SEC zmuszona zamknąć biuro. Skutki urzędniczych nadużyć i wyroku
Amerykańska Komisja Giełd i Papierów Wartościowych (Securities and Exchange Commission) zamknie swoje biuro w Salt Lake City, w stanie Utah. Kwestia ma związek z głośną sprawą jaskrawego nadużycia władzy przez pracowników SEC oraz mataczenia przez nich przed sądem.
Biuro, które zakończy pracę, jest jednym z raptem 11 regionalnych oddziałów SEC w Ameryce. Oficjalnym powodem jest „znaczący uwiąd” (dosł. „significant „attrition”) jego siły roboczej. Nie wiadomo, czy chodzi tutaj o oddolny odpływ pracowników, czy też biuro to cierpiało na wyjątkowe problemy kadrowe.
Oficjalnie bowiem odeszło z niego ostatnio raptem dwóch pracowników. Za to w sposób głośny medialnie i w związku ze sprawą monumentalnych nadużyć, których się dopuścili. Doszło do nich w ramach słynnej afery Debt Box, związanej właśnie z zamykanym niedługo biurem.
SEC na tropie
A ściślej – z postępowaniem karnym, jakie SEC wytoczyła tej firmie z branży kryptowalut i rozwiązań opartych na blockchainie. Gwoli przypomnienia, prawnicy Komisji tak zapamiętale pragnęli ugodzić Debt Box, że nie omieszkali sięgnąć po „niestandardowe” zabiegi prawne i proceduralne.
Należało do nich m.in. prezentowanie fałszywych informacji przed sądem i zwracanie się – na ich podstawie – o rujnujące firmę środki zabezpieczające. Pracownicy Komisji wbrew zasadom ukrywali również fakty korzystne dla oskarżonych. Zaś skonfrontowani – przynajmniej z początku szli w zaparte.
Po tym, gdy fakty dotyczące sprawy wyszły szerzej na jaw, SEC stała się obiektem huraganowej krytyki. Tak politycznej, jak i prawnej. Prowadzący proces z powództwa Komisji sędzia federalny wydał nader rzadkie postanowienie o oficjalnym potępieniu działań urzędu.
Echa wizerunkowej katastrofy
Co być może bardziej istotne, sędzia nałożył też na SEC sankcje finansowe. Komisja ma zapłacić niema 1,8 miliona dolarów. Na tę kwotę składa się nieco ponad 1 milion dol. tytułem zwrotu kosztów procesu dla pozwanej firmy i jej udziałowców oraz wynagrodzeń dla adwokatów ich oraz Debt Box.
SEC ma także pokryć koszty zarządu komisarycznego (o którego ustanowienie notabene sama wnioskowała), opiewające na około 747 tys. I właśnie w kontekście tych kosztów, a także odejścia wiodących prawników, zmuszonych do rezygnacji po doniesieniach o skali nieprawidłowości, interpretuje się zamknięcie biura w Salt Lake City.
Prócz kwestii utylitarnych znaczenie ma tu najpewniej także chęć medialnego odcięcia się przez SEC od sprawy, która mocno nadszarpnęła jej reputację i autorytet. Zgodnie z oficjalnym komunikatem urzędu, przyczyny były jednak czysto praktyczne i budżetowe, a o aferze Debt Box nie wspomniano ani słowem.
Obowiązki biura w Salt Lake City przejąć ma biuro w Denver, w sąsiednim stanie Kolorado. Które, być może, dalej będzie próbować oskarżać Debt Box. SEC bowiem, jak wynika z jej pism sądowych, dalej nie ma w tej sprawie dość.