
Kryptowaluty na celowniku gigantów. Ostatnia szansa, żeby nie przegapić kolejnej hossy?
W porównaniu do pierwszego kwartału roku, który przyniósł gigantyczne straty, obecny cykl jest całkiem udany. Większość projektów ruszyła do odrabiania strat, a niektóre nawet zyskują. Uwagę przykuwa przede wszystkim Bitcoin, który jest o krok o nowego ATH. Jednak reszta rynku praktycznie stoi w miejscu już drugi tydzień. Czy to znak, że kryptowaluty znowu zaczną spadać? Odpowiedź nie jest prosta i oczywista, ale jeśli spojrzymy na to co ostatnio robią duże podmioty instytucjonalne, to można zakładać, że szykuje coś dużego.
Giganci kupują kryptowaluty na potęgę. Na co szykują się duzi gracze?
W ostatnich dniach kryptowaluty wyraźnie wyhamowały i mają problem ze wznowieniem rajdu, który wystartował w połowie kwietnia. Wyjątkiem jest Bitcoin, który przekroczył 106 tys. dolarów i jest coraz bliżej swojego rekordu wszech czasów. Jednak w tle dzieje się sporo interesujących rzeczy, które sugerują, że cyfrowe waluty mogą znowu zaskoczyć wszystkich. Ostatnie ruchy pokazują coś, czego wcześniej nie obserwowaliśmy.
Przed poprzednimi dużymi wzrostami zainteresowanie kupowaniem cyfrowych walut miało przede wszystkim charakter wewnętrzny. Oznacza to, że kryptowaluty kupowali niemal wyłącznie inwestorzy niepowiązani z jakąkolwiek instytucją. Dziś wygląda to zupełnie inaczej. Tradycyjny świat finansów od kilku miesięcy mocno się zmienia i jest coraz bardziej przychylny cyfrowym walutom.

Pierwszą oznaką otwarcia się na kryptowaluty były fundusze spotowe. Natomiast od kilku miesięcy duże instytucje dynamicznie powiększają swoje własne zasoby. Szczególnie aktywne są BlackRock, Fidelity, czy Ark Invest. Cześć z nich kupuje kolejne transze tokenów niemalże każdego dnia.
Jak poinformował Ash Crypto tylko dziś BlackRock i Fidelity kupiły Ethereum o łącznej wartości około 648 milionów dolarów. To sugeruje, że druga największe kryptowaluta po ogromnym kryzysie może przejść w fazę byka. Dalej wysoko na liście dużych podmiotów jest również Bitcoin. Wspomniany analityk ustalił również, że BlackRock kupił Bitcoina o wartości 287,5 mln dolarów.
W co grają wieloryby?
Większość obserwatorów rynku ocenia, że duże zakupy wielorybów instytucjonalnych to silny sygnał, że ich ruchy są przemyślane i nastawione na osiągnięcie dużych zysków. Część ekspertów ocenia, że instytucje oczekują, że kryptowaluty nie powiedziały jeszcze ostatniego słowa. Niewykluczony jest scenariusz kolejnej dużej hossy.
Jednak to tylko jeden możliwy scenariusz zdarzeń. Być może wieloryby instytucjonalne celowo masowo skupują kryptowaluty, by nakręcić mniejszych posiadaczy detalicznych i wzbudzić w nich poczucie FOMO. Tutaj pojawiają się obawy o to, że w pewnym momencie, gdy na rynek uda się przyciągnąć odpowiednio dużo kapitału, wieloryby zaczną masowo pozbywać się swoich zasobów. Zazwyczaj w takim wariancie skrajna chciwość zmienia się w ogromny strach. W takiej sytuacji kryptowaluty gwałtownie tracą na wartości.
Czy w takim razie instytucje rzeczywiście widzą potencjał w cyfrowych walutach? Być może giganci tylko stwarzają pozory zainteresowania, a w rzeczywistości rozgrywają rynek. Najbliższe miesiące ujawnią ich prawdziwe intencje.