Bitcoin traci grunt, panika kryptowalut. Fundusze ETF zaczną potężną wyprzedaż?
Rynek jest jak cierpiący na dwubiegunową chorobę człowiek i tak, od totalnej euforii wokół Bitcoina, gdy przy 74,000 USD panowała narracja 'wiecznej hossy’ znajdujemy się w fazie, w której inwestorzy zaczynają kwestionować ten trend. Dodatkową niepewność stanowi fakt, że Bitcoin w tym roku odnotował nowe ATH przed halvingiem, co nie wydarzyło się nigdy wcześniej w historii. To daje pole całym rzeszom analityków do spekulacji na temat tego, gdzie ostatecznie może wylądować cena 'w cyklu innym niż wszystkie’. Mało tego, w poprzednich cyklach nie mieliśmy giełdowych funduszy ETF w USA, które tym razem stanowiły olbrzymi motor popytowy. Czy nastąpiły na tym polu jakieś istotne zmiany? Czy momentum odwróci się na niekorzyść BTC i kryptowalut?
Koniunkcja anty-BTC?
Wzrost rentowności i stopy wolnej od ryzyka sprawił, że inwestorzy zaczęli rozważać ekspozycję na ryzyko i alokację aktywów w portfolio. Po rekordowych napływach do funduszy ETF, naturalnym jest, że może przyjść ich ochłodzenie. Jeszcze większą szansę widzimy na odpływy z ETF-ów, na które rynek może reagować paniką. Fundusze ETF działały z podwójną siłą. Po pierwsze kupowały BTC w imieniu udziałowców, po drugie… Na rynek przychodzili ludzie, kupujący 'bo ETFy kupują’. W efekcie mieliśmy niezrównane odbicie, w ramach którego Bitcoin znów stał się jednym z 10 najwyżej wycenianych aktywów na świecie, bijąc srebro. Warto zwrócić uwagę na fakt, że Bitcoin notuje spadki przed jutrzejszą decyzją Fed i po pierwszej od dekad podwyżce stóp w Japonii.
Napływy do amerykańskiego dolara i większa ostrożność Wall Street mogą wywrzeć presję na zachowanie inwestorów, którzy chętnie kupowali ETF. Zarówno tych instytucjonalnych, jak i detalicznych. W naszej ocenie, w obecnej fazie rynku warto przygotować się na 'paniczne’ nagłówki prasowe, mówiące o sprzedaży przez fundusze ETF. Tak, ta sprzedaż (póki co, ex-GBTC są to wciąż wyciszone, ale napływy) może rosnąć, tym bardziej jeśli indeksy miałaby czekać korekta. Wczoraj odpływy z funduszu GBTC pobiły dotychczasowy rekord i wyniosły ponad 630 mln USD.
Rynek obawia się, że sprzedający udziały w Grayscale nie wejdą tym razem do innych ETFów tylko przy korekcie opuszczą rynek. Naturalnie uważamy, że w miarę pogarszania sie warunków momentum, sprzedawać mogą też pozostałe fundusze, jak BlackRock i Fidelity. Ich udziałowcy notują średnio wciąż prawie 30% zysk. Przy rosnących obawach dot. dalszego cyklu Bitcoina, taka skala zwrotu może być dla wielu (zwłaszcza instytucji obracających większym kapitałem) więcej, niż zadowalająca.
Kryptowalutowy bumerang
Te same pytania, niczym bumerang wracają po każdej korekcie Bitcoina. Im głębsza jest, tym więcej przekonanych inwestorów, odnośnie 'tym razem będzie inaczej’. Niepewność ta wynika z faktu, że nikt nie jest w stanie z całą stanowczością przewidzieć przyszłości, na rynku, który jest organizmem żywym i nieprzewidywalnym. Tu z pomocą przychodzi niemal 'święte’ prawo cykliczności, które w telegraficznym skrócie stanowi, że nastroje rynku wahają się od euforii, do paniki.
Od ekstremalnej chciwości, do ekstremalnego strachu. Rynek kryptowalut stanowi świetny tego przykład. Ceny wieli tokenów nie mają pokrycia w niczym, poza wypuszczoną podażą do obiegu i wiarą w uczciwość oraz zamiary twórców. To sprawia, że rynek nieustannie spekuluje na temat ich wartości, w drodze licytacji. W przypadku tradycyjnej giełdy bywa podobnie, choć spółki mają zazwyczaj:
a) przepływy pieniężne
b) wartość księgową, wynikającą choćby z posiadanej gotówki czy dóbr trwałych jak grunty, obiekty przemysłowe czy technologia i wartość intelektualna (które trudno wycenić)
Większość kryptowalut nie ma powyższego, ale często nie mają też ewidentnego problemu zadłużenia i całej masy rzeczy, z którymi muszą zmagać się inwestorzy na rynku kapitałowym. W efekcie oba rynki możemy ze sobą porównać, a za przewodnik weźmy cykl i jego ekstrema. Nie powinna zatem dziwić korekta z rekordowych poziomów.
Może Cię zainteresuje:
„Ceny wielu tokenów nie mają pokrycia w niczym, poza wypuszczoną podażą do obiegu i wiarą w uczciwość oraz zamiary twórców. To sprawia, że rynek nieustannie spekuluje na temat ich wartości, w drodze licytacji.”
Dlatego jest Bitcoin i są szitkojny:
Skąd ty wiesz czy rząd nie wymyślił BTC, oni wszystko wiedzą, kto, gdzie z kim i nie zapomnij, że „Satoshi” ma 1,1 mln BTC w portfelu. Wystarczy tylko jeden malutki przelew z jego portfela, panika na cały świat BTC nie istnieje. Poza tym rząd prędzej czy później to zrobi, bo BTC jest używany w większości do nielegalnych rzeczy. A i jeszcze jedno… ETF jak wszystko wykupią to nie będzie transakcji na BTC, bo będą handlować papierkiem setki tysięcy BTC będzie na zimnych portfelach nie używane, górnicy nie będą zarabiać i BTC przestanie istnieć
Tak, tak, rządy wymyśliły Bitcoina – żeby się nie nudziły i miały obiekt do zaciekłego zwalczania. Ten zmasowany atak, wieloletni frontalny atak medialny (że nie ma wewnętrznej wartości, że zżera prądu tyle co jakiś duży kraj) – to był i nadal jest tylko taki „teatrzyk” dla upośledzonych umysłowo, innymi słowy taka ściema :))
Bzdura, Satoshi wykopał milion bo na początku kopał sam i gdy zobaczył, że inni podjęli wyzwanie – to się wyłączył. Nie po to uruchamiał Bitcoina, żeby go zabić. Ponadto wyładowanie miliona BTC zostałoby bez problemu zassane przez rynek. Nic takiego oczywiście nie nastąpi, można tylko głośno pomarzyć o takiej promocji.
Gotówka jest bardziej używana do nielegalnych rzeczy niż Bitcoin. Bitcoina można elegancko śledzić na Layer1. Trzeba mieć nie po kolei w głowie, żeby używać Bitcoina do nielegalnych rzeczy, zamiast powiedzmy: Monero.
Górnicy o najwyższym koszcie prądu zbankrutują i odsprzedadzą sprzęt górnikom z tanim prądem. Tak zawsze było, jest i nic się nie zmieni. A za jakieś 10-15 lat być może wszyscy dojdą do wniosku, że trzeba Tail Emission wprowadzić – i sam jestem tego zwolennikiem.
Jedyne realne zagrożenie to komputery kwantowe, dlatego każdy przytomny człowiek powinien mieć 5% portfolio np. w QRL jako polisę na wszelki wypadek.