Rozważania o pieniądzu | Czy złoto sprawdzało się w roli pieniądza cz 1.
Przez millenia złoto i srebro pełniły funkcję pieniądza. Z czasem srebro wypchnięte zostało na stałe z systemu monetarnego a złoto zostało zredukowane do roli bazy zabezpieczającej podaż waluty fiat. Ostatecznie jednak również żółty kruszec został z systemu monetarnego wypchnięty, stając się zaledwie surowcem handlowym. Choć ze znakomitą przeszłością.
Poszukiwanie medium przechowania wartości
Złoto w naszej i nie tylko szerokości geograficznej uznawane było przez millenia jako medium przechowania wartości. Było to efektem ewolucji środka płatniczego. Jako że barter i wszelkie formy wymiany towarowej nie sprzyjały akumulacji bogactw, poszukiwano uniwersalnego medium przechowania wartości nabywczej w czasie. Wszak trzymanie zasobów w beczkach z rybami, futrach sobolich, czy workach zboża było ograniczone sezonowością tych produktów, oraz warunkami lokalnymi.
Próba zatem zapłaty w złowionych rybach za inne dobra nabyte w nadmorskiej wiosce była równie bezsensowna co śmieszna. Podobnie płacenie zbożem w wiosce otoczonej polami uprawnymi. Z kolei wioska żyjąca z produkcji jednego towaru luksusowego, jak np szmaragdów czy futer sobolich ograniczona byłaby w swoim gospodarczym mikroregionie dodatkowo do transakcji o dużych rozmiarach. Dla potrzeb tych mniejszych należałoby zatem medium wymiany podzielić, co jednocześnie znacznie obniżyłoby jego wartość.
W historii cywilizacji trwały zatem próby poszukiwania odpowiedniego medium płatniczego. Zamiast dóbr towarowych zaczęto stosować dobra symboliczne jak muszle czy ziarna ryżu. Tylko część z nich niosła w sobie jakąś wewnętrzną wartość. Takim przykładem było żelazo. W dawnych czasach był to bowiem materiał z którego można było wykuć broń, albo elementy zbroi. Wraz z rozwojem cywilizacyjnym i zwiększeniem jego powszechności, rola żelaza zmieniła się w stronę stricte użytkowej.
Dlaczego zatem złoto i towarzyszące mu srebro? Ze względu na walory estetyczne. Wszak w świecie gdzie śmierć towarzyszyła ludzkości na co dzień, kojarzyły się z czymś pięknym, boskim i wiecznym.
O tajemnicach alchemii i boskości złota
Być może nacje gospodarki uprawnej, tak bardzo uzależnione od sezonowości i pór roku, postrzegały złocisty metal jako powiązany z dającym życie słońcem. W kulturach politeistycznych słońce kojarzono zawsze w jakiś sposób z najważniejszym lub jednym z ważniejszych bóstw. W kulturach monoteistycznych, było to tym bardziej kojarzone z jedynym bóstwem.
Dawne postrzeganie świata było miksturą wiedzy, wierzeń animalistycznych, religii oraz tradycji. To czego nie umiano wytłumaczyć naturalnie podporządkowywano interwencji boskiej. Przykładem powyższego było powiązanie religii i astrologii. Siedmiu „planetom”, przyporządkowano siedem metali, które ludzka myśl technologiczna była w stanie podówczas pozyskać za pomocą obróbki rudy za pomocą kruszenia, miażdżenia i ekstrakcji za pomocą temperatury.
- Złotu ze względu na kolor odpowiadało Słońce;
- Srebru przyporządkowano Księżyc;
- Miedź przyporządkowaną miała Wenus;
- Żelazo jako metal wojenny łączono z czerwoną planetą boga wojny – Marsa;
- Cynę łączono z Jowiszem;
- Rtęci odpowiadał Merkury;
- Saturn łączono z Ołowiem.
Uważni czytelnicy zapewne mają już na końcu języka że słońce to gwiazda, księżyc to naturalny satelita Ziemi planet w naszym układzie słonecznym jest trochę więcej. Jest to prawda, jednak postrzeganie świata w dawnych czasach było inne. Dodatkowo planety Uran, Neptun i Pluton zostały odkryte dopiero w XVIII-XX w. A wtedy już sztukę zwaną alchemią zastąpiła zwyczajna, pozbawiona pierwiastka tajemniczości i aury sztuki tajemnej, matematycznie dokładna chemia.
Na używanie metali szlachetnych w roli pieniądza, wpływało także ich występowanie w naturze, odpowiadające idealnie wielkości ówczesnego popytu.
Rudy miedzi (Cu), cyny (Sn), ołowiu (Pb) i żelaza (Fe) były powszechne a ich zastosowanie raczej przemysłowe i wytwórcze. Rtęć (Hg) była związkiem ciekłym i jak szybko odkryto, silnie toksycznym. Złoto (Au) i srebro (Ag) były natomiast znacznie mniej powszechniejszymi. Było ich w naturze tyle, że ich podaż nie była w stanie naruszyć balansu lokalnego handlu. Oczywiście poza nielicznymi wyjątkami kiedy to np. lokalny rynek został pochodzącym z innego obszaru kruszcem gwałtownie zalany.
A zatem estetyka, ówczesne postrzeganie świata, zdolności technologiczne oraz względy podażowo – popytowe zdecydowały o uznaniu złota i srebra jako pieniądz. Czym jednak jest „pieniądz”?
Pieniądz z definicji i jego cechy
„Pecunia non olet”
Czyli pieniądz nie śmierdzi – jak miał powiedzieć cesarz Wespazjan nakładając podatek na… urynały publiczne. Okazuje się bowiem, że mocz zawiera bowiem mocznik, który po upływie około doby zmienia się w amoniak. Był to znany już w starożytności odpowiednik proszku do prania, Ponadto posiadał on zastosowanie w sektorze garbarstwa jak i ówczesnej medycynie.
Czym zatem jest pieniądz? Czy jest to złoto, banknot, zapis komputerowy? A może już łańcuch blockchainowy?
Pieniądz definiowany jest jako generalnie akceptowalny środek wymiany. „Medium of exchange” jak powiedzieliby ekonomiści anglo-saksońscy, którzy przecież stworzyli podwaliny współczesnego świata monetarnego. Jest więc towarem pośrednim. czymś co przenosi energię i czas jednego człowieka na czas i energię drugiego człowieka.
Ludzkość w oparciu o stulecia doświadczeń zdefiniowała więc czym jest prawdziwy pieniądz. Charakteryzuje się on zatem następującymi cechami:
- Generalną akceptowalnością zarówno odgórną jak i oddolną;
- Rozpoznawalnością i zbywalnością;
- Relatywną rzadkością, która generuje jego Wartościowość, co z kolei generuję Przenośność, czyli łatwość transportu dużej wartości;
- Podzielność, czyli wielo – nominalność. Złotówka dzieli się na grosze. Dolar na centy a Funt na pensy
- Trwałość, niezmienność w czasie. I ten element w czasach podaży waluty fiat, czy wydobywania kruszcu jest aspektem dość teoretycznym;
- Przechowalność wartości, czyli zdolność do zachowania swoją wartość w czasie.
Rozwinięcie definicji „pieniądza” o przykłady
Przez wieki poszukiwano zatem medium, które mogło odpowiadać powyżej zdefiniowanemu zestawowi zasad. Metale szlachetne pasowały idealnie do potrzeb, czy może do potrzeb chwili trwającej kilka tysiącleci.
Użycie złota i srebro wytworzyło bowiem generalną akceptowalność zarówno odgórną jak i oddolną. Za towary płacono bowiem w złotej i srebrnej monecie, niosącej na sobie symbolikę emitenta a w sobie nabywczą wartość wewnętrzną, tak zwaną intrystyczną. Pomimo zatem różnych rozmiarów a także różnic w stopach kruszcowych w monecie, to w miedzi, srebrze i złocie dokonywano rozliczeń dnia codziennego.
W historii cywilizacji ludzkiej złoto i srebro cieszyły się również rozpoznawalnością i zbywalnością powszechną. Z jednej strony były to procesy oddolne zachodzące w różnych organizmach państwowych w świecie. Dawne cywilizacje nie były tak dobrze skomunikowane ze sobą i często rozwijały się w odmienny sposób w zależności od warunków lokalnych. Dopiero z czasem dochodziło do zetknięcia się z innymi oraz nawiązywania relacji handlowych i dyplomatycznych. Jednak zarówno cywilizacje europejskie (greckie Polis, Rzymianie), amerykańskie (Aztekowie, Majowie), bliskowschodnie (Egipt, Sumerowie, Asyryjczycy), czy azjatyckie (Chiny, ludy Indusu i Gangesu) uznały niezależnie od siebie złoto jako coś wartościowego.
Co prawda w tej sytuacji należy wspomnieć, ze Aztekowie uważali je za metal ozdobny a Chińczycy mieli swój eksperyment z pieniądzem papierowym, jednakże nie powinno to zmienić ogólnego spojrzenia na całokształt. Nielicznymi wyjątkami były tu ludy północnoamerykańskie, które złota i srebra niż znały i nie wydobywały. Ku zawodowi kolonistów Angielskich i Francuskich.
Relatywna rzadkość generująca wartościowość i przenośność, to kolejny element definiujący pieniądz. Jak autor opisał już wcześniej, metale szlachetne charakteryzowały się ograniczoną podażą, co zwiększało ich wartość. Rozmiar monety kruszcowej przez wieki oscylował od kilku milimetrów średnicy po 23-30 mm. Jednym z wyjątków były srebrne talary czyli 40mm lub więcej.
Podzielność to kolejny element definiujący pieniądz. Dawniej radzono sobie ustalając przelicznik pomiędzy złotem a srebrem. Historycznie oscylował on zazwyczaj pomiędzy 1:14 a 1:8. Pieniądz kruszcowy dość długo nie posiadał wartości nominalnej. Frank był oparty o daną lokalną wagę, funt miał również inną wagę. W sytuacji gdy należało wydać resztę, robiono to w srebrze i miedzi. Monetę kruszcową o danej gramaturze można było również podzielić tasakiem, albo innym ostrym narzędziem. Choć wraz ze wzrostem wskażników monetyzacji rynku zaczęto odchodzić od tego zabiegu.
Trwałość i przechowalność wartości można połączyć w całość. Te elementy można zachować jedynie w krótkim obszarze czasu. Podaż i popyt oraz rozwój cywilizacyjny nie są stałe, będą więc zmieniać zapotrzebowanie na medium wymiany za jaki uznaje się pieniądz.
Gdy istnieje wzmożony popyt na dane medium, wtedy ludzie są skłonni oddać za niego więcej. Tak działo się z amerykańskim dolarem w latach powojennych. Zjawisko to określono mianem „dollar gap” czyli luki dolarowej. Zniszczone społeczeństwa europejskie nie miały zaufania do swojej własnej waluty, którą przyjmowano niechętnie i która przez lata wojny straciła na wartości, wraz ze zniszczeniami przemysłowymi i infrastrukturalnymi kraju. Dolar jako waluta silna, oparta o złoto, kojarzona z wyzwolicielem części Europy i mająca przez to pozytywne konotacje stał się zatem medium niezmiernie pożądanym. A Rezerwa Federalna, w odpowiedzi rozpoczęła zwiększanie jego podaży.
Powyższy „dollar gap” jest przykładem któremu bliżej do deflacji. Jednak w naszym przypadku zjawisko inflacyjne jest znacznie bardziej rozpoznawalne. Zwiększanie podaży pieniądza powoduje bowiem zmniejszenie jego wartości nabywczej w czasie. A oddanie możliwości kreacji pieniądza w ręce bankowości prywatnej w sposób pośredni i bezpośredni (mierzalne agregatami M), przyspieszyło te procesy. Posiadanie zatem 1000 USD w 1920 r. oznaczało o wiele większą zdolność nabywczą niż w 2020 r.
Trwałość i przechowalność w rozumieniu metali szlachetnych, to zjawisko jakie należy rozumieć dwojako. Z jednej strony ze względu na zmiany gospodarcze i ekonomiczne a także psucie pieniądza kruszcowego w przeszłości było to zjawiskiem niemożliwym do utrzymania długoterminowo. Z drugiej strony wartość nabywcza złota wydaje się iż nie spadła w ujęciu długoterminowym tak bardzo, jak w przypadku walut fiat.
Pieniądz czy nie pieniądz
Złoto zostało wyparte z systemu monetarnego i zastąpione innym medium przechowania wartości. Działo się to już w sposób hybrydowy w przeszłości, kiedy to stworzono system rezerwy cząstkowej. W obiegu były zatem banknoty niosące obietnicę wymiany na kruszec na żądanie. Jednak już w XIX w. nie było możliwe dokonać wymiany wszystkich na raz. Optymistycznie licząc, przy klasycznym „bank run” zaledwie 40% szczęśliwców uzyskała by kruszec. Licząc realniej byłoby to może 20%, jako że za formę zabezpieczenia bankowość centralna uznawała kruszec ale i zagraniczne obligacje dłużne niosące obietnicę wymiany nań.
Od 1971 r. wymienialność waluty na złoto nie istnieje formalnie. Najpierw prezydent Nixon dokonał jej zawieszenia, następnie zakończono układ Bretton Woods a na koniec nie istniało zaufanie do nowo powstałego Smithsonian Agreement. Złoto zostało wyparte z systemu na rzecz systemu finansowego opartego o dług. Brak zabezpieczenia w jakiejkolwiek formie umożliwił bezprecedensową kreację pieniądza w czasie.
Dla walut fiat pozostało zatem tylko jedno zabezpieczenie. Nazywa się ona „wiara”. Wiara, że pieniądz jaki posiadany jest w portfelu czy na koncie, zostanie przyjęty i powszechnie umożliwi posiadaczowi wymianę na dobra jakich on potrzebuje. Taką wiarę w przedwojenne złotówki posiadali m.in. zesłańcy wracający z ZSRR do Polski w nowych granicach. W 1945 r. okazało się, że przedwojenne pieniądze, skrzętnie ukrywane przez cały okres zesłania warte były dokładnie tyle ile papier którego użyto do ich wydrukowania. Nastąpiła bowiem reforma monetarna. A w takich zazwyczaj oszczędności przeliczane są niekorzystnie dla obywatela, ale już zadłużenie stosunku 1:1.
Czy możemy zatem zagwarantować, że przy zapowiedzi Wielkiego Resetu, gigantycznych programów stymulacyjnych i masowego skupu aktyw przewyższającego dotychczasowe programy QE, wartość i uznawalność pieniądza będzie taka sama za rok jak dziś?
Jednak czy wiara w przyrzeczenie organizmu państwowego, zadłużoneo znacznie względem najpopularniejszego wskaźnika czyli PKB, ma jeszcze sens ? Historia nie zna przykładów jurysdykcji, które spłaciły np. zadłużenie rzędu 90%. A tyle i więcej wynosi zadłużenie najważniejszych gospodarek globalnych.
Złoto pozostało zatem na marginesie jako metal szlachetny, jubilerski, przemysłowy, i z założenia przenoszący wartość nabywczą w czasie. Jego rozpoznawalność ogranicza się do struktur finansowych banków centralnych i rynków obrotu złotem. Do tego należy dodać użytkowników produktów jubilerskich, przemysł elektroniczny oraz nieliczną rzeszę inwestorów indywidualnych o podejściu defensywnym. Określenie złota mianem aktywa – byłoby najwłaściwszym dla jego współczesnej roli.
Oto przykład ilustrujący powyższa rozpoznawalność króla metali szlachetnych. Amerykanie zapytani czy wolą baton czekoladowy czy 1/10 uncji, masowo wybierają baton.
Wbrew marzeniom zwolenników złota, bez odgórnego konsensusu BIS, MFW i najważniejszych banków centralnych, nie istnieje możliwość jego powrotu do systemu monetarnego. A alternatywnie wytworzony model koegzystencji o globalnym zasięgu nie zadziała. System może być tylko jeden i musi być on odgórnie kontrolowany. Władza nie lubi bowiem konkurencji.
Jak uczy nas wdrażany nurt CBDC, czyli „Central Bank Digital Currency„, współcześnie chodzi przede wszystkim o zbieranie danych oraz kontrolę. Użycie zarówno waluty w formie papierowej, jak i złota czy srebra, umożliwia zachowanie anonimowości transakcji. Wyparcie tych mediów poprzez system scentralizowany, kontrolowany odgórnie umożliwi pełną przejrzystość, pełną władzę nad jednostką i kontrolę.
CBDC w akcji. Źródło: https://www.bogaty.men/ewolucja-pieniadza-w-ujeciu-monetarnym-wpis/