Ten kraj kompletnie zwariował na punkcie krypto. Inwestuje ponad 50% jego obywateli!
Wyniki najnowszego badania przeprowadzonego w Korei Południowej mogą zaskoczyć. Okazuje się, że ponad połowa dorosłych obywateli miała już styczność z handlem krypto. I nie rozmawiamy tu o kilku przypadkowych kliknięciach w aplikacji. Wielu z nich inwestuje regularnie, a niektórzy przyznają, że udało im się na tym zarobić.
Korea Południowa pokochała krypto?
Badanie objęło 2500 osób w wieku od 19 do 69 lat, mieszkających w Seulu, prowincji Gyeonggi i kilku innych dużych aglomeracjach. Co ciekawe, aż 76% z nich deklaruje, że handlowało Bitcoinem. Ale królem rynku nie jest tylko BTC. Koreańczycy chętnie sięgają również po altcoiny, takie jak Ethereum (53%), XRP (32%), Dogecoin (25%) i Solana (15%).
Średnio każdy ankietowany trzymał lub handlował trzema różnymi kryptowalutami. Dla większości główną motywacją była inwestycja. Chęć zarobku, dywersyfikacja oszczędności, czasem zwykła spekulacja. Spora grupa wskazała też ciekawość jako jeden z głównych powodów. Tylko nieliczni przyznali, że kupili krypto z myślą o wykorzystaniu ich jako środka płatniczego.
Zyski? Tak, ale w rozsądnych granicach. Większość inwestorów mówi o kwotach do 10 milionów wonów, czyli mniej więcej 7 000 dolarów. Co ciekawe, zdecydowana większość pozbywała się swoich coinów w ciągu roku od zakupu – co pokazuje, że koreański rynek opiera się głównie na krótkoterminowych zagraniach.

Za kulisami sukcesów – oszustwa, utraty środków i giełdowe dramaty
Nie wszystko jednak wygląda tak kolorowo. Jedna piąta uczestników badania przyznała, że doświadczyła strat związanych z handlem krypto. Mowa tu m.in. o włamaniach na giełdy, bankructwach platform i problemach technicznych. Ale to dopiero początek.
Aż 45% respondentów przyznało się do tego, że padło ofiarą fałszywych informacji inwestycyjnych. Najczęściej pochodzących z publicznych czatów na Telegramie i KakaoTalku, gdzie samozwańczy guru przekonują do wejścia w konkretne tokeny.

Niepokojące jest to, że co trzeci uczestnik badania przyznał się do inwestowania w projekty, które później okazały się zwykłym przekrętem. Od podejrzanych tokenów, przez nielegalne giełdy, aż po piramidy finansowe w nowoczesnym wydaniu. Co bardziej uderza, to fakt, że większość poszkodowanych nie zgłosiła sprawy nigdzie. Ani na policję, ani do regulatorów. Czy to przez brak zaufania, niewiedzę, czy może po prostu dlatego, że uznali stratę za lekcję?
A wszystko to dzieje się w kraju, który powoli wyrasta na krypto-punkt odniesienia w Azji. Według danych banku centralnego, tylko do końca 2024 roku Koreańczycy trzymali na giełdach cyfrowe aktywa warte ponad 73 miliardy dolarów. Rynek jest ogromny, aktywny i głodny innowacji, a lokalni inwestorzy pokazują, że z krypto jest im po drodze.