Kanada: porwanie, tortury krypto-aktywisty w planach. Przestępców aresztowano – i oficjalnie uwolniono, poszkodowany się ukrywa
Jak informuje lokalna prasa, pewien Kanadyjczyk zmuszony był do ucieczki i ukrywania się. A to dlatego, że – jakoby – posiadał kryptowaluty, zaś kilku bliźnich zapragnęło, by się z nimi tym dobrem podzielił. Naturalnie sprawą zajęła się policja. Tyle, że (i tu jest tzw. haczyk) jej „ochrona” okazała się nie tylko niewiele warta, co wręcz kazała zapytać o sensowność systemu prawnego, jaki w teorii ma Kanada.
Ad rem – pewien Kanadyjczyk udzielał się, jako wolontariusz, przy moderacji jednego z forów kryptowalutowych. Ot, nic wielkiego, prawda? Okazało się, że nieprawda. Przynajmniej nie w oczach dwójki młodocianych indywiduów z wielką chęcią wzbogacenia się oraz niezbyt sztywnym kodeksem etycznym. Któż bowiem miałby mieć w dyspozycji cenne aktywa w Bitcoinie, jak nie administrator krypto-forum…
Dwaj „przedstawiciele młodzieży” uknuli plan porwania bohatera historii, następnie zaś – wyduszenia z niego informacji dot. tego, jak dostać się do jego kryptoaktywów. To ostatnie planowali osiągnąć sprawdzonymi, uświęconymi tradycją metodami: torturami, groźbami pozbawienia życia i zdrowia członków jego rodziny etc.
Kanada – oaza postępu
W sprawę zaangażowano dzielnych stróżów prawa z prowincji Quebec. Złoczyńcy zostali ujęci i aresztowani. Przy okazji znaleziono przy nich narzędzia tortur, a także broń palną. To ostatnie jest zresztą w oczywisty sposób niemożliwe, biorąc pod uwagę fakt, że premier Justin Trudeau (właśnie odchodzący) przecież zakazał posiadania większości typów broni, tłumacząc obywatelom, że to dla ich własnego „bezpieczeństwa”, i że dzięki odebraniu im ich broni przestępcy też nie będą jej mieć…
Obietnice dziarskiego premiera Trudeau okazały się jednak równie solidne, co wsparcie, jakie Kanada oferuje swoim obywatelom w sytuacji zagrożenia. Niedługo bowiem po zatrzymaniu przestępców u poszkodowanego administratora zjawiła się policja. Po to, by poinformować go, że dwaj młodocianych przestępców po prostu zwolniono z aresztu. Ich proces (o ile się na niego stawią) rozpocznie się w marcu.
Jak oświadczono administratorowi, policja niestety nie może zapewnić mu całodobowego bezpieczeństwa. No, ale przecież wyjaśniono mu, że taka jest procedura, więc nie powinien mieć pretensji… Oczywiście, niedługo potem Kanadyjczyk przyłapał „młodocianych” na obserwacji jego domu oraz śledzeniu go.
Radź sobie sam (byle bez broni)
Mając na względzie tak wspaniałą opiekę ze strony opłacanych z jego podatków instytucji, Kanadyjczyk od listopada mieszka wraz z rodziną (ma czwórkę dzieci) w kolejnych, wynajmowanych poprzez Airbnb stancjach. Decyzja ta nie dziwi, biorąc pod uwagę fakt, że dzięki zasadom prawnym, jakie wobec swych obywateli egzekwuje Kanada, do obrony przed zbrojnymi w pistolety przestępcami miał on gaz pieprzowy.
Jako clou historii może posłużyć fakt, że Kanadyjczyk okazał się wcale nie dysponować bogatymi oszczędnościami w Bitcoinie. Przedstawicielom „młodzieży” po prostu się pomyliło.