wprost przeciwnie, akceptuje się każde złoto, w tym także to pochodzące z „czarnych” źródeł. Byleby cena była odpowiednia.