Szwecja przesiedli tysiące imigrantów – do bogatych dzielnic? Nowy sposób na gangi i „asymilację”

Szwecja przesiedli tysiące imigrantów – do bogatych dzielnic? Nowy sposób na gangi i „asymilację”

Szwecja, jak wiadomo, boryka się z ogromnym problemem natury imigracyjnej – czyli ogromną ilością imigrantów. Nawet wedle oficjalnych danych stanowią oni więcej niż 1/5 mieszkańców tego około 10-milionowego kraju. Co więcej, same liczby nie oddają skali problemu. Rzecz także w jego jakości – a konkretniej tym, że imigranci ci, w przeważającej mierze z krajów Trzeciego Świata, i bardzo często muzułmanie, w ogóle nie zdradzają chęci do integrowania się.

Wprost przeciwnie. Dekady „wrażliwej” i polityki azylowej i socjalnej, w imię „wartości humanitarnych” stawiającej na pierwszym miejscu interesy imigrantów, ponad dobro kraju lub interesy reszty obywateli, doprowadziły do obecnej sytuacji, w której znaczna część imigrantów, których „przyjęła” Szwecja, osiedliła się tam wyłącznie dla sutych zasiłków na koszt szwedzkiego podatnika. Częstokroć nie mając jednak zamiaru ani pracować, ani uczyć się szwedzkiego, ani też często przestrzegać tamtejszego prawa.

W efekcie niektóre przedmieścia największych szwedzkich miast uchodzą za jedne z najbardziej niebezpiecznych dzielnic w Europie. Na równi z analogicznymi dzielnicami Paryża czy Londynu, przekrojem społecznym przechodniów oraz stanem porządku publicznego bardziej przypominając miasta afrykańskie czy bliskowschodnie niż europejskie. I fakt ten przedostał się do tzw. głównego nurtu tamtejszej debaty publicznej.

Szwecja w „wielokulturowym” ogniu

Oczywiście, nie stało to się natychmiast – ani bez problemów. Szwecja od dawna uchodziła za jeden z krajów najmocniej spętanych sidłami politycznej poprawności. Zaś każdy, kto krytykował pro-imigrancką politykę, lub choćby dostrzegał, że utopia „wielokulturowej harmonii” to kłamliwa iluzja, poddawany był bezwzględnemu ostracyzmowi i oskarżany o skłonności skrajnie prawicowe. Czas jednak zrobił swoje, i obecnie politycy gremialnie prześcigają się w propozycjach, jak imigracyjne problemy rozwiązać.

Czynią to także te partie, które niegdyś najgłośniej optowały za masowym sprowadzaniem imigrantów z Trzeciego Świata. Na pierwszym miejscu jest tutaj Szwedzka Partia Socjaldemokratyczna. Znamienna nie tylko swoim stanowiskiem ideowym, ale także tym, że „osobiście” za obecną sytuację odpowiada. Od lat 30′ aż do końca stulecia była ona – z wyjątkiem kilku lat przerwy – ciągle u władzy. I to Socjaldemokraci ukształtowali model masowej imigracji z Afryki i Azji.

Jako że wyborcy, po latach apatii, żądają teraz od polityków rozwiązania problemu, Szwedzka Socjaldemokratyczna Partia Robotnicza poczęła szukać rozwiązań. I znalazła. Przed planowanymi na 2026 rok wyborami powszechnymi, partyjny kongres przyjął strategię. Strategię, która co prawda nie sprawi, że niezintegrowani, szeroko parający się przestępczością muzułmańscy imigranci znikną, ale za to mogą się zintegrować. Przynajmniej zdaniem Socjaldemokratów.

Głosujcie na nas!

W myśl uchwalonych propozycji, kluczem do integracji imigrantów ma być ich… przesiedlenie. Z obecnych, imigranckich gett – do dzielnic, w których mieszkają Szwedzi! Szwecja miałaby odgórnie, za pomocą narzędzi polityki mieszkaniowej wymusić „desegregację” i począć osiedlać imigrantów w sąsiedztwie rodowitych mieszkańców.

Jak twierdzą partyjni oficjele, taki „socjo-ekonomiczny miks” z pewnością doprowadzi do harmonijnego współistnienia i w ogóle nie rozprzestrzeni skoncentrowanej w imigranckich dzielnicach przestępczości do tych, które dotąd były względnie spokojne… Oczywiście za wszystko zapłaciłby budżet państwa (czyli szwedzcy podatnicy), za to imigranci dostaliby lepsze domy na koszt swoich sąsiadów.

Pozostaje zobaczyć, czy wyborcy docenią pomysły Socjaldemokratów, a Szwecja znów znajdzie się pod ich rządzami?

Dziękujemy, że przeczytałeś/aś nasz artykuł do końca. Obserwuj nas w Wiadomościach Google i bądź na bieżąco!