Kopanie Bitcoina w Chinach nie będzie dłużej możliwe?
W ostatnim czasie temat Chin zszedł z nagłówków czołowych mediów, lecz sytuacja jest tam nie mniej interesująca co kolejne forki (lub ich odwołania). Lawinę komentarzy wywołała informacja o rzekomym odcięciu chińskich górników od dostaw prądu, a także nazwanie miningu Bitcoina nielegalnym.
Wiele wydarzyło się w Chinach w przeciągu tego roku. Na samym początku tamtejsze giełdy zostały poddane kontroli przez Bank Ludowy Chin, co doprowadziło do paniki i załamania kursu. Sytuacja została jednak opanowana i mogliśmy się cieszyć przebiciem poprzedniego ATH (tego sprzed 4 lat; $1175 Bitfinex). Drastycznie zmalał też wolumen, który wg wielu pogłosek był sztucznie „kręcony” przez boty. Na początku września z kolei rząd Chin podjął decyzje o zakazaniu ICO. Jest to jedna z najpopularniejszych form wprowadzania na rynek nowych projektów kryptowalutowych ( w taki sposób rozprowadzono np. Ethereum – drugą pod względem kapitalizacji kryptowalutę). Tu również byliśmy świadkami zamieszania na rynku, które zostało spotęgowane kolejna informacją o zamknięciu giełd kryptowalut. Sytuacja nie wyglądała więc kolorowo, a większość firm stara się o uzyskanie licencji w pobliskich Japonii czy Korei Południowej, które przyjęły zgoła odmienną politykę wobec kryptowalut.
Pojawiła się kolejna informacja, tym razem w sprawie wydobywania Bitcoina, czyli popularnego miningu. Jeden z największych dostawców energii elektrycznej w Chinach – grupa Sichuan – stwierdziła, że tania energia elektryczna pochodząca z elektrowni wodnych nie będzie więcej pożytkowana na ten cel. Chiny uchodzą bowiem za jedno z najkorzystniejszych miejsc na świecie do wydobywania Bitcoina. Proces ten jest bardzo energochłonny, a właśnie dzięki rozbudowanej infrastrukturze Chińczycy mają dostęp do taniego prądu. Największe kopalnie Bitcoinów mogą być zatem pozbawione dostaw prądu, jeżeli zamiary zarządu grupy Sichuan zostaną zrealizowane.
Nie mniejszą konsternację wywołało nazwanie miningu Bitcoina nielegalną operacją. Ostatecznie jednak firma wycofała się z tego stanowiska twierdząc, że nie ma kompetencji do określania kopania kryptowalut mianem legalnych lub nielegalnych, a takie sformułowanie padło przez pomyłkę. Te sytuacje pokazują zatem jak bardzo zmienił się świat kryptowalut w ciągu ostatniego roku. Podobna informacja w styczniu mogłaby doprowadzić do katastrofalnego załamania kursu. Dzisiaj nie wywołała większego zamieszania, głównie dlatego, że rola Chin na obecnym etapie już jest zmarginalizowana. Po zakazaniu ICO i zamknięciu giełd udział chińskiego juana w dziennym obrocie Bitcoina wynosi zaledwie 0,03%! A przecież jeszcze niedawno plasował się na podium z wynikiem dwucyfrowym. Wyżej jest nawet polska złotówka z wynikiem 0,11%
MW