Sąd: oddawaj klucze prywatne. Państwo chce prewencyjnie przejąć krypto-aktywa inwestora – i jego rodziny
Amerykański sędzia federalny z Teksasu „nakazał” inwestorowi, by ten przekazał władzom podatkowym klucze prywatne do swojego portfela kryptowalutowego. Co może tyleż szokować, co budzić sprzeciw, nakaz ten – sam w sobie bardzo daleko idący – nie zapadł wcale jako prawomocny wyrok. To zresztą niejedyny bulwersujący aspekt sprawy.
Sędzia Robert Pitman najwyraźniej ma o swojej władzy wybitnie wybujałą opinię. Uważa bowiem, że władza ta sięga nawet myśli jego podsądnych – którymi wielmożny sędzia może rozporządzać, jak uzna za stosowne. Tak bowiem należy interpretować nakaz, który właśnie wydał on niejakiemu Frankowi Richardowi Ahlgrenowi III.
Ahlgren, wczesny inwestor w Bitcoina, został oskarżony o nadużycia podatkowe. Sprzedając bowiem część ze swych kryptoaktywów – konkretnie chodziło o Bitcoiny warte 3,7 miliona dolarów – nie złożył stosownego autodonosu do organów fiskalnych. Zaniżył w nich bowiem swoje zyski. W oczach fiskusa była to ciężka zbrodnia. Jak ciężka?
Klucze prywatne – nie prywatne, a państwowe
Inwestor przyznał się do winy (co w warunkach amerykańskich nie musi oznaczać jej uznania – częste są przypadki, zwłaszcza w toku walki sądowej z organami administracji, że „taniej” jest przyznać się nawet do zmyślonych przez urzędników zarzutów niż wydawać dziesiątki i setki tysięcy dolarów na obronę w sądzie).
W rezultacie tego musi zapłacić grzywnę w wysokości 1 (słownie: jednego) miliona dolarów na rzecz rządu federalnego. Jednak na poczet tej grzywny, sędzia nakazał mu oddanie rządowi… 124 (słownie: sto dwadzieścia czterech) milionów dolarów! Taką bowiem kwotę, denominowaną w BTC, Ahlgren zgromadził w swoim portfelu kryptowalutowym. I cały portfel ma de facto oddać państwu.
Sędzia rozkazał mu bowiem przekazać swoje klucze prywatne wielmożnym organom. Co w praktyce sprowadza się do oddania całości zawartości jego portfela. Samo to w sobie jest bardzo wątpliwe konstytucyjnie (konstytucja USA zakazuje konfiskaty majątku bez wyroku i odszkodowania).
Dodatkowo dochodzi do tego fakt, że sędzia wydał ten konfiskacyjny nakaz w ramach… „zabezpieczenia” („restraining order„). Uważa się też za władnego dysponować treścią myśli Ahlgrena – jego klucze prywatne to przecież po prostu znajomość ciągu znaków, czyli wiedza… Skądinąd łamie to też inny precedens prawny w USA. Na tym jednak dalej nie koniec.
Władza, co „służy” obywatelom
W całej sprawie razi bowiem szokująca dysproporcja pomiędzy stosunkiem do szkód finansowych – które państwo agresywnie zwalcza w stosunku do siebie, nie widzi jednak najmniejszych przeszkód, by wyrządzać je prywatnym obywatelom. Termin „arogancja władzy” wręcz sam tu się narzuca.
Jako creme de la creme może zaś służyć fakt, że nakazem sędziego objęto nie tylko podsądnego. Swoje klucze prywatne mają (?) przekazać fiskusowi także wszyscy członkowie jego rodziny – którzy nie byli o nic oskarżeni i nie brali udziału w procesie. Pewnym pocieszeniem może być jedynie fakt, że wymuszenie na nich posłuszeństwa w tej dziedzinie może okazać się trudne.
Adwokat Ahlgrena zadeklarował co prawda, że jego klient posłucha się nakazu. Co jednak, gdy członkowie jego rodziny tego nie zrobią, po prostu odmawiając zadeklarowania swoich aktywów kryptowalutywch, jeśli takowe mają? W myśl konstytucji USA nie można ich przecież zmusić do zeznań na swoją niekorzyść.
Z drugiej jednak strony, zgodnie z prawem nie można im także po prostu odebrać ich własności bez powodu – sędzia jednak nie wydaje się tym przejmować. Co mu bowiem można zrobić? Pozwać go do sądu?