Zrzut gigantycznych ilości kryptowaluty na rynek. Syndyk FTX wyprzedaje za ułamek wartości, w tle oskarżenia o zmowę na rzecz wielkich funduszy

  • Syndyk masy upadłościowej niesławnej giełdy FTX Sama Bankmana-Frieda kontynuuje upłynnianie majątku giełdy. Skierował na sprzedaż gargantuiczny pakiet tokenów Solany – po szokująco „okazyjnej” cenie.
  • Z wyprzedaży, tak jakoś się złożyło, skorzystały głównie wielkie fundusze hedgingowe, które okazały się mieć przygotowane miliony dolarów na tę okazję.
  • Dawnych klientów FTX ogarnęła furia. Sprzedaż dotyczy bowiem ich własnych aktywów, do których od lat nie mają dostępu – a które właśnie wyprzedawane są tłustym graczom za ułamek ich wartości.

Administratorzy giełdy FTX postanowili rzucić na rynek nieprzeliczone odmęty tokenów Solany. Nieprzeliczone – oczywiście mówiąc obrazowo, bo przeliczywszy nieprzeliczone, ma ich być od 25 do 30 milionów SOL. Solana stanowi największą część aktywów upadłej giełdy.

Sam fakt upłynniania majątku nie jest bulwersujący. Bulwersująca – przynajmniej dla indywidualnych wierzycieli – jest cena. Kryptowalutę sprzedano bowiem po kursie 64 dolarów za sztukę. Tymczasem rynkowy kurs SOL w momencie publikacji wynosi ponad 180 dolarów.

Do bagażu kontrowersji dokłada się ten fakt, ze zakupu tak ogromnych pakietów Solany za szokująco niewielką cenę dokonały wszystkim niektóre, konkretne fundusze hedgingowe, w tym Pantera Capital, Neptune Digital Assets czy Galaxy Trading.

Koincydentalnie, podmiot zależny tego ostatniego, Galaxy Asset Management, został latem zeszłego roku wynajęty przez syndyka, aby nadzorować proces sprzedaży aktywów wirtualnych FTX. Teraz zaś jego spółka-matka zupełnym przypadkiem załapała się na tak korzystną wyprzedaż.

Zobacz też: Air France: strajk w imię samego strajku. Od dobrobytu się komuś w fotelu…

Upłynnić, upłynnić, wszystko upłynnić

Sprzedane tokeny pozostawały zamrożone od momentu ogłoszenia upadłości przez FTX. Z tego też względu ich posiadacze efektywnie je stracili, choć w dużej mierze nie tracili nadziei na ich odzyskanie – lub choć ich równowartości. To jednak nie nastąpi, a przynajmniej nie w ten sposób, jakby tego chcieli.

Źródło: coincodex.com/

Zgodnie bowiem z huraganowo krytykowaną decyzją sędziego, posiadacze depozytów w FTX mają otrzymać zwrot ich równowartości (w dolarach) – ale po kursie z dnia bankructwa. Kurs Solany wynosił wówczas około 16 dolarów za sztukę – ponad jedenastokrotnie mniej niż obecna cena rynkowa.

Zobacz też: „Sitkiem czerpać wodę”. Pewien kraj chce zakazać oficjalnego wydobycia krypto –…

Duch Bankmana-Frieda wciąż wisi nad FTX?

Nie dziwią więc przepełnione furią opinie i zarzuty, że proces „upłynniania” majątku FTX to w istocie zorganizowany i zalegalizowany rabunek mienia wierzycieli, rozdawanego za półdarmo tłustym graczom instytucjonalnym. Tym ustawionym – inne bowiem fundusze, które utraciły swe inwestycje na giełdzie, również dołączyły do chóru krytyki.

Co więcej, wspomniana decyzja w praktyce uniemożliwia im dochodzenie swoich racji w przyszłości. Nawet jeśli w wyniku dalszych batalii prawnych wierzyciele uzyskaliby tytuł prawny do odzyskania swojej krypto-własności w naturze, to ta została już legalnie sprzedana.

Przedstawiciele administracji giełdy oświadczyli, że decyzja o sprzedaży na takich warunkach ma na celu „minimalizację ryzyka” w toku procesu spłacania wierzycieli – oczywiście po kursie z dnia bankructwa. Bez odpowiedzi pozostaje pytanie, czyje w istocie ryzyko ma być minimalizowane poprzez sprzedaż aktywów za ułamek ich wartości?

Może Cię zainteresować:

Kryptowaluty bezpiecznie kupisz lub sprzedasz w sieci kantorów i bitomatów FlyingAtom
Komentarze