
Ziemia — nie dla komunistów. Zakaz sprzedaży wchodzi w życie
Teksas promulgował przepisy, w myśl których ziemia w tym stanie nie może zostać sprzedana komunistom. Nie wszystkim, naturalnie — to byłoby niezgodne z amerykańską konstytucją, gwarantującą swobodę przekonań (pomimo, powiedzmy, pewnej niepopularności idei komunistycznych w samym Teksasie). I owszem można natomiast wprowadzić taki zakaz wobec komunistów z zagranicy. Dajmy na to — członków i osób zależnych wobec Komunistycznej Partii Chin. I to właśnie się stało.
Przepisy, o których mowa, weszły w życie wraz z sygnowaniem przez gubernatora Grega Abbotta ustawy Senate Bill 17. Wprowadza ona restrykcje, w myśl których działki budowlane, ziemia rolna, złoża surowców mineralnych oraz prawa dot. wykorzystania akwenów wodnych na terenie Teksasu nie mogą należeć, zostać sprzedane (lub w inny sposób transferowane) obywatelom lub podmiotom z krajów uznanych za „zagrożenie dla bezpieczeństwa narodowego” Stanów Zjednoczonych.
Listę taką prowadzi i aktualizuje Biuro Dyrektora Wywiadu Narodowego (DNI), instytucja koordynująca działalność operacyjną 18 (!) federalnych agencji wywiadowczych i służb specjalnych. Obecnie, prócz Chin, widnieją na niej także Iran, Korea Północna oraz Rosja. Biorąc pod uwagę fakt, że Dyrektor (obecnie jest nią Tulsi Gabbard) jest uprawniony dodać kolejne kraje do listy, nie jest wykluczone, że będzie się ona rozszerzać. A co za tym idzie, katalog osób, nie dla których jest ziemia w Teksasie…
Ziemia szczególnej troski
Impulsem do uchwalenia tych przepisów były budzące coraz większe zaniepokojenie operacje chińskich firm na kontynencie amerykańskim. Firmy te — z których, co warto pamiętać, wszystkie obowiązane są do współpracy z chińskimi służbami bezpieczeństwa oraz całkowitego posłuszeństwa w swej praktyce biznesowej wobec polityki Partii i rządu — od lat wręcz masowo skupowały grunty orne w USA. Budziło to nie tylko zaniepokojenie lokalnych rolników.
Pomijając bowiem realną groźbę rynkową dla indywidualnych farmerów, pewne niewygodne pytania budziła kwestia tego, skąd chińskie firmy dysponowały niewyczerpanymi, zdawałoby się, funduszami. Takich bowiem wymagałaby ziemia kupowana niejednokrotnie znacznie powyżej cen rynkowych. Co więcej, dalsze podejrzenia wywoływał fakt, że chińscy inwestorzy wyjątkowo upodobali sobie grunty w pobliżu baz wojskowych, elektrowni, gazociągów i innych obiektów strategicznych. Tak jakoś przypadkowo.
Spowodowało to wezwania do zakazu kupna ziemi na szczeblu federalnym — to jednak wymagałoby przeforsowania stosownego aktu przez ostro podzielony i w dużej mierze dysfunkcjonalny Kongres. Stąd kilka stanów zapragnęło rozwiązać problem po swojemu. Skądinąd Teksas nie jest pierwszym stanem, który zainteresowała ziemia skupowana przez Chińczyków. Innym jest Missouri — choć w inny sposób. Ten ostatni stan pozwał bowiem ChRL, domagając się odszkodowań za wywołanie pandemii Covid. I po wygranym już przez siebie procesie zamierza zając chińską ziemię komorniczo.