Chiny chcą kontrolować srebro całego kontynentu. Dumpingowy skup kruszcu
Chiny podejmują starania, by całe srebro, jakie zdolna jest dostarczyć Ameryka Południowa, trafiło do nich. W tym celu oferuje dumpingowe ceny (przynajmniej na razie), starając się doprowadzić do wypchnięcia konkurentów z rynku.
Kraje Ameryki Łacińskiej (zwłaszcza Peru, Chile czy Boliwia) uchodzą za ogromnie zasobne w srebro. Już w czasach kolonialnego panowania hiszpańskiego kontynent ten był głównym źródłem tego kruszcu na rynkach europejskich. A przede wszystkim – w skarbcach władców Hiszpanii.
Pomijając zmianę orientacji politycznej tego regionu, w istocie można powiedzieć, że wiele się pod tym względem nie zmieniło. Nadal płynie stamtąd bogaty urobek srebra. Tyle, że nie (tylko) do Hiszpanii. Jest jednak chętny na to, by zająć jej niegdysiejsze miejsce i przejąć całość tamtejszych dostaw.
Chiny przez ostatnie dekady rozwijały się wedle modelu, który potocznie można określić jako „fabryka świata”. Ich ekonomia, osiągając olbrzymie wzrosty, jest zarazem ogromnie uzależniona od importu surowców przemysłowych.
Sięgnąć po srebro głębiej niż rywale
Jednym zaś z tych, którego znaczenie w przemyśle technologicznym (zwłaszcza w produkcji elektroniki czy paneli fotowoltaicznych) szybko rośnie, jest właśnie srebro. Rodzime chińskie złoża tego metalu mają jednak być bliskie wyczerpania. Światowa podaż nie wykazuje też perspektyw rychłego wzrostu.
W tym kontekście należy rozumieć działania, które podejmują chińskie firmy. Mając w perspektywie niedostatek w zaopatrzeniu w srebro, czynią one starania, by zawczasu temuż zaradzić – poprzez wyprzedzające „wykolegowanie” konkurencji z innych krajów.
Mechanizm tych działań jest bardzo prosty. Chińskie podmioty wykupują całe srebro z Ameryki Południowej, jakie tylko mogą. Chodzi przy tym o nieobrobione rudy tego metalu. Płacą jednak za owe rudy ceny analogiczne do tych, które kosztuje rafinowana postać srebrnego kruszcu.
Rynkowa gra na kodach
Innymi słowy, dalece przepłacają, proponując nieprawdopodobnie szczodre stawki. Przynajmniej krótkoterminowo – bo potem, gdyby udało się zdusić konkurencję i przekształcić tamtejsze wydobycie srebra w rynek nabywcy (i to jednego nabywcy), chińska hojność może raptownie przygasnąć.
Chińskie podmioty stać przy tym na to, korzystają bowiem z kontrowersyjnych subsydiów władz w Pekinie. Te ostatnie subsydiują nie tylko koszty zakupu samych rud, ale też operacje chińskich rafinerii tego kruszcu. Tak, aby te ostatnie mogły poniżej kosztów rynkowych dostarczyć srebro przemysłowi ChRL..
Istotne z punktu widzenia światowych cen i dostaw jest to, że chińskie firmy nabywają srebro w postaci rud od razu u wydobywców. Innymi słowy, w ogóle nie trafiają one na ogólnodostępny rynek, wymykając się jego monitorowaniu. Rodzi to także problemy dla innych rafinerii srebra, rozrywając łańcuch dostaw.