Znowu nie wyszło? Program „Mieszkanie na start” jest mocno krytykowany
Eksperci twierdzą, że jeśli program nie zostanie wdrożony, rynek nieruchomości się ustabilizuje, a ceny mieszkań spadną.
Termin konsultacji społecznych został przedłużony do końca maja br.
Nowy program nie zda egzaminu?
Przypomnijmy, że program „Mieszkanie na start”, jest następcą programu „Bezpieczny kredyt 2 proc.”. Jest to program bezzwrotnego wsparcia finansowego dla osób fizycznych na pokrycie kosztów najmu mieszkania oferuje dopłaty do części czynszu najmu nowo wybudowanego mieszkania lub mieszkania oddanego do użytkowania w wyniku rewitalizacji. Pprogram dopłat obejmuje również najemców lokali mieszkalnych lub budynków jednorodzinnych przekazanych gminie na własność przez inwestora w ramach rozliczenia „lokal za grunt” (wniesionych przez gminę jako wkład niepieniężny do spółki), a także najemców korzystających z lokali mieszkalnych lub budynków mieszkalnych w ramach Społecznych Agencji Najmu (SAN).
Warto jednak podkreślić, że w odróżnieniu od poprzedniego programu nowy program wprowadza limity dochodowe.
Z najnowszych informacji wynika, że nowy minister rozwoju Krzysztof Paszyk z PSL, który objął urząd podczas niedawnej rekonstrukcji rządu, podejmie ostateczne decyzje dotyczące losów projektu znacznie później niż przewidywano. Tymczasem wciąż nieobsadzone pozostaje stanowisko wiceministra rozwoju ds. budownictwa, które do niedawna zajmował Krzysztof Kukucki z Lewicy. Na chwilę obecną sytuacja wydaje się być patowa. Deweloperzy nie wiedzą ani jakie warunki oferować klientom, ani na jak długo mogą rezerwować mieszkania.
Zdaniem cytowanego przez „Rzeczpospolitą” Jana Dziekońskiego z portalu FLTR.pl, mamy do czynienia z sytuacją pełną informacyjnego szumu i niepewności. Jeśli program nie zostanie wdrożony, niektóre umowy mogą się „wykoleić”. Dziekoński krytykuje program, określając go jako „populistyczną i polityczną protezę, która nie rozwiązuje problemów mieszkaniowych mniej zamożnych Polaków”. Jego zdaniem, zamiast dosypywać pieniądze na rynek, należy opracować systemowy program zrównoważenia popytu i podaży, zwiększając zarówno ofertę mieszkań na sprzedaż, jak i na wynajem.
Krytyka nawet ze strony rządu?
Tymczasem minister rodziny, pracy i polityki społecznej Agnieszka Dziemianowicz-Bąk stwierdziła, że środki z budżetu powinny być przeznaczane na budowę mieszkań, a nie na dopłaty do kredytów. Również Włodzimierz Czarzasty z Lewicy wyraził negatywne stanowisko swojej partii wobec nowego rządowego programu. Jak podkreślił, młode pokolenie w większości nie ma zdolności kredytowej, co czyni program niewykonalnym. Zaznaczył, że Lewica nie poprze żadnego wariantu kredytu 0 proc. bez równoczesnego poparcia rządowego dla ich propozycji budowy mieszkań na tani wynajem.
Paweł Grabowski z BIG Property uważa, że brak programu dopłat przy ograniczonym popycie zmusi sprzedających do obniżek cen, aby pozyskać kupców. Przy założeniu, że stopy procentowe pozostaną na porównywalnym poziomie, spadki cen mieszkań mogą wynieść poniżej 10 proc. w ciągu sześciu miesięcy. Eksperci przewidują, że mniejszy potencjał popytu skłoni sprzedających do urealnienia cen.