Największy rynek świata zmienia prawne nastawienie do kryptowalut. Precedensowa decyzja?

Sąd w Szanghaju wydał opinię, w którym uznał posiadanie kryptowalut za prawnie akceptowalne. W myśl sentencji tegoż, kryptowaluty mają cechy dóbr, w przypadku których można określić atrybut ich własności. Czyni to z nich aktywa, które „nie są nielegalne”. Jak na Chiny – wielkie novum.

Sędzia Sun Jie z Ludowego Sądu Songjiang w Szanghaju zaopiniowała była, że „posiadanie kryptowalut przez osoby prywatne nie stoi w sprzeczności z chińskim prawem”. Choć przepisy zakazują biznesowi inwestowania w krypto, to nie dotyczy to zwykłych mieszkańców. Ot, sędzia orzekła.

Niby nic? Warto pamiętać o chińskiej specyfice. Jest to, pomimo dopuszczenia do działania pewnych aspektów wolnego rynku, kraj nie tylko autorytarny/totalitarny, ale też ogromnie zbiurokratyzowany (i posiadający tysiąclecia tradycji takich rządów, sprawowanych przez mandarynów).

W takim systemie niemal nic nie odbywa się „samo z siebie”. Opinia prawna sędzi Sun nie stanowił zatem wypadku przy pracy albo przejawu jej kreatywności. Tym bardziej, że opublikowano ją na oficjalnym kanale Wyższego Sądu Ludowego Szanghaju w serwisie WeChat.

Można z dużym marginesem pewności przyjąć, że inspiracja do jej wydania przyszła (jak zresztą w każdym przypadku) z kierowniczych kręgów Komunistycznej Partii Chin. Co za tym idzie, reprezentuje ona półoficjalne stanowisko władz. Do którego te wolałyby się jednak nie przyznawać tak otwarcie.

Chiny na (dyskretnym) kursie nawrotowym

Opinia ta stoi bowiem w łagodnie ujętej, ale jednak wyraźnej sprzeczności wobec do jeszcze-nie-tak-dawno realizowanej polityki chińskiego rządu. Mianowicie, agresywnego, represyjnego (i dość tępego) ścigania obrotu kryptowalutami przez mieszkańców Państwa Środka.

Kierownictwo Partii kilka lat wcześniej (w 2021 r.) postanowiło bowiem o ich delegalizacji. Uznając je (skądinąd słusznie) za zagrożenie dla swojego monopolu kontroli nad gospodarką kraju i finansami jej obywateli. Już wcześniej, w 2017 r. władze zamknęły chińskie giełdy krypto.

Ku zaskoczeniu przypuszczalnie nikogo, krypto-dżin nie dał się jednak zapędzić z powrotem do butelki, bimbając sobie na potępiające go głosy komunistycznych władz. Chińczycy na potęgę ignorowali zakazy – zarówno wprost je łamiąc, jak i prawnie omijając (np. poprzez offshoring w Hongkongu).

Oficjalna publikacja opinii prawnej sędziego Suna to w istocie przyznanie (i to ostrożne, pomimo wcześniejszych balonów próbnych) istnienia stanu faktycznego. Zarazem bardzo (by nie rzec przełomowo) zmienia krajobraz prawny, w jakim Chiny funkcjonują w odniesieniu do kryptowalut.

„Kryptowaluty to legalny środek”. Dla chińskich milionerów, inwestorów czy nawet ciułaczy, których mogą być miliony, a którzy dotąd pokątnie nabywali kryptoaktywa za granicą, zdanie to może oznaczać przełom w swej finansowej praktyce.

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!
Kryptowaluty bezpiecznie kupisz lub sprzedasz w sieci kantorów i bitomatów FlyingAtom
Zostaw komentarz

Twój adres e-mail nie będzie opublikowany.