Sąsiad Polski planuje zostać rajem dla górników Bitcoina. „Nie mamy, co robić z energią!”

Aleksander Łukaszenka – kolokwialnie rzecz ujmując – nie jest najbardziej wiarygodnym z polityków. O tym, że Białoruś niebawem stanie się kryptowalutowym centrum Europy słyszymy już od jakiegoś czasu. Niemniej jednak teraz sprawy posunęły się o krok dalej. Jeśli wierzyć dyktatorowi, Białoruś szykuje się na wielką ekspansję kryptowalut. Prezydent Łukaszenka oficjalnie zlecił rozwój sektora wydobycia Bitcoina. Cel? Wykorzystanie niskich cen energii i jej nadwyżek do stworzenia największej kopalni na kontynencie. Ambitnie. Ale czy realnie?

USA inspiracją dla Białorusi? Łukaszenka patrzy na ruchy Trumpa

Podczas ostatniego spotkania rządu, białoruski prezydent polecił nowemu ministrowi energii, Aleksiejowi Kusznarence, opracowanie strategii rozwoju sektora wydobywczego kryptowalut. „Przeanalizujmy to całe kopanie. Jeśli jest dla nas opłacalne, to róbmy to. Mamy nadmiar energii.”

Co ciekawe, Łukaszenka odniósł się również do decyzji Stanów Zjednoczonych, które zapowiedziały utworzenie strategicznej krypto rezerwy. „Widzicie, w jakim kierunku zmierza świat. A zwłaszcza największa gospodarka globu. Teraz ogłosili, że będą trzymać kryptowaluty w rezerwie.”

To jasny sygnał, że Białoruś nie chce zostawać w tyle i widzi w kryptowalutach szansę na gospodarcze umocnienie.

Idealne warunki na Bitcoin mining? Białoruś kusi inwestorów

Białoruś w teorii ma wszystko, czego potrzeba, by przyciągnąć duże firmy wydobywcze. Jedne z najtańszych cen prądu w Europie, ogromne nadwyżki energii. I co najważniejsze, otwartość rządu na rozwój sektora. Już teraz potencjalni inwestorzy rozpoczęli konsultacje z Ministerstwem Energii, a były wiceminister energii, Denis Moroz, potwierdza: Białoruś prowadzi wstępne rozmowy.

To nie pierwszy raz, kiedy Białoruś flirtuje z kryptowalutami. Już w 2017 roku kraj zalegalizował ich wydobywanie i obrót cyfrowymi aktywami. Teraz wygląda na to, że chcą tam pójść o krok dalej. Nie tylko tolerować wydobycie BTC, ale aktywnie wspierać ten sektor i zrobić z niego strategiczną gałąź gospodarki.

Czy nasz ubogi sąsiad rzeczywiście będzie w stanie dźwignąć miano największej kopalni Bitcoina w Europie? Teoretycznie wszystko się zgadza. Pamiętajmy jednak, że to wciąż Białoruś. Autorytarny, skorumpowany, nieszanujący praw człowieka kraj, który pod wieloma względami dobrze wygląda tylko od zewnątrz i na papierze. Do tego bezpośrednio zaangażowany w wojnę na Ukrainie i objęty licznymi sankcjami Unii Europejskiej.

Pytanie, którym zainteresowanym cieplarnianymi warunkami podmiotom będzie to przeszkadzać, a które będą w stanie przymknąć na to wszystko oko.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Kryptowaluty bezpiecznie kupisz lub sprzedasz w sieci kantorów i bitomatów FlyingAtom
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.